1 Maja 2012 - Vysoka Lipa - Czeska Szwajcaria
Słowo na…
Dwudziesty pierwszy wyjazd. Oczko. Miałem ostatnio trochę czasu wolnego; również na przemyślenia. To niesamowite jak mózg /choć u niektórych na to nie wygląda jednak posiadamy takowy organ/ pracuje. Szczególnie kiedy od Ciebie zbyt wiele nie zależy. Może tylko jedno zastrzeżenie – powinieneś słuchać, tych którzy wiedzą. Ale do tego należy się przyznać-głównie przed sobą, że rzeczywiście niewielki masz wpływ na to co z tobą. Musisz chcieć słuchać. I wierzyć, że skończy się dobrze.
Wracając do majówki. Mogłoby się wydawać, że to już znużenie, przyzwyczajenie, zmęczenie wręcz. Bo to przecież podobne. Łazikowanie, zwiedzanie, wspólne posiady. Wydawałoby się, że to już było, że się powtarza, że ci sami ludzie, że można się znudzić. A przecież… chętnych więcej niż możliwości!
Dlaczego?! Bo organizatorzy /czytaj GiG/ robią to twórczo, z pasją. Z uczuciem ?! Nie będzie zbyt wielkiej przesady jak powiem - jak niedzisiejsi. Dlatego chyba tak fajnie i nam się w TO wpasować. Bo nie jest to odfajkowanie kolejnej sprawy, następnego wyjazdu. Gdyby potraktować to tylko jako rzecz pewnie byłoby bez sensu. A tak; to jest… a zresztą każdy z nas wie. I czuje…
Może dlatego w tych wyjazdach, w spotkaniach, w czekaniu na kolejne słyszę słowa nieznanego mi autora;
„Nie zapominajcie o tych, którzy pozostali w górach, czuwających
przy ogniskach, strzegących wysokich przełęczy. Przełęczy,
które chcecie przemierzyć. Ich wyniosła wytrwałość, możecie ją
nazwać szaleństwem. Pomyślcie jednak o tych dniach,
kiedy też marzyliście… Nie spieszcie się zapominać tych,
którzy pozostali w górach, zdeterminowanych do końca.
Może ciągle kroczą po mglistej ścieżce, którą wy porzuciliście.”
Może..
AZH