Kwarantanny czar 50 – krindż
No cóż pięćdziesiątka. Choćby to pokazuje, że ten dziwny stan trwa. I … chyba lepiej nie jest. Okazjonalnie więc ja też pomelepecę trochę więcej niż zwykle. Ale za to uroczystości nie będzie. Przyjazdów a może nawet wizyt ważnych. Przecięcia wstęgi. Przemówień. A nawet gospodarskiej wizyty. Że o kwiatach czy skromnej gospodarskiej (znowu) biesiady. Skromnej kolacyjki np. za kilka tysięcy. Ale gdzieś skrytobójczo pięćdziesiątkę walnąć należy. Ważne żeby sprawdzić z kim. Sorry, zapomniałem o odznaczeniach. Bo pierwsza łopata już przecież wbita…
Tak jakoś mi się cosik wydaje, że jednak czarno na białym (może odwrotnie) wychodzi, iż sprawozdawczość covidowa nie jest do końca prawdziwa. Że jednak więcej nas choruje niż się wykazuje. Wystarczy posłuchać (nie daj Bóg pooglądać) co poniektórych ważnych. Przecież nieuzbrojonym okiem widać a ucho bez wspomagania słyszy klasyczne czyli opisane objawy mgły covidowej. Żeby utrzymać się (chociaż spróbować ) utrzymać się w ryzach, ta mgła to nic innego przecież niż mgła mózgowa. A na nią – „Niestety nie ma skutecznego leku, który zwalczy mgłę covidową." Tak przynajmniej jest napisane. A oni działają. Ba, podejmują decyzje. I…
A w statystyce ich nie ma! Przynajmniej na razie.
Kolejne wrażenie, że funkcjonujemy. A przynajmniej tak się to wydaje w myśl krążącego od kilku tygodni wica _”Dzieciak pyta ojca - Tatusiu a skąd się biorą ludzie? – Od Boga synu! – A Mamusia mówi, że od małpy. – Widzisz bo to jest tak; Mamusia ma swoją rodzinę. A ja swoją”. Wystarczy w to uwierzyć(!?). A potem to już leci….
A jak się już wybraniec (nasz też) wybierze na nomen omen pięćdziesiąte obchody to zaraz mają mu za złe. A przecież to poszanowanie, więcej kultywowanie tradycji. Nie wiem czy działa jeszcze restauracja sejmowa. Ale pamiętam zdjęcia (dzisiaj fotosy) przedstawiające spożywających (ba, w tzw. braterskim uścisku) płyn, który w znacznym stopniu utrzymuje na powierzchni nasze państwo, oponentów, którzy chwilę wcześniej z sejmowej mównicy przegryzali aortę.
Podobno prawo o, którym za chwilę odnosi się też do ludzi …
„Prawo Kopernika-Greshama – zasada mówiąca, że jeśli jednocześnie istnieją dwa rodzaje pieniądza, pod względem prawnym równowartościowe, ale jeden z nich jest postrzegany jako lepszy (np. o wyższej zawartości kruszcu), ten „lepszy” pieniądz będzie gromadzony (tezauryzowany), a w obiegu pozostanie głównie ten „gorszy”. Krótko mówiąc, gorszy pieniądz wypiera lepszy”_(Wikipedia)
Osobiście nie wierzę. Teściowa uwaliła je jednym zdaniem.
AZH