• Banner_Dolomity.jpg
  • Banner_Polska.jpg
  • Banner_Rumunia.jpg
  • Banner_Ukraina.jpg
  1. Start!
  2. Relacje przyjaciół
  3. Scena Klubowa
  4. Relacje z Polski
  5. 2015 - Trochę dalej...

Trochę dalej...

Z Bieszczadami jest podobnie jak z tym słynnym powiedzonkiem Piotra Bałtroczyka „Niby każdy wie, że flaszka musi się skończyć, ale zawsze jest to zaskoczenie”. Przecież wszyscy tam już byli. Wszystko przeszli. Wszędzie wleźli.  A przecież… Dotknęło to i nas. Już dojazd był nietypowy. Zaufaliśmy elektronice i GPS poprowadził nas jakby chciał nam przypomnieć „majówkę w Draganowej”. Ale co tam, dojeżdżamy do Ustrzyk Górnych, gdzie śpimy w Kremenaros (Krzemieniec). Dawniej schronisko nazywało się „Pod Pulpitem”, od żubra, który przewędrował samotnie kilkaset kilometrów w latach 70 zeszłego wieku.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

I znowu deja vu. Tak samo jak kiedyś skrzypią łóżka w 10 osobowej sali. Tak samo jęczą sprężyny. No i zapach (?!)  wody nasyconej siarkowodorem. Tak samo jak kiedyś wali w nozdrza zgniłymi jajami. Ale chyba cywilizacja jeszcze na dobre tutaj nie doszła i nie trzeba dopłacać-, bo to przecież kuracja zdrowotna.  Miało być zimno. Jest wręcz gorąco. Wprawdzie wiatr duje, że hej, ale temperatura zdecydowanie letnia, mimo, że to początek października.  „Tylko wtedy, gdy po lesie mnie rozniesie i poniesie· Od rzeki na dole, w pole, las i połoniny spore· Tylko wtedy słyszę siebie, tak naprawdę wiem i nie wiem· A ile czuję, pracuję nad zgodą serca z rozumem.”

Superowo sprawdza się ten piękny zwyczaj (chyba od Gazdostwa), że każdy chodzi jak chce, byle na czas doszedł. Grupa szybkiego reagowania, czyli obie Marysie (Białostocka i Krakowska), Ewa, Monika i Daniel rwą do przodu i do góry, aż przyjemnie patrzeć.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Gosia z Adasiem po wędrówce zażywają wodnych ablucji pod różnymi postaciami. Agnieszka z Arturem to jakby grupa łącznikowa są i z przodu i z tyłu.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Dorota, Zdzisiu i Andrzej kultywują stare tradycje, że w wędrówce poleżeć. Trzeba. Na polance najlepiej… Na Caryńskiej, w borówkowych krzewinach Zdzisiu melduje przechodzącym tabunom, że „zostaliśmy wynajęci przez Dyrekcję Parku na uciechę turystów”.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

„Lubię uśmiechy ludzi na szlaku mimo tłumów· Kocham widzieć ten ich zachwyt, gdy im zniknie miejski tumult· Raz totalnie zachwyceni, stoją jakby oniemieli· Innym razem niby idą, a jakby z klatek wylecieli”

Na Bukowcu (parking) przyplątał się do nas lisek, który z przyjemnością korzystał z naszych kanapek. Piwa nie chciał. Towarzystwo pognało w stronę „grobu hrabiny”.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Reszta penetruje stary cmentarz w Beniowej. Kiedyś stała w tym miejscu cerkiew św. Michała Archanioła. Cerkiew spaliła się, w 1909r została odbudowana, po II wojnie ponownie spalona. Zachowały się fragmenty kamiennej podmurówki, 2 kute krzyże, które kiedyś zdobiły zwieńczenie tej cerkwi, oraz podstawa chrzcielnicy z wykutym symbolem ryby. Ponadto dwa charakterystyczne nagrobki na przycerkiewnym cmentarzu, jeden z symbolem kwiatu, co może oznaczać, iż pochowano tu młodą kobietę, możliwe, że dziewicę - ale też kwiat symbolizuje przemijalność ludzkiego życia. Drugi nagrobek oznaczony jest symbolem dzbana, co sugeruje, iż został tu pochowany człowiek pobożny, dzban symbolizuje zazwyczaj zależność człowieka od Stwórcy. Wracamy przez Muczne. Najsłynniejszy odcinek asfaltowej drogi w Polsce (bez remontu od położenia) dalej jak tarka. Ale hotel w remoncie. Obok kończy się budowa drewnianego kościółka pod wezwaniem św. Huberta (patrona myśliwych). Dzisiaj chyba już konsekrowany.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

„Ci, co świata ten nieogar w większym stopniu ogarniają ·  Niechaj będą dla mnie bazą, drogą, księgą, strzałką, flagą· Tutaj w lesie wszystko ma to, za czym tęskni człowiek stale·  Chcę rozpłynąć się w naturze, bardziej, mocniej, więcej, dalej”

Sakramenckie schody. Rzeczywiście Tarnica schodami „ucywilizowana”!

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Szlag by to trafił. Urzędnika, który to wymyślił należałoby kilka razy dziennie biegiem sprowadzać po nich na dół. Bez batożenia nawet. Kolana ledwie trzymają bo każdy schodek Innej szerokości. A wieczorem w Kremenaros łapiemy się na koncert „Aldarona” Pawła Czekalskiego, tego, którego fragmenty tekstu „Piosenki bieszczadzkiej” przytaczamy. Ale nie tylko on. Gra kilku muzyków, zaczynają się śpiewy. Swoją szosą; ze zdziwieniem ( i przyjemnością) odkrywamy, że cały pakiet piw z tytułem” bieszczadzkie”, w tym kultowe KSU warzone jest w …Raciborzu.   Niektórzy tańczą. W tym czasie część grupy, w Chatce Puchatka czai się na poranne zdjęcia świtu.

 

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Potem mamy się spotkać i na odpust do Łopienki. Tu w nieistniejącej od 1947 roku wsi odbudowano XVI wieczną cerkiew. Tylko cerkiew!  Do świątyni wróciła kopia cudownego obrazu Matki Boskiej Łopieńskiej – Matki Pięknej Miłości. Także tutaj zobaczyć można przejmującą rzeźbę Chrystusa Bieszczadzkiego.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Od szesnastu lat odbywa się tutaj odpust. Przyjeżdżają ci, którzy kiedyś tutaj żyli, turyści i pątnicy z kraju i za granicy. Nabożeństwo i śpiewy prowadzone w dwóch językach przypominają historię tych ziem. Nie wszyscy mieszczą się w świątyni. Większość siedzi, stoi i klęczy na przycerkiewnym wzgórzu. Obok pieką się proziaki, stoją kramy z bieszczadzkimi aniołami. Za ogrodzeniem na koniach przyjechali bieszczadzcy kowboje.

No i wracać trzeba. Jeszcze tylko rzut oka na malutką (z braku wody) Solinę  i z powrotem. Pewnie znowu tutaj wrócimy. Bo tutaj..

„Chrystus Bieszczadzki

Siedząc na swoim pniaczku jak Bieszczadzki Gazda
Błogosław tym: co przyjdą odwiedzić swe gniazda
Tym: którzy przyszli tutaj do Ciebie bo chcieli
I Tym, co wśród pożogi odejść stąd musieli,
Tym, którzy zeszli z szlaku by prawem zwyczaju
Przyjść podziękować Tobie: za przedsionek raju
I za ptasie koncerty o porannym brzasku
I za lipcowe noce przy księżyca blasku
który wsparł się na brodzie o brzeg połoniny
I gasząc resztki ognisk zlewa sen w doliny.
Przyroda skryła blizny - zostały wspomnienia
Inny pozostał posmak tamtego cierpienia
Znad takich samych ognisk inne pieśni płyną
Aż po zielone wzgórza nad Soliną.
Bądź dobrym przewodnikiem po bieszczadzkich szlakach
Zagubionym bądź echem w strumieniach i ptakach
Bądź światełkiem w ciemności jak Twój księżyc blady
Tam gdzie umilkły cerkwie i zdziczały sady.”

(Kamil Patora)

 AZH