• Rejsy1Banner.jpg
  • Rejsy2Banner.jpg
  • Rejsy3Banner.jpg

2022 – Sardynia z lądu i z pokładu jachtu

O pięknym Archipelagu Maddalena słyszeliśmy z opowieści Henia w trakcie naszych rejsów po Grecji. Rzuciliśmy pomysł Mireli i Jurkowi. No i stało się – 29-tego czerwca wylądowaliśmy w ośmioosobowej grupie na lotnisku w Alghero.

Rejs rejsem, ale żeglarze też ludzie i nie tylko marzą o korzystnych wiatrach na morzu. Jacht mieliśmy zarezerwowany dopiero od 1-szego Lipca, więc z lokalnym biurem https://wakacjenasardynii.pl uzgodniliśmy program spędzenia wolnego czasu.

Nasza trasa lądowa
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z lotniska odebrał nas kierowca podstawionego przez biuro busika i pojechaliśmy na spotkanie z przewodniczką Małgosią, która miała nas oprowadzić po Alghero, które często określane jest mianem Małej Barcelony. Naszym zdaniem klimat miasteczka znacząco odbiega od wyobrażeń o słynnej Barcelonie. Nadmorskie położenie i klimat może tak, ale architektura jest zupełnie inna. Alghero niegdyś było otoczone murem obronnym (XII w.). Do dziś pozostało osiem wież wewnętrznych i 11 zewnętrznych składających się dawniej na punkty obronne miasta. Jedną z nich jest wieża Porta Terra przy Via Vittorio Emanuele II. Od niej zaczęliśmy spacer po mieście. Naszą uwagę zwróciły bogate zdobienia w piaskowcu, z którego jest zbudowana.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Początki Alghero sięgają 260 r p.n.e. ale dopiero wiek XII to początki budowy ważnego ośrodka handlowego, który później stał się pożądanym obiektem i kartą przetargową w morskiej wojnie o dominację na morzu. Druga część XVI wieku to złoty okres dla Alghero, głównie z powodu dobrej lokalizacji handlowej, strategicznej oraz połowu cennych koralowców. Spacerując po mieście spotyka się niezliczoną ilość sklepików z charakterystycznymi sardyńskimi czerwonymi koralami. Wąskie uliczki pełne są kawiarenek i restauracji.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

W wąskie uliczki wciśnięta jest Katedra Santa Maria. Nie da się jej zobaczyć w całości.  Katedrę budowano długo stąd różnorodność stylów. Początek budowy to lata 30-te XVI w. Pierwszy etap budowy zakończył się w roku 1547 (dzwonnica, kaplice boczne, chór). . Konsekracja katedry miała miejsce w 1592 roku, ale prace trwały dalej przez cały XVII wiek, aż do roku 1730. Oglądając budowlę z przodu (klasycystyczny portyk) i z tyłu (czasy mody na gotyk później zastąpiony stylem późnorenesansowym) widać różnicę w stylach architektonicznych. We wnętrzu dominują gotyk i styl typowo kataloński. Świątynia jest trzynawowa z kaplicami, po trzy na każdą stronę. Ołtarz główny z rzeźbami wykonanymi przez pochodzącego z Genui Giuseppe Massetti.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Duże wrażenie zrobiły na nas uliczki gdzie mieszkają Katalończycy. Barwne doniczki z kwiatami na ścianach budynków są jednym z symboli katalońskiej dominacji w regionie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Spacerując  po nadmorskim deptaku spotkaliśmy kolejne ślady dawnych bitew nadmorskich. Przyjemny wiaterek od strony morza i widoki na port jachtowy, okoliczne skałki w tym w oddali majaczący cypel Cappo Caccia kończył nasz spacer po klimatycznym mieście.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po obiadku w lokalnej restauracji, czekał nas jeszcze rejs do słynnych Grot Neptuna. Poszliśmy do portu po bilety, wsiedliśmy na statek i popłynęliśmy około 40 minut wzdłuż wybrzeża z ładnymi widokami na wysokie klify w kierunku grot. Grota Neptuna to prawdziwa perełka Sardynii. Odkryto ją około 300 lat temu przez przypadek. Pewnego dnia jeden z rybaków łowiących w okolicy ujrzał dziurę w skale i podpłynął z ciekawości zobaczyć, co się w niej kryje. Jego oczom ukazała się przepiękna jaskinia, będąca obecnie jedną z największych atrakcji wyspy. Przez to niestety jest pełna turystów – wspaniałe stalaktyty, stalagmity i inne formy jaskiniowe nie są w żaden sposób zabezpieczone przed turystami. Wędruje się co prawda po wyznaczonych, wybetonowanych ścieżkach, ale to wszystko jeśli chodzi o zabezpieczenia. Sama jaskinia jest przepiękna. Grota została wyżłobiona przez wodę w czerwonym wapieniu, stąd jej złoto – czerwony koloryt i bogactwo formacji skalnych.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zwiedzanie trwało około 40 minut, po czym wróciliśmy do Alghero. Tam czekał na nas bus, którym pojechaliśmy do miejsca naszych noclegów, do ośrodka Locanda Murales położonego niedaleko Portisco.

Kolejny dzień był przeznaczony na objazdową wycieczkę po najciekawszych miejscach Costa Smeralda, tym razem w towarzystwie przewodniczki Julii i kierowcy Carla. Jeszcze w latach 50-tych XX wieku Szmaragdowe Wybrzeże było dziką i najbiedniejszą częścią Sardynii. Legenda głosi, że w 1958 roku arabski książę i duchowy przywódca Muzułmanów Izmaelickich Karim Aga Khan podczas załamania pogody schronił się pomiędzy skałami Costa Smeralda w trakcie rejsu wokół Sardynii i zobaczywszy ten dziewiczy kawałek wybrzeża postanowił stworzyć na nim kurort dla wybranych. Fakty są takie, że po powrocie z rejsu po Sardynii, naprędce założył konsorcjum inwestycyjne i zaczął skupować od lokalnych rybaków ziemię za bezcen. Rozmach jego planów budowlanych ograniczał jedynie rozsądek rządu sardyńskiego, który wymusił na konsorcjum liczne obostrzenia. Krajobraz miał pozostać jak najbardziej nienaruszony. Zakazano budowy wielopiętrowych hoteli – budynki nie mogą mieć więcej niż dwie kondygnacje, a wszystkie kable i rury muszą być ukryte głęboko pod ziemią. Budować można tylko i wyłącznie z materiałów dostępnych na wyspie. Na Costa Smeralda sadzić można tylko roślinność rosnącą na wyspie. Niedozwolone są fast foody oraz rozwieszanie billboardów i plakatów reklamowych. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Porto Rotondo, fajnego miasteczka położonego na krańcu południowego wybrzeża Costa Smeralda. W 2007 roku zbudowano tu ciekawy deptak, via del Molo – zbudowany z lokalnych sardyńskich kamieni, przedstawiający łańcuch pokarmowy - większa ryba goni mniejsze, a tamte jeszcze mniejsze, a kończy się muszlami. Jest to dzieło bretońskiego artysty Emmanuela Chapalaina. Ciekawy jest też kościół Chiesa San Lorenzo.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Kolejnym naszym celem było San Pantaleo - niezwykle klimatyczne, położone na wzgórzu miasteczko, z charakterystycznymi formacjami skalnymi, przypominającymi nieco krajobraz Arizony. Od dawna miasteczko cieszy się popularnością wśród artystów i pisarzy, przyciąga ich ogromne piękno tutejszej natury i atmosfera bohemy. My także zasiedliśmy na rynku aby odpocząć przed dalszym zwiedzaniem.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Po odpoczynku pojechaliśmy zobaczyć jeden z nierozwiązanych do końca sekretów Sardynii czyli stanowisko archeologiczne Nuraghe La Prisgiona. To jedno z wielu miejsc na Sardynii gdzie można obejrzeć nuraghi, budowle, które występują wyłącznie na Sardynii i nigdzie indziej. Budowane były najprawdopodobniej od roku 1800  do 1100 p.n.e., tylko z kamieni, bez użycia jakiegokolwiek spoiwa. Nie wiadomo, jakie są korzenie ludu, który je budował – wiadomo tylko, że został wybity przez Fenicjan około 500 lat p.n.e. Z początków okresu  kultury nuraghijskiej pochodzą też Tomba dei Giganti – grobowce gigantów zbudowane około 4500 lat temu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Upał dawał nam się bardzo we znaki więc pojechaliśmy na krótki odpoczynek i lunch do fajnej restauracji „Hivaa”. Po odpoczynku pojechaliśmy na spacer do Porto Cervo – wizytówki Costa Smeralda, jednego  z najdroższych i najbardziej ekskluzywnych miejsc na Sardynii i we Włoszech. Nad Porto Cervo góruje charakterystyczna biała bryła kościoła, Stella Maris w którym mieliśmy okazję zobaczyć obraz „Mater Dolorosa” przypisywany El Greco.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Naszą wycieczkę po Costa Smeralda zakończyliśmy degustacją wina w znanej winnicy Tenute Olbios, która specjalizuje się w uprawie szczepu Vermentino. Winiarnia mieści się w oryginalnym, starym, wiejskim domu Gallury, który został całkowicie odnowiony, dzięki czemu wyróżnia się oryginalną konstrukcją wykonaną z granitowego kamienia. Mieliśmy okazję popróbować różnych produkowanych tam win oraz lokalnych specjałów i obejrzeć jeden z etapów produkcji wina musującego.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Na następny dzień pojechaliśmy już do mariny Cala dei Sardi, gdzie odebraliśmy nasz jacht o wdzięcznej nazwie „Albireo” (albire to po włosku świt) i skąd ruszyliśmy na morską część naszego wyjazdu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z mariny wypłynęliśmy następnego ranka, w kierunku Archipelagu della Maddalena. To siedem większych wysp i kilkadziesiąt mniejszych leżących w przesmyku oddzielającym Sardynię od Korsyki. Zamieszkała jest w zasadzie tylko główna wyspa Maddalena. My zacumowaliśmy jeszcze do boi na kąpiel w zatoczce w okolicach północnego cypla wysepki Isola San Stefano.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po kąpieli w znakomitych humorach popłynęliśmy do mariny w miejscowości La Maddalena. Zacumowaliśmy u stóp pomnika Garibaldiego, a że następnego dnia była rocznica urodzin tego bohatera Italii to mieliśmy okazję do obejrzenia uroczystości złożenia wieńców przez lokalnych notabli w asyście kadetów szkoły marynarki. Samo miasteczko jest dość urokliwe. Pospacerowaliśmy uliczkami wypełnionymi sklepikami i kafejkami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Po obejrzeniu ceremonii wypłynęliśmy w stronę Korsyki a konkretnie w stronę słynnego San Bonifacio, które uznawane jest za najpiękniejsze miasto tej wyspy. Zbudowane na wapiennych klifach, wygląda jakby za chwilę miało wpaść do morza.  Rzeczywiście miasteczko od strony morza wygląda bajecznie. Białe, wysokie klify, błękitne morze a na klifach zabudowania miasta.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Niestety, nie mieliśmy rezerwacji w marinie więc nie było szans na zatrzymanie się na noc. Próbowaliśmy jeszcze znaleźć miejsce w położonej po lewej stronie głębokiej zatoczce prowadzącej do plaży La Cayenne, ale wolne mooringi były pozrywane a stanie na kotwicy w tym miejscu nie wchodziło w rachubę. Porobiliśmy więc tylko zdjęcia i popłynęliśmy wzdłuż klifów na wschód, szukając miejsca na nocleg. I tak trafiliśmy do Porto de Cavallo na małej wysepce Ile Cavallo położonej nieopodal południowo wschodniego cypla Korsyki. Wejście do portu jest dobrze oznakowane ale niebezpieczne ze względu na płycizny i podwodne skały otaczające wyspę od południa. W dawnych czasach żeglarze nadali jej przydomek „Przeklęta Syrena”. Port otoczony wysokim falochronem jest zaciszny i bezpieczny ale drogi.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po nocy spędzonej w Porto de Cavallo ruszyliśmy w stronę Sardynii. Rozwiał się mistral i wiało 6B, ale w dobrym dla nas kierunku więc mieliśmy trochę żeglarskiej frajdy. Dzięki dobremu wiatrowi dość szybko pokonaliśmy prawie 45 mil i wylądowaliśmy w marinie w Golfo Aranci na południowym brzegu półwyspu Capo Figaro. Miasteczko jest bardzo ładne, z piękną nadmorską promenadą i pięcioma plażami w samym mieście. W 1932 roku Marconi przeprowadził stąd udaną próbę komunikacji za pomocą fal UKF z miejscowością Rocca  di Papa w okolicach Rzymu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Z mariny w Golfo Aranci popłynęliśmy w stronę doskonale się prezentującej wyspy Tavolara. Ma ona ciekawą historię jako że w 1807 roku osiedlił się na niej Giuseppe Bertoleoni i ogłosił się królem. Od tego czasu rodzina Bertoleoni rządzi wyspą – tak naprawdę jedynie 50 hektarami wyspy bo resztę w 1962 roku przejęło NATO i założyło tam bazę wojskową. Nie ma tam hoteli a jedynie piękna plaża i restauracja. Klan Bertoleoni zajmuje się sprzedażą pamiątek, rybołówstwem i hodowlą dzikich kóz.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Po kąpieli w zatoczce na południowo zachodnim cyplu Tavolary popłynęliśmy dalej na południowy wschód. Chcieliśmy dopłynąć w okolice Orosei, ale wiatr zmienił kierunek na południowo wschodni a wiał dalej dość silnie (5B) i nie mieliśmy szans na pokonanie ponad 60 mil dzielących nas od słynnych klifów. Tym sposobem wylądowaliśmy w La Caletta słynącej przede wszystkim z pięknej, długiej na 5 km plaży. My pospacerowaliśmy jedynie po sympatycznym miasteczku i spróbowaliśmy lokalnych przysmaków w restauracji.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Niestety kończył nam się czas i musieliśmy ruszyć z powrotem to mariny Cala dei Sardi. Popłynęliśmy na północ wzdłuż wybrzeża Sardynii. Zatrzymaliśmy się na fajną kąpiel naprzeciw plaży Spiaggia dei Pini niedaleko Budoni. Mieliśmy okazję zrobić zdjęcia naszej łódki z lotu ptaka. A pod wodą obejrzeć trawy z rodziny Posidonia Oceanica, dzięki którym wody wokół północnej Sardynii są morskim rezerwatem. Te trawy rozrastając się kolonialnie osiągają wielkie rozmiary (do tego rodzaju należy największa roślina na Ziemi z gatunku P. australis, rozciągająca się na długości 180 km)

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Potem próbowaliśmy zatrzymać się na noc w marinie w Puntaldia, ale niestety nie było miejsc. Postanowiliśmy stanąć na noc na kotwicy w ładnej zatoczce naprzeciwko plaż Cala Brandinchi i Spiaggia di Salina Bamba po południowej stronie półwyspu Capo Coda Cavallo.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie *)

Po spokojnej nocy na kotwicy ruszyliśmy w stronę Portisco. Zatrzymaliśmy się jeszcze na kąpiel w znanej nam zatoczce koło wyspy Tavolara. Niestety rejs nam się kończył. Jeszcze tylko tankowanie, no i zdanie jachtu. Poszło bez problemów więc mogliśmy spokojnie udać się na pożegnalną kolację do knajpki w marinie.



Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Rano już o ósmej musieliśmy opuścić jacht. Czekała nas jeszcze podróż do Alghero i lot do kraju.

Nasza trasa morska
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Było super – zwiedziliśmy Costa Smeralda. Jak to skrzętnie obliczył kapitan Juras przepłynęliśmy 160 Mm w ciągu 33 godzin, z tego aż 18  pod żaglami. Warto wrócić na Sardynię.

Dorota i Jurek

 

Uwaga: zdjęcia bez znaku wodnego w albumach oznaczonych *) są autorstwa Mireli i Jurasa

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.