2025 Madagaskar - W krainie lemurów i baobabów
Madagaskar kojarzy nam się z bardzo odległym miejscem. No i oczywiście z filmami animowanymi. Wiedzieliśmy, że słynie z endemicznej flory i fauny i z niesamowitych gór zwanych „tsingy”. Postanowiliśmy tam pojechać. Poprosiliśmy zaprzyjaźnione biuro Torre.pl o program i terminy i pewnego czerwcowego popołudnia spotkaliśmy się na lotnisku Chopina z grupą podróżników i przewodników w drodze do Antananarivo – stolicy Madagaskaru. Lot przez Wiedeń i Addis Abebę jak zwykle był męczący, ale późnym popołudniem następnego dnia dotarliśmy do celu.
Po rozlokowaniu się w eleganckim hotelu pojechaliśmy jeszcze na krótką wycieczkę po mieście i na lokalny targ.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Na drugi dzień, wczesnym rankiem pojechaliśmy na lotnisko i polecieliśmy na zachodnie wybrzeże wyspy, do Mondorawy. Po przylocie odwiedziliśmy lokalne stowarzyszenie Le Centre Écotouristique du Menabe (CEM). To organizacja, której celem jest promocja lokalnego rzemiosła i zrównoważonej turystyki. Mieliśmy okazję zobaczyć rzemieślników przy pracy, a także dokonać zakupów w lokalnym sklepiku. Pobyt umilali nam chłopcy tańczący dynamiczne tańce.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po wizycie w CEM wsiedliśmy do podstawionych jeepów i ruszyliśmy na północ do Kirindy. Już po około godzinie jazdy dojechaliśmy do słynnej Alei Baobabów, leżącej w pobliżu Parku Narodowego Kirindy. Na świecie występuje osiem gatunków baobabów z czego na Madagaskarze występuje sześć endemicznych gatunków tych drzew. Z pozostałych dwóch jeden w Afryce kontynentalnej a drugi w Australii. Drzewa te mają specyficzny wygląd. Z silnie zgrubiałym pniem i o charakterystycznej koronie przypominającej system korzeniowy wyglądają jak drzewa „rosnące do góry nogami”. Pora dnia nie była najlepsza do zdjęć, ale i tak baobaby stanowiły ciekawe tematy fotograficzne.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po spacerze wśród baobabów ruszyliśmy w dalszą drogę. Droga się skończyła – tzn. jechaliśmy czymś na czym były ślady pojazdów, ale tylko jeepy mogły to pokonać. Madagaskar to jeden z najbiedniejszych krajów świata co mieliśmy okazję zobaczyć w mijanych wioskach. Ludzie żyją tu w szałasach, bez dostępu do elektryczności i podstawowych usług. Za to pożądanym modelem rodziny jest 2+14 – (najlepiej 7 córek i 7 synów) tak więc dzieci jest tu pełno.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po drodze zatrzymaliśmy się w jeszcze jednym znanym miejscu – rosną tam dwa splecione z sobą baobaby zwane „zakochanymi baobabami”
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po dojechaniu do wioski Kirindy i rozlokowaniu się w hotelu pojechaliśmy na wieczorne szukanie lemurów. Nocny spacer po tropikalnym lesie był ciekawym przeżyciem, chociaż zrobienie zdjęć w tych warunkach graniczyło z cudem.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po noclegu w wiosce Kirindy ruszyliśmy w dalszą trasę. Na początek pojechaliśmy jeszcze raz do miejsca naszych nocnych spacerów. Na parkingu przywitała nas fossa madagaskarska – największy ze ssaków drapieżnych występujących na Madagaskarze. Także lemury były łaskawe się zaprezentować. Szczególnie niewielkie, rudawe wari o wielkich oczach były przyjaźnie nastawione, głównie wtedy kiedy przewodnik postawił im muszle z wodą do picia. Z kolei sifaka trzymały się z daleka skacząc wysoko w koronach drzew.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po odwiedzinach u lemurów ruszyliśmy dalej na północ. Droga była koszmarna – pełno dziur i czerwony pył unoszący się spod kół. Mieliśmy do pokonania nieco ponad 40 km a zajęło nam to trzy godziny. Ale w końcu dotarliśmy do przeprawy promowej przez rzekę Tsiribihina. To jedna z większych rzek Madagaskaru – ma 460 km długości – no i oczywiście nie ma mostów. Przeprawa promem mieszczącym maksymalnie 30 osób wraz z samochodami trochę trwała bo musieliśmy przepłynąć zakole rzeki aż do miejscowości Belo Sur Tsiribihina.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po lunchu w fajnej knajpce w miejscowości Belo Sur Tsiribihina ruszyliśmy dalej. Po drodze zatrzymaliśmy się w wiejskiej szkole, aby podarować dzieciom trochę szkolnych przyborów.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Do przeprawy promowej przez kolejną rzekę Manambolo mieliśmy nieco ponad 80 km. Przejechanie tego odcinka zajęło nam ponad sześć godzin, tak że nad rzekę dotarliśmy już w ciemnościach.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Wreszcie po całym dniu dotarliśmy do hotelu w miasteczku Bekopaka. Stamtąd mieliśmy już blisko do celu – do Parku Narodowego Tsingy de Bemaraha.
Tsingy de Bemaraha to jeden z większych parków narodowych Madagaskaru – zajmuje obszar 152 tys. ha. Od 1990 roku jest na liście dziedzictwa UNESCO. Masyw zbudowany jest z wapieni jurajskich. Intensywne procesy krasowe doprowadziły tu do powstania niezwykłych form skalnych. Są to wysokie na ponad 100 m, szpiczaste iglice nazywane przez Malgaszy Tsingy co w ich języku oznacza „tam, gdzie nie można chodzić boso”.
Do wejścia do parku mieliśmy z hotelu 17 km, ale po tamtejszych drogach dojazd zajął nam półtorej godziny. Nieco wytrzęsieni dotarliśmy do miejsca skąd startuje szlak na Grand Tsingy. Tam trzeba było założyć uprzęże i lonże bo czekała nas wspinaczka po stromych skałach, po których poprowadzono ubezpieczony szlak. Szlak rzeczywiście był niesamowity, a widoki z najwyżej dostępnych punktów to kolejne niesamowite przeżycie. W zależności od pory dnia i intensywności słońca mieszają się tu wszystkie odcienie szarości i zieleni. Skały obserwowane z dołu sprawiają wrażenie sięgających do samego nieba gotyckich katedr.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po emocjonującym, trwającym ponad pięć godzin przejściu wróciliśmy do naszych jeepów i dalej do hotelu. W kolejny dzień czekała nas długa droga powrotna do Mondoravy. Na początek musieliśmy się przeprawić przez rzekę.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Tym razem całą trasę do Mondorawy mieliśmy przejechać w jeden dzień. Po drodze zatrzymaliśmy się ponownie przy Alei Baobabów, aby tym razem zrobić fajne zdjęcia o zachodzie słońca.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Do hotelu w Mondoravie dotarliśmy późnym wieczorem. Pożegnaliśmy się z naszymi dzielnymi kierowcami jeepów. Po trzech dniach podroży jeepami po bezdrożach zachodniego wybrzeża przesiedliśmy się do autokaru. Do pokonania mieliśmy 450 km a droga „asfaltowa” była podziurawiona jak szwajcarski ser. Cała trasa, z postojami zajęła nam prawie trzynaście godzin. Z wybrzeża Kanału Mozambickiego wspinaliśmy się na górskie płaskowyże leżące w centralnej części wyspy. Pierwszy przystanek mieliśmy w pobliżu małej tamy i mostu Dabara na rzece Morondava
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Potem zatrzymaliśmy się w leżącej już na płaskowyżu małej wiosce, której mieszkańcy bardzo przyjaźnie nas przyjęli. Przy okazji, na Madagaskarze kobiety malują twarze naturalnymi barwnikami uzyskanymi z kory drzew i sproszkowanych kamieni. Służy to upiększeniu, ochronie przed słońcem i ponoć daje uczucie chłodu w gorące dni.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Dalsza droga wiodła wśród pól ryżowych w rozlewiskach rzek do mostu Tsiribihina, jednego z dłuższych na Madagaskarze.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Późną nocą dotarliśmy do naszego hotelu w mieście Antsirabe. Leży ono w środkowej części wyspy u stóp wulkanu Ankaratra na wysokości 1500 m npm. Jest trzecim co do wielkości miastem Madagaskaru. Miasto założyli Francuzi pod koniec XIX wieku. Następnego ranka przed wyjazdem w dalszą podróż mieliśmy okazję podziwiać budynki inspirowane francuską architekturą odzwierciedlające kolonialną przeszłość miasta.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po spacerze po mieście ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Parku Narodowego Ranomafana. Droga wiodła wśród pól ryżowych i wzgórz. Natknęliśmy się nawet na reklamę Radia Maryja.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po drodze zatrzymaliśmy się w warsztacie obróbki drewna. Prace nam się bardzo podobały.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po około 10 godzinach jazdy dotarliśmy do fajnego hotelu w pobliżu parku Ranomafana. Ponieważ kurz i pył podczas drogi dostał się niemal wszędzie postanowiliśmy skorzystać z hotelowej pralni. Tym sposobem mieliśmy czyściutkie ubrania wyprane ręcznie i wysuszone na słońcu.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Następny dzień był poświęcony na wycieczkę po lesie deszczowym w parku Ranomafana. Park został wpisany na listę UNESCO w 2007 roku. Cały obszar pokrywa wilgotny las równikowy znany z ogromnej różnorodności biologicznej, licznych gatunków lemurów i innych endemicznych zwierząt, oraz bogactwa roślinności, w tym roślin leczniczych, a także unikalnych krajobrazów. Jak przystało na las deszczowy trochę nas w nim zmoczyło, ale mieliśmy okazję do ciekawego spaceru wśród tropikalnej roślinności i spotkań z lemurami.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po lesie deszczowym mieliśmy jeszcze jedną atrakcję. Na Madagaskarze w czerwcu świętuje się Dzień Niepodległości, który upamiętnia odzyskanie suwerenności w 1960 roku (wyzwolenie od Francji). Przygotowania trwają kilka dni. W wielu miejscach pojawiają się flagi narodowe, a Malgasze ubierają się odświętnie. To najważniejsze dla nich święto przypada na dzień 26 czerwca, kiedy to organizowane są koncerty, parady z lampionami, pokazy fajerwerków itp. Mieliśmy okazję świętować z tej okazji razem z Malgaszami.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Z Ranomafany ruszyliśmy po śniadaniu w kierunku Parku Narodowego Isalo. Mieliśmy do przejechania około 340 km. Pierwszy postój wypadł nam niedaleko Ranomafany, przy wodospadzie Cascade Andriamamovoka. To spory wodospad na rzece Namorona.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po obfotografowaniu wodospadów ruszyliśmy w dalszą drogę przez wyżynne tereny centralnego Madagaskaru. Wzgórza pocięte korytami rzek nad którymi tarasowo wznosiły się pola ryżowe były ciekawymi tematami do zdjęć.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po czterech godzinach jazdy dotarliśmy do malowniczego miasteczka Ambalavao, gdzie odwiedziliśmy warsztat produkcji jedwabiu Soalandy Atelier. Madagaskar jest domem dla endemicznego gatunku jedwabnika, który żywi się liśćmi dziko rosnących drzew tapia. Z jego kokonów wytarza się nici i tkaniny jak „konwencjonalny” jedwab. W sklepiku przy warsztacie można było kupić wyprodukowane z niego szale i inne pamiątki.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po wizycie w warsztacie produkcji jedwabiu pojechaliśmy do leżącego kilkanaście kilometrów dalej rezerwatu Anja Community Reserve, zarządzanego przez lokalną społeczność. Rezerwat charakteryzuje się skalistym, suchym krajobrazem z ogromnymi granitowymi formacjami, które kontrastują z otaczającymi polami ryżowymi i lasami. W krajobrazie dominują monumentalne skalne formacje. Jest znany przede wszystkim z największej koncentracji lemurów katta na Madagaskarze. Dzięki temu, że lemury są przyzwyczajone do obecności ludzi, można je łatwo obserwować z bliska. Utworzenie rezerwatu w 2001 roku miało na celu nie tylko ochronę lemurów, których populacja malała z powodu wylesiania i polowań, ale także zapewnienie miejsc pracy i dochodów dla lokalnej społeczności. Trzeba przyznać że spotkanie z tutejszymi lemurami i kameleonami było świetną atrakcją. Nawet szarańcza nam się trafiła.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po odwiedzinach w rezerwacie ruszyliśmy dalej w kierunku parku narodowego Isalo. Droga prowadziła przez wyżynne obszary z ciekawymi formacjami skalnymi.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Wieczorem dotarliśmy do pięknie położonego hotelu Satrana Lodge.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Wczesnym rankiem następnego dnia, przy pięknej pogodzie pojechaliśmy na trekking do parku narodowego Isalo. Jest to jeden z najbardziej znanych i imponujących parków narodowych na Madagaskarze, który zachwyca przede wszystkim swoim niezwykłym krajobrazem. Park Isalo bywa nazywany "madagaskarskim Kolorado" ze względu na swoje skalne formacje. Jego krajobraz to rozległy, poprzecinany kanionami i dolinami płaskowyż z jurajskiego piaskowca. Miliony lat erozji wiatru i wody wyrzeźbiły tu spektakularne formacje skalne, kolumny, ostre szczyty i jaskinie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Roślinność w parku jest przystosowana do suchego, skalistego środowiska. Można tu znaleźć wiele unikatowych i endemicznych gatunków, np. takich jak aloes Aloe isaloensis, czy tzw. „stopa słonia” (Pachypodium rosulatum), rodzaj sukulentu o kolczastym pniu, przypominający minibaobab.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Nasza wyprawa zbliżała się do końca. Następnego dnia ruszyliśmy na ostatni etap prowadzący do nadmorskiej miejscowości Ifaty. W niewielkiej odległości od Isalo, w rejonie miasteczka Ilakaka znajdują się najbardziej znane kopalnie szafirów. To właśnie z tego regionu pochodzi blisko połowa światowej podaży szafirów. Szafiry wydobywane na Madagaskarze są cenione za swoją różnorodność i jakość. Występują tu w szerokiej gamie kolorów, nie tylko w klasycznym niebieskim, ale także w odcieniach różu, żółci, zieleni i wielu innych. Wydobycie szafirów na Madagaskarze odbywa się prymitywnymi metodami rzemieślniczymi, na małą skalę, co często wiąże się z bardzo trudnymi i niebezpiecznymi warunkami pracy. Poszukiwacze kopią w korytach rzek, równinach zalewowych i tarasach, przesiewając piasek i żwir w poszukiwaniu kamieni. W rejonie Ilakaka widać ogromne jamy i wąskie, ręcznie drążone szyby, w których górnicy, często bez jakichkolwiek zabezpieczeń, ryzykują życie pragnąc wydobyć cenne kamienie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
W dalszej drodze zatrzymaliśmy się w miejscowości Andranovory aby kupić owoce i przekąski.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po drodze mieliśmy też okazję zobaczyć miejscowe cmentarze, chociaż wchodzić do nich nie można, ze względu na lokalne wierzenia i zwyczaje. W czerwcu, po Dniu Niepodległości, rozpoczynają się ceremonie Famadihana, tradycyjnego rytuału ponownego pochówku przodków. Jest to malgaski zwyczaj religijny, polegający na ekshumacji kości zmarłych przodków, owinięciu ich w nowe jedwabne całuny (lamba mena) i ponownym pochówku. Ceremonie te są okazją do tańca, muzyki i uczty. Niestety nie było nam dane uczestniczyć w tych ceremoniach.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Późnym popołudniem dojechaliśmy do pięknie położonego nad samym oceanem naszego hotelu „Le Paradisier” w pobliżu Ifaty. Zamieszkaliśmy w piętrowych bungalowach na sporym klifie nad plażą.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Rankiem następnego dnia pojechaliśmy do położonej w pobliżu plaży Ifaty skąd popłynęliśmy lokalnymi łodziami na pobliską rafę koralową. To była przygoda – łodzie, proste dłubanki z bocznym pływakiem i skośnym żaglem zabierały po trzy osoby. Załogę stanowiło dwóch Malgaszy, którzy radośnie uprawiali wyścigi łodziami nie zważając na nasze lekko wystraszone miny. Po dopłynięciu do rafy popływaliśmy i ponurkowaliśmy w fajnej wodzie. Trochę stresów było przy skokach z łodzi do morza a jeszcze większe przy powrocie na łódź. Ale z pomocą naszych marynarzy nie było z tym wielkich problemów.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po pływaniu na rafie wróciliśmy do naszego hotelu na wypoczynek. Wieczorem przy pożegnalnej kolacji lokalny zespół uraczył nas fajną porcją pieśni i lokalnych tańców. Nasz Paweł też pokazał co potrafi włączając się do występu i wprawiając w podziw lokalnych tancerzy inspirując nas wszystkich do wspólnej zabawy.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Następnego dnia, późnym popołudniem opuściliśmy gościnny hotel. Pojechaliśmy jeszcze rowerowymi rikszami na lunch do znanej nam już knajpki przy plaży Ifaty.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Po lunchu pojechaliśmy na lotnisko do pobliskiej Toliary, skąd mieliśmy wieczorny lot do Antananariwo.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
Tak kończyła się nasza madagaskarska przygoda. W następny dzień odlecieliśmy przez Addis Abebę do Warszawy.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)
To były bardzo ciekawe i egzotyczne dwa tygodnie i choć początki były męczące to jednak wspaniała przyroda, świetne krajobrazy i przyjaźni ludzie warte były odwiedzin. No i oczywiście wspaniała grupa towarzyszy podróży i wspaniali przewodnicy.
Poniżej mapka naszej trasy
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Dorota i Jurek
UWAGA: Zdjęcia bez znaku wodnego w katalogach oznaczonych odnośnikiem 1) są autorstwa Mireli i Jurka Pawłowskich