• Banner01_5x2_1920x512.png

Pekin - Xian - Szanghaj

Chiny były na liście naszych celów, ale nie traktowaliśmy tego kierunku priorytetowo. Jednak jak to zwykle - snując któregoś wieczora plany wyjazdów, stwierdziliśmy, że może by tak... No i tym sposobem 11 Marca 2013 wczesnym rankiem wylądowaliśmy w Pekinie. Już lotnisko przytłacza ogromem - a jak po odbiór bagażu musimy jechać wewnętrzną kolejką to nasze wyobrażenia o ChiMauzoleum Mao Tse Tunganach zaczyna się zmieniać!. Po wyjściu z lotniska spotykamy się z lokalnym przewodnikiem, wsiadamy do autobusu i jedziemy na zwiedzanie Pekinu. To nasz pierwszy pobyt w Państwie Środka. Na pierwszy rzut oka widaćNowoczesność w Pekinie że to nie to co znamy z południa kontynentu. Wszystko uładzone, czyste ulice, nie widać biedy. Wieżowce, szerokie arterie. Jedziemy na plac Tien An Men - wszędzie pełno mundurowych. Kontrole (miejscowych) na wejściu na plac. Okazuje się że obraduje Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych. To najwyższy organ ChRL - stąd tyle mundurów na placu. Plac to podobno największy na świecie plac zgromadzeń publicznych (ma powierzchnię 90-ciu boisk piłkarskich). Gubi się na nim mauzoleum Mao Tse Tunga, ale pomnik który kazał wybudować w ciągu Drogi Cesarskiej, a który miał symbolizować możliwości, które dla jednostki stworzył komunizm góruje nad placem. Przez kolejne cesarskie bramy wchodzimy do Zakazanego Miasta - siedziby cesarzy. Kolejne pałace rozdzielone placami, wszędzie tłumy zwiedzających.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nazwy jak to u Chińczyków  - bardzo poetyckie i rozbudowane (Plac Niebiańskiego Spokoju, Pałac Największej Harmonii itd, itp.). Pilot grupy prowadzi nas w zaułki i zakamarki pałacowego kompleksu. Docieramy do "poczekalni" konkubin. W końcu ostatnia brama - za nią Wzgórze Węglowe - na które obowiązkowo trzeba się wspiąć, żeby podziwiać widok na Zakazane Miasto.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzaniu Zakazanego Miasta jedziemy jeszcze na przejażdżkę rikszami po pekińskich hutongach - to podobno klasyczne dzielnice zamieszkałe przez pekińczyków. Dla nas wyglądają biednie, chociaż podobno stają się modne wśród elity.

W chińskiej restauracji - PekinW końcu lądujemy na obiedzie w chińskiej restauracji - jak dla nas trochę małowink. Po obiedzie wreszcie hotel - po trzydziestu paru godzinach (zaczynaliśmy w niedzielę rano a jest poniedziałkowe popołudnie) to jest to czego nam potrzeba. Drink, zakupy w pobliskim supermarkecie, kolacja(!) i wreszcie spać.

Klejny dzień był bardzo długi!. Rano (wcześnie bo o 8:30) wystartowaliśmy z hotelu. Pogoda niestety się zepsuła - w Pekinie deszczowo. Jedziemy do Baidaling zdobywać Wielki Mur - im dalej w góry tym więcej śniegu. Szczyty gór zasnuwają chmury i mgła. Na szczęście nie ma wiatru i nie pada. Duże grupy Chińczyków uprzątają spadły w nocy śnieg. Dojeżdżamy na parking i ruszamy. Po kilku minutach docieramy do wejścia na mur. Magda opowiada trochę historii i startujemy - wszyscy kierują się na łatwiejszą, prawą stronę. Jest ślisko, ludzie ślizgają się po stromych odcinkach muru. Turystów sporo, ale podobno w szczycie sezonu wędruje się w tutj w szerokiej kolumnie ludzi - więc mamy szczęście. To według Magdy najczęściej odwiedzany zabytek UNESCO na świecie - rocznie odwiedza to miejsce 1 000 000 turystów. Dla chińczyka odwiedzenie Wielkiego Muru to obowiązek. Z Pekinu doprowadzono tu nawet kolej podmiejską.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Widoki niestety zabrała pogoda, ale co nieco dało się zobaczyć.

Po prawie dwóch godzinach na Murze wracamy do Pekinu. Po drodze odwiedzamy fabrykę 'cloisonne' - tradycyjnej chińskiej emalii komórkowej. Na różnych naczyniach, dzbanach, wazonach, talerzach wykonanych z miedzi najpierw pracowicie nakleja się miedziane druciki tworząc wzory. Potem wypełnia się je różnobarwnymi emaliami i wypala, a następnie szlifuje. Powstają prawdziwe dzieła sztuki - widzieliśmy wazy w cenie 1 mln PLN!!!

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po obiadku i zakupach w sklepie z cloisonne jedziemy do Pekinu do świątyni Nieba. To Cesarski Ołtarz Ofiarny - gdzie cesarz dwa razy w roku modlił się o dobre zbiory. Kompleks tworzy kilka świątyń i ołtarzy, uważane są za świątynie taoistyczne, ale bardziej związane są z wierzeniami ludowymi. Cały kompleks jest ogromny, większy od Zakazanego Miasta. W skład kompleksu wchodzą trzy główne grupy zabudowań wzniesione z zachowaniem ścisłych reguł filozoficznych, położone na osi przebiegającej południkowo. Łączy je Czerwony Most, 360-metrowa kładka powoli wznosząca się od Cesarskiego Sklepienia Nieba do Pawilonu Modlitwy o Urodzaj.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzeniu świątyń jedziemy na główną ulicę handlową Pekinu. Największą atrakcją jest bazar który prowadzi do tej ulicy. Czego tu nie ma. Przede wszystkim tłum ludzi. I sklepiki z jedzeniem. Jest wszystko - smażone skorpiony, ośmiornice, węże, pierożki, małże, ślimaki, pająki z grilla!!!. Sprzedawca pracowicie nadziewa na patyczek jakieś robaki  - jeszcze się ruszają, za chwilę zostaną podsmażone w oleju i zjedzone przez któregoś ze śpieszących się przechodniów.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Handlowy deptak Pekinu robi zdecydowanie mniejsze wrażenie. Pełno markowych sklepów które W pociągu do Xianznamy z Polski. Co innego bazarek - tam jest egzotyka Embarassed.

Po bazarku - zgłodniali - jedziemy na  kolację a potem na dworzec kolejowy. Przed nami podróż do Xian - pierwszej stolicy cesarstwa. Do Xian jedziemy nocnym pociągiem sypialnym. Jest fajnie, czysto, spokojnie. Małe imprezki w przedziałach zbliżają grupę do siebie. Wcześnie rano docieramy do Xian i prosto z dworca kolejowego udajemy się do hotelu. Po krótkim odpoczynku w południe ruszamy na zwiedzanie miasta.

Na początek Wielka Pagoda Dzikiej Gęsi -  najważniejszy chyba zabytek buddyzmu w Chinach. Wzniesiono ją w czasach dynastii Tang w roku 652 n.e. Jej dzisiejszy wygląd pochodzi z połowy szesnastego wieku. To tutaj buddyjski mnich Xuanzang przywiózł do Chin święte sutry buddyjskie. Jego pamięć jest czczona do dzisiaj, W budynkach otaczających pagodę mieszczą się ołtarze i sceny z życia świętego mnicha.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z Wielkiej Pagody Dzikiej Gęsi jedziemy do kolejnego zabytku UNESCO w Xian - to Las Stelli. Miejsce gdzie w dawnych czasach przyjeżdżali chętni wiedzy chińczycy aby zgłębiać wykute na kamiennych stellach treści Konfucjusza i Lao Tse. To było miejsce skąd wiedza w czasach kiedy nie był upowszechniony druk promieniowała na cały kraj. 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z Muzeum Lasu Stelli wchodzimy na mury otaczające stare miasto Xian. To najlepiej zachowane cesarskie mury w Chinach. Na długości 12-tu kilometrów otaczają stare miasto Xian. Można po nich jeździć rowerami, a zachowane bramy i strażnice robią naprawdę duźe wrażenie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Następnie jedziemy na chiński masaż stóp. Zaczynają masować od głowy, ale potem zabierają się też za to co w cenniku. Jest fest. Po masażu chce się latać!

Kolejna atrakcja to bankiet pierożkowy. Jemy jakieś 33 rodzaje pierożków - z nadzieniem o przeróżnych smakach - od kurczaków, wołowiny, warzyw, małży, ryb, pomidorów, itd. itp. Do tego różne dodatki z mięs, warzyw, makaronów i zupa na uspokojenie żołądka.

Po wyżerce - dawka kultury. Jedziemy na spektakl do Opery w Xian. Temat - to historia miasta, od czasów sprzed 3 tysięcy lat, aż po czasy kiedy tu właśnie kończył się Jedwabny Szlak.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Piękne przedstawienie, wspaniała scenografia i choreografia. Doskonałe ukoronowanie wspaniałego dnia pobytu w pierwszej stolicy Państwie Środka.

W kolejny dzień, wstajemy jak zwykle wcześnie rano frown - jedziemy bowiem zobaczyć słynną Armię Terakotową. Muzeum jest położone około 40 km od Xian. Po drodze odwiedzamy jeszcze zakład produkcji figur terakotowych. Ceny są kosmiczne. Dojeżdżamy do muzeum, które zajmuje  ogromny teren. Główne wykopaliska są pod dachem. Setki figur żołnierzy stoi w głębokich wykopach. Kaprys człowieka - cesarza spowodował, że możemy dziś oglądać te figury. Dlaczego tak postanowił  uczcić swoją osobę chyba nigdy się  nie dowiemy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wracamy do Xian i zwiedzamy miejscowy meczet. Xian jest jednym z miast gdzie jest największa mniejszość mułzułmańska. Meczet bardziej przypomina świątynię buddyjską, szczególnie jeśli chodzi o architekturę. Magda daje nam na wejściu zagadkę - kto wskaże gdzie jest minaret - oczywiście nikt nie zgaduje, bo jako minaret robi typowa chińska budowla z charakterystycznym drewnianym dachem wogóle nie wyróżniająca się spośród wielu innych.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Niedaleko meczetu jeszcze oglądamy Wieżę Bębnów i z trochę dalszej odległości - Wieżę Dzwonów. Po drodze zwiedzamy lokalny bazarek pełny stoisk z odzieżą, różnymi pamiątkami, tandetą itp. Oczywiście coś kupujemy, targujemy się ostro - bo tak trzeba, żeby zasłużyć na szacunek sprzedawców.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z dzielnicy islamskiej jedziemy na dworzec kolejowy. Przed nim tłumy - ludzie siedzą na ulicy - na dworzec wpuszczają na 2 godziny przed odjazdem pociągu. My mamy pociąg za godzinę więc wchodzimy bez problemu. Przed nami 16 godzin jazdy do Szanghaju. W wagonie rozkręca się impreza. Przedziały zajmowane przez naszą grupę kipią życiem - oczywiście dzięki rozweselaczom. Idziemy z Marianem do łazienki i porywa nas Andrzej - impreza się toczy, w przedziale jest już większość naszej grupy - 10 osób - a jeszcze wolne są górne koje. Jak wskoczyłem na górną koję w naszym przedziale nie bardzo pamiętam. Ale spało się bardzo dobrze.

Rano lądujemy na dworcu kolejowym w Szanghaju. Miasto niesamowite - wrażenia jak z  Nowego Jorku albo londyńskiego City. Zaczynamy od zwiedzania Muzeum Szanghajskiego. Potem wizyta w fabryce jedwabiu - zakupy, i przejazd na słynny Bund - deptak z widokiem  na centrum finansowe Pudong.

         

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po obiadku jedziemy na Perłę Orientu - wieżę telewizyjną. Wyjeżdżamy na 264 metr - widoki dookoła wspaniałe. Wrażenie na wszystkich robi deptak ze szkła - pod nami ulice, rzeka i Szanghaj.

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejny cel to ulica Nankińska - główny deptak handlowy Szanghaju. Sklepy najlepszych marek, tłumy turystów. Piwo w knajpce 30 PLN - jak w co znaczniejszych europejskich stolicach.

Przed nami jeszcze kolacja i spektakl chińskich akrobatów. Robi wrażenie na wszystkich. Wytrenowanie wszystkich artystów jest niesamowite. Oglądamy niesamowity pokaz możliwości ludzkiego ciała, zmysłu równowagi i siły.

 

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na finał wewnątrz metalowej kuli jeżdżą motocykliści - zaczyna jeden który jeździ po całej wewnętrznej powierzchni kuli - w finale jeżdżą w ośmiu!!! - w tej samej kuli. Efekt jest niesamowity.

Kolejny dzień w Szanghaju zaczynamy od wyjazdu do wioski Zhujiajiao. To stara wioska z epoki Walczących Królestw (IV-III w. p.n.e.) Charakterystyczne dla niej są wąskie uliczki położone nad kanałem którego brzegi łączą liczne mostki. W uliczkach kwitnie handel. Można kupić i wypuścić na wolność złote rybki. Pełno jest jak to w Chinach stoisk z wszelkiego rodzaju jedzeniem. Królują golonki i świńskie nóżki! Przepływamy odcinek kanału na łódkach a potem wędrujemy wąskimi uliczkami wśród kramów i jadłodajni.

 

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z wioski wracamy do Szanghaju na obiadek i dalsze zwiedzanie. Po obiedzie - tradycyjnie chińskim - jedziemy do Ogrodu Yu. Ogród ten leżący w samym centrum starego miasta zbudował w roku 1577 Pan Yunduan dla swoich rodziców, żeby mogli w nim wypoczywać. Budowa trwała 18 lat. To typowy ogród chiński, w którym musi być woda, skały, wzgórza (14 metrowe wzgórze było najwyższe w Szanghaju) oraz pawilony odpoczynku z pięknymi lampionami. Zachwycają wspaniałe dachy budowli, w starym chińskim stylu z motywami smoków i scenami z chińskiej mitologii i pięknie kwitnące magnolie.

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z ogrodu wchodzimy w bazar tętniący życiem w starym mieście. Hałas, tłumy turystów, pełno sklepów, jadłodajni, kolejek po chińskie pierożki. Dużo jedwabiu, wyrobów z laki, jadeitu, porcelany i zwykłej tandety.

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zakupach i targowaniu się na bazarze jedziemy na kolację i na koniec jeszcze na rejs statkiem, żeby podziwiać oświetlony, nocny Szanghaj. Wrażenie robi co najmniej takie jak Manhattan. Dużo świateł!, ekrany LED na fasadach wieżowców, Perła Orientu z iglicą w chmurach, postkolonialne  budynki wzdłuż Bundu pięknie oświetlone. Podoba się - chyba zaczynamy mieć kompleksy - gdzie u nas takie oświetlenie? Ale na pocieszenie - podobno o 22-giej je wyłączają!.

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wstaliśmy bladym świtem, o 5:15 rano. Trzeba było się spakować i dojechać na dworzec kolejowy. Takich dworców w Europie chyba nie ma. Wielkość kosmiczna. Peronów tyle że trudno policzyć. Wejście jak na wielkie lotnisko. Mieliśmy do pokonania 1370 km - pociąg jechał najszybciej 305 km/h, a cała podróż trwała 4 godziny i 50 minut. W super warunkach za 270 PLN. Myślę że naprawdę powinniśmy zacząć mieć trochę kompleksów.

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po przybyciu do Pekinu - jedziemy zwiedzać Pałac Letni.  Pierwszy pałac cesarski powstał w tym miejscu w XV w.n.e. w czasach dynastii Ming. Ale stał się znany w XVIII w. kiedy cesarz Qianlong zbudował go na nowo jako rezydencję dla swojej matki na jej 60-te urodziny. Pałac został zniszczony w 1860 roku przez ekspedycję brytyjsko-francuską. Odbudowała go najsłynniejsza kobieta Chin - cesarzowa Cixi. To z jej rozkazu zbudowano tu między innymi słynną Marmurową Łódź (Łódź drewniana, obłożona marmurem, która nigdy nie wypłynęła na wodę. Na jej budowę Cixi przeznaczyła środki zarezerwowane na budowę floty morskiej Chin).

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzaniu Pałacu Letniego, jedziemy do centrum pereł na zakupy. Perły piękne - ceny też. Widzieliśmy np. naszyjnik za 770 tys. PLN (oczywiście - to cena wywoławcza, ale...). Z lżejszymi portfelami jedziemy na kolację. W menu słynna kaczka po pekińsku. Najpierw kucharz kroi kaczkę na plasterki. Potem Magda pokazuje i omawia proces przygotowania do konsumpcji - a więc - na cieniutki naleśnik nakładamy kilka plasterków kaczki, świeży ogórek i świeżą cebulkę pokrojone w paseczki, doprawiamy sosem z kwiatów chińskich. Tak przygotowaną porcję zwijamy w rulonik, bierzemy w paluszki i konsumujemy - kaczki nie je się pałeczkami i jest ona na zimno. Smakuje super.

         

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

To ukoronowanie naszego spotkania z kuchnią chińską. Naprawdę warto było spróbować!

Do kolacji przygrywa zespół czterech chińskich dziewcząt - grają między innymi na cytrze. Jako dopełnienie mamy jeszcze przedstawienie tradycyjnego chińskiego teatru cieni.

Po kolacji wracamy do hotelu - rano znów wczesna pobudka - bo o 8:40 mamy lot, czyli pobudka o 4:30. Niestety - wszystko co dobre szybko się kończy - wracamy pełni wrażeń.

Specjalne podziękowania dla przewodniczki Magdy - za profesjonalizm i matczyną opieką - i dla całej grupy za naprawdę fajne towarzystwo!.

D&J

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.