2025 - Mustang - Zakazane Królestwo
O Nepalu zawsze marzyliśmy, przede wszystkim czytając książki o himalajskich wyprawach. Ale jakoś się nie składało, aż do telefonu koleżanki Basi, która poinformowała nas o wyprawie organizowanej przez torre.pl do Mustangu na festiwal Tiji. Długo nie trzeba było nas namawiać! I tak w maju dotarliśmy do Kathmandu, gdzie zaraz po wyjściu z lotniska sympatyczne dziewczyny z lokalnego biura powitały nas tradycyjnymi wieńcami z kwiatów marigold (pomarańczowe aksamitki).
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po zakwaterowaniu w hotelu poszliśmy na krótki spacer do najbliższego kantoru walutowego. Wyposażeni w zapasy miejscowych rupii odwiedziliśmy kilka okolicznych sklepików i po kolacji udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Kolejny dzień był przeznaczony na zwiedzanie stolicy Nepalu. Na początek, pewnie jak większość turystów ruszyliśmy na słynny Durbar Square – Plac Królewski. To prawdziwe serce starego Kathmandu, na którym jeden obok drugiego ulokowały się najcenniejsze zabytki miasta wpisane w 1997 roku na listę UNESCO. Plac, a właściwie trzy przylegające do siebie place wypełnione są wspaniałymi zabytkami – podobno jest ich ponad 40. Jest to "żywe muzeum", które odzwierciedla bogactwo kultury, historię, sztukę i religijność mieszkańców Nepalu, a także niezwykłe rzemiosło Newarów. Plac ten stanowi wyjątkowy przykład tradycyjnej architektury doliny Kathmandu, z misternymi drewnianymi rzeźbami, wielopoziomowymi świątyniami pagodowymi i unikalnym połączeniem wpływów newarskich, indyjskich i tybetańskich. Całość robi ogromne wrażenie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Nie sposób jest wszystkie te budowle opisać - skupimy się więc na tych, które zrobiły na nas największe wrażenie – i to pomimo widocznych w dalszym ciągu tragicznych skutków wielkiego trzęsienia ziemi z 2015 roku. Piękna świątynia Wielkiego Wisznu (Maha Vishnu Mandir) stoi na czteropoziomowej podstawie i przykryta jest dwupoziomowym dachem. Całość ozdobiona jest misternymi rzeźbami. W zabudowie placu wyróżnia się Świątynia Kakeshwar Mahadev (Kakeshwar Temple) zbudowana w 1681 roku, a następnie przebudowana po tym, jak poważnie ucierpiała podczas trzęsienia ziemi w 1934 roku. Jest ciekawa bo baza świątyni ma charakter typowo nepalski, natomiast zwieńczenie ma formę popularnej bardziej w Indiach śikhary. Podobała nam się też pagoda Trailoka Mohan, która zbudowana została prawdopodobnie w roku 1680. Ta wysoka, stojąca na pięciopoziomowym cokole pagoda, jest obok Madźu Dewal ulubionym miejscem przesiadywania turystów. Świątynia poświęcona jest Wisznu Narajanie, a przed wejściem od zachodniej strony na cokole klęczy jego wierzchowiec – boski ptak Garuda. Najprawdopodobniej, podobnie jak świątynia, powstał pod koniec siedemnastego wieku. Garuda to wywodzące się jeszcze z tradycji wed solarne bóstwo. Wedle dawnych indyjskich mitów syn patriarchy Kaśjapy i jego małżonki Winaty, potężny złotopióry ptak-słońce, legendarny rywal Indry, zaciekły wróg symbolizujących moce ciemności i ziemi węży. Pięknie prezentuje się Świątynia Sziwy i Parvati zbudowana w 1790 roku, kiedy na tronie w Katmandu zasiadał król Rana Bahadur Shah. Wznosi się ona na ceglanym, trzystopniowym podwyższeniu. Wejścia do niej strzegą dwa manasy – charakterystyczne dla Nepalu lwo-smoki, a z ulokowanego na górnym balkonie centralnego, bogato zdobionego okna życiu na Durbar Square przyglądają się dwie drewniane postacie przedstawiające potężnego Sziwę i jego dobroczynną małżonkę Parwati.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Z kolei Czarny Bhajrawa (Kala Bhairav) to jedno z bardziej przerażających wcieleń Sziwy. Ośmioręki bóg dzierży sześć mieczy, topór i tarczę, na szyi ma sznur ludzkich czaszek, a nogą przydeptuje martwe ciało demona. Podobno każdy, kto skłamie w jego obecności natychmiast umrze, dlatego często Nepalczycy przyrzekają przed jego groźnym obliczem, że mówią prawdę. Nie wiadomo kiedy dokładnie powstała ta rzeźba, wiadomo, że na miejscu, w którym stoi obecnie, została ustawiona przez króla Pratapa Mallę po tym, jak odnaleziono ją na polach na północ od Katmandu. Nepalczycy wierzą, że Kala Bhairav jest bóstwem opiekuńczym Kathmandu, chroniącym miasto przed złymi duchami, krzywdą i negatywnymi wpływami.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Będąc na Durbar Square nie sposób pominąć Pałacu Kumari. Jest trzypiętrowym, bogato dekorowanym budynkiem na planie czworokąta z dziedzińcem pośrodku. Świątynia została zbudowana w 1757 roku przez króla Jayę Prakasha Mallę i jest jednocześnie domem Kumari, żyjącej bogini, która jest uważana za inkarnację bogini Taledźu (dewanagari:) – odpowiedniczkę indyjskiej wojowniczej bogini Durgi. W pięknych, drewnianych oknach na trzecim piętrze można czasem zobaczyć samą boginię w towarzystwie opiekujących się nią kapłanek. Swoją świątynię bogini opuszcza tylko podczas święta Indradźarta. Jedzie wtedy specjalnie przystrojonym rydwanem ciągniętym przez wiernych, aby podarować królowi (obecnie prezydentowi) tika – znak szczęścia na czole. Kumari jest wybierana spośród 4–5 letnich córek newarskiego klanu złotników, z którego pochodził Budda. Jest to skomplikowany proces, podczas którego kapłani pod przewodnictwem najwyższego kapłana świątyni Taledźu i królewski astrolog odnajdują właściwą dziewczynkę. Kandydatka musi być zdrowa, jej ciało nie może mieć żadnych defektów, a dodatkowo musi spełniać 32 bardzo specyficzne wymagania. Dziewczynka musi na przykład mieć kruczoczarne włosy, rzęsy jak krowa, ciało jak figowiec banian, uda jak jeleń, pierś jak lew, szyję jak morska muszla, mały język, głos miękki niczym kaczka itp... Dziesięć wytypowanych kandydatek musi się dodatkowo wykazać odwagą. Podczas czarnej nocy składa się w ofierze bogini Kali 108 bawołów i kóz, a odcięte głowy rozkłada na dziedzińcu świątyni Teladźu. Dziewczynki muszą przejść obok nich niewzruszenie, nie okazując strachu, podczas gdy zamaskowani, groźnie wyglądający mężczyźni, tańczą wśród nich. Te, które przejdą próbę, zostają zamknięte w pomieszczeniu z poobcinanymi głowami na całą noc. Podczas ostatecznej próby przyszła Kumari musi rozpoznać rzeczy swojej poprzedniczki, których nigdy wcześniej nie widziała. Jest to ostateczny dowód na to, że to właśnie w niej obecna jest bogini. Bogini musi być wiecznie młoda i nie może krwawić, dlatego, gdy tylko dziewczynka dostaje pierwszej menstruacji (lub w inny sposób straci choćby kroplę krwi), bogini przenosi się do innego ciała.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Odwiedziliśmy też kompleks pałacowy Hanuman Dhoka Durbar, który powstał prawdopodobnie w czasach dynastii Lichchhavi lub wcześniej, ale dzisiejszy wygląd zawdzięcza przede wszystkim królowi Pratapowi Malli i jego dynastii. To podczas jego rządów wybudowano większą część pałacowej zabudowy. Kompleks jest rozległy, zajmujący powierzchnię około pięciu akrów, i składa się z wielu dziedzińców (zwanych "chowk"), świątyń, posągów i budynków o zróżnicowanej architekturze.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po wrażeniach z Durbar Square pojechaliśmy do stupy Swayambhunath. Stupa jest jedną z najstarszych i najbardziej tajemniczą ze wszystkich świętych świątyń w dolinie Katmandu. Jej wysoka biała kopuła i lśniąca złota iglica są widoczne z wielu kilometrów i ze wszystkich stron doliny. Zapisy historyczne znalezione na kamiennej inskrypcji świadczą o tym, że stupa była już ważnym celem pielgrzymek buddyjskich już w V wieku naszej ery. Jej początki sięgają jednak znacznie wcześniejszego czasu, na długo przed przybyciem buddyzmu do doliny. Zbiór legend o tym miejscu, XV-wieczna Swayambhu Purana, opowiada o cudownym lotosie, zasadzonym przez dawnego Buddę, który wyrósł z jeziora pokrywającego niegdyś dolinę Katmandu. Lotos w tajemniczy sposób promieniował jaskrawym światłem, a nazwa tego miejsca brzmiała Swayambhu, co oznacza „samoistnie stworzony lub samoistny”. Święci, mędrcy i bóstwa podróżowali nad jezioro, aby oddać cześć temu cudownemu światłu w zamian za jego moc udzielania oświecenia. W tym czasie Bodhisatva Mandziuśri medytował na świętej górze Wu Tai Shan i miał wizję oślepiającego światła Swayambhu. Mandziuśri przeleciał przez góry Chin i Tybetu na swoim niebieskim lwie, aby czcić lotos. Będąc pod głębokim wrażeniem mocy promiennego światła, Mandziuśri czuł, że gdyby woda została usunięta z jeziora, Swayambhu stałoby się łatwiej dostępne dla ludzkich pielgrzymów. Wielkim mieczem Mandziuśri wyciął wąwóz w górach otaczających jezioro. Odpływająca woda opuściła dolinę dzisiejszego Katmandu. Lotos został następnie przekształcony we wzgórze, a światło stało się stupą Swayabhunath. Na każdej z czterech stron głównej stupy znajduje się para wielkich oczu. Te oczy symbolizują wszystko widzącą perspektywę Boga.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Teren otaczający stupę wypełniony jest czajtami, świątyniami, malowanymi wizerunkami bóstw i licznymi innymi obiektami religijnymi. Znajduje się tu wiele małych świątyń z posągami bóstw tantrycznych i szamańskich, młynki modlitewne dla buddystów tybetańskich czy też lingamy Sziwy.
Kolejnym niezapomnianym zabytkiem w Kathmandu jest Stupa Bouddanath. To jedna z najstarszych i największych stup na świecie. Wznosi się na północnych obrzeżach Katmandu, w dawnej wiosce Sankhu. Nie wiadomo dokładnie kiedy została zbudowana, ale najbardziej powszechne twierdzenia wskazują na około V w. n.e. Miała być miejscem pochówku szczątków Buddy Kāśyapa, ale nigdy nie zostało to w żaden sposób potwierdzone. W odległych czasach było to miejsce znajdujące się na głównym szlaku handlowym i pielgrzymkowym prowadzącym z Katmandu do Tybetu. Do dziś jest to najważniejsze miejsce kultu buddystów w Nepalu, do którego przybywają pielgrzymki nie tylko krajowe, ale i zagraniczne. Sama stupa to budowla o wysokości 38 m przypominająca ogromny kopiec zwieńczony „wieżą”, z której podstawy w cztery strony świata spoglądają wszystkowidzące oczy. Stupę otaczają tarasy, na które wychodzi się schodami. Całość ma niepowtarzalny klimat, w który wprawdzie wkracza komercja i masowa turystyka, ale jednak jest to wciąż miejsce kultu. Od 1979 r. stupa wpisana jest na listę UNESCO.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
W pobliżu stupy znajduje się też wiele warsztatów słynących z malowania tradycyjnych mandali i produkcji miedzianych naczyń. Mandale to tradycyjne buddyjskie i hinduistyczne dzieła sztuki, zazwyczaj malowane. Mają formę geometryczną, najczęściej okrągłą, i są używane w celach medytacyjnych i duchowych. Mandale reprezentują wszechświat i boskie krainy, a ich tworzenie i niszczenie może być częścią rytuału mającego na celu transformację i rozwój duchowy. Naszą ciekawość wzbudziły też miedziane naczynia – prawdziwe dzieła sztuki. Dźwięki jakie potrafią wydawać są podobno lecznicze. A w tradycji ajurwedyjskiej stanowią one swoistą „kuchenną biżuterię”.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Na koniec naszego zwiedzania Kathmandu pojechaliśmy do świątyni Pashupatinath – to najświętsze miejsce hinduizmu w Nepalu. Do samej świątyni wejść nie mogliśmy, ale na tereny przylegające tak. Świątynia jest położona nad rzeką Bagmati. Rzeka ta, stanowiąca jeden z dopływów Gangesu, uważana jest przez wyznawców hinduizmu za rzekę świętą, a jej brzegi w pobliżu Pashupatinath to najważniejsze miejsce kremacji. Cała ceremonia przebiega wg utartych, tradycyjnych schematów tj. ciało przykryte całunem najpierw układane jest na specjalnej platformie tak, że stopy zmarłego zanurzone są w świętej rzece, potem układa się je na bambusowych noszach, przyozdabia kwietnymi wieńcami, po czym rodzina odprowadza ciało zmarłego do ghaty kremacyjnej. Ghatę podpala najstarszy syn zmarłego. Dym z płonących stosów kremacyjnych unosi się zatem nad świątynią niemal bez przerwy. Wizyta w tym miejscu zmusza do refleksji nad przemijaniem.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Rankiem kolejnego dnia polecieliśmy lokalnymi liniami do Pokhary. Liczyliśmy na ładne widoki Himalajów, ale niestety chmury zasłaniały całe góry. Bagaże zostawiliśmy w hotelu i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Na początek pojechaliśmy zobaczyć Pagodę Światowego Pokoju (Shanti Stupa) Ta buddyjska stupa została zbudowana w celu promowania pokoju i jedności między ludźmi różnych wyznań i narodowości. Znajduje się na wzgórzu Anadu, z którego roztacza się wspaniały widok na miasto Pokhara, jezioro Phewa i okoliczne góry. Pagoda została zbudowana w stylu buddyjskiej stupy, przypominającej odwróconą miskę jałmużny Buddy. Ma wysokość 115 stóp i szerokość 344 stóp. Na drugim poziomie znajdują się cztery posągi Buddy, podarowane przez różne kraje jako symbole pokoju. Japonia podarowała posąg Mudra Dharmachakry, Sri Lanka posąg Mahaparinirvany, Tajlandia posągi Kushinagar a Nepal posąg z Lumbini.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Kolejnym punktem na naszej trasie było wzgórze Pumdikot. Centralnym punktem Pumdikot jest ogromny, majestatyczny posąg boga Sziwy. Jest to drugi najwyższy posąg Sziwy w Nepalu. Sam posąg ma 15,5 metra wysokości. Znajduje się na białej stupie, która dodaje mu 17 metrów wysokości, co daje całej konstrukcji 32,5 metra wysokości. Posąg został wykonany w Mathurze w Indiach, a następnie przetransportowany i zainstalowany w Pumdikot. Został ukończony pod koniec 2021 roku. Jest częścią ambitnego projektu mającego na celu uczynienie Pumdikot światowej klasy destynacją dla pielgrzymów i turystów religijnych. U podstawy posągu, wokół stupy, znajduje się 108 małych lingamów, co dodatkowo wzmacnia duchową atmosferę miejsca.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po odwiedzeniu Pumdikot zjechaliśmy do miasta do wodospadu Davis Fall. Ogrodzony płotem wodospad nie zrobił na nas wrażenia.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Niedaleko (jakieś 200 metrów dalej) znajduje się słynna jaskinia Gupteshwor Mahadev. Jaskinia nie urzeka, o ogromne tłumy turystów zniechęcają do wejścia. Zdecydowanie ciekawsze jest samo wejście do jaskini Na terenie otaczającym wejście do jaskini oglądaliśmy wystawy prezentujące tradycyjne domy i stroje nepalskie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Będąc w Pokharze nie sposób pominąć jeziora Phewa. Jest to drugie co wielkości jezioro w Nepalu. Jezioro słynie z niesamowitych widoków na ośnieżone szczyty Himalajów - niestety nam góry zasłoniły chmury. Na szczęście w ostatnim dniu mogliśmy zobaczyć Machhaphuchhare. Łodziami popłynęliśmy na wyspę, na której znajduje się świątynia Tal Barahi - jedno z najważniejszych miejsc kultu religijnego w Pokharze zarówno dla wyznawców hinduizmu, jak i buddyzmu. Świątynia jest poświęcona bogini Barahi, która jest uważana za inkarnację bogini Durgi, symbolizującą siłę i moc. Barahi jest przedstawiana jako forma Durgi z głową dzika, która według wierzeń walczyła i pokonała szkodliwe demony.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Na tym zakończyliśmy zwiedzanie Pokhary i wróciliśmy do hotelu na zasłużony odpoczynek. Kolejny dzień przywitał nas nisko wiszącymi chmurami. Niestety z tego powodu odwołano nam lot do Jomsom i zmuszeni byliśmy pojechać tam wynajętymi jeepami – i tak zamiast 20 minutowego lotu zaliczyliśmy ośmiogodzinny przejazd górskimi drogami. Po drodze zatrzymaliśmy się na lunch w ładnym hotelu położonym przy gorących źródłach Tatopani w Narcheng.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po dotarciu do Jomsom, przesiedliśmy się do kolejnych jeepów, którymi mieliśmy się poruszać przez cały pobyt w Mustangu. Było już późno więc zamiast pieszej wędrówki pojechaliśmy nad jezioro Dhumba Tal. Jezioro położone na wysokości 2830 m jest zasilane wodami spływającymi z lodowców masywu Nilgiri. Jest uważane za święte przez hinduistów i buddystów. Obeszliśmy to niewielkie jezioro dookoła fotografując otaczające je piękne góry.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po spacerze ruszyliśmy do miejscowości Kagbeni gdzie mieliśmy spędzić noc. Kagbeni leży w pobliżu granicy między Dolnym a Górnym Mustangiem. Położona jest u zbiegu rzek Kali Gandaki i Jhong i otoczona jałowymi, pustynnymi górami.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po nocy w Kagbeni ruszyliśmy w kierunku wioski Ghami. Najpierw zatrzymaliśmy się w Muktinath. To jedno z najbardziej czczonych i znaczących miejsc pielgrzymkowych w Himalajach, święte zarówno dla hinduistów, jak i buddystów. Położone jest na wysokości 3710 metrów nad poziomem morza, u podnóża słynnej przełęczy Thorong La i każdego roku stanowi cel podróży dla tysięcy pielgrzymów.
Muktinath to miejsce unikalnego synkretyzmu religijnego, gdzie dwie wielkie tradycje Azji Południowej splatają się ze sobą:
- Dla Hindusów jest to jedno ze 108 świętych miejsc (Divya Desam) poświęconych Bugu Wisznu, nazywane Mukti Kshetra, co dosłownie oznacza „miejsce zbawienia” lub „miejsce wyzwolenia”. Wierzy się, że odwiedzenie tej świątyni może przynieść Mokszę, czyli uwolnienie od cyklu życia i śmierci (samsary).
- Dla Buddystów Muktinath jest równie święte. Jest to miejsce, gdzie czcigodny mędrzec Guru Rinpoche medytował w drodze do Tybetu.
Do położonej na wzgórzu świątyni musieliśmy się wspiąć po czterystu schodach. Można co prawda było wynająć chłopców, którzy za opłatą wnosili chętnych na górę w prymitywnych lektykach – nie zdecydowaliśmy się na taki komfort i ruszyliśmy w górę.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Na szczycie schodów stoi skromna, ale niezwykle ważna świątynia hinduistyczna poświęcona Wisznu. Za główną świątynią znajduje się półkolista ściana ze 108 kamiennymi kranami w kształcie głów byka. Z każdego kranu płynie lodowata woda z rzeki Kali Gandaki. Pielgrzymi tradycyjnie biorą rytualną kąpiel pod każdym z tych kranów, co ma symbolizować oczyszczenie z grzechów i osiągnięcie zbawienia. Pielgrzymi biorą też rytualną kąpiel w znajdujących się przed świątynią basenach.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Cały kompleks jest bardzo ciekawy, szkoda tylko że pogoda nas nie rozpieszczała i też mieliśmy rytualną kąpiel, tylko że w deszczu. Pomimo tego podeszliśmy jeszcze do stojącego nieopodal pod imponujący posąg Buddy.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po odwiedzinach w Muktinath pojechaliśmy do położonej w pobliżu wioski Jharkot, ufortyfikowanej średniowiecznej osady położonej na wysokości 3500 m n.p.m. Naszym celem był pochodzący z XIII wieku klasztor Jharkot. Należy on do tradycji Sakya-Pa, jednej z czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Gompa w Jharkot, podobnie jak inne klasztory w regionie Mustang, prezentuje tradycyjną architekturę buddyzmu tybetańskiego, z czerwono-białymi ścianami, płaskimi dachami i zdobionymi oknami. Wnętrze robi ogromne wrażenie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po odwiedzinach w klasztorze ruszyliśmy w dalszą drogę do wioski Ghami. Widoki z trasy robiły się coraz ładniejsze, a ponieważ pogoda też się poprawiła więc wreszcie mogliśmy w pełni podziwiać górskie krajobrazy Mustangu.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Do Ghami dotarliśmy późnym wieczorem, więc dopiero rano mogliśmy zwiedzić tę bardzo ciekawą miejscowość. Wioska leży na wysokości 3500 m n.p.m. i jest wtopiona w surowe, jałowe, ale niezwykle malownicze krajobrazy z czerwonymi, pomarańczowymi i szarymi klifami. Domy w Ghami są zbudowane z błota i kamienia, mają płaskie dachy i często są bielone, co wyróżnia je na tle surowego krajobrazu. Misternie rzeźbione drzwi i okna dodają wiosce uroku. Ghami jest głęboko zakorzenione w tradycjach tybetańskiego buddyzmu. Mieszkańcy, zwani Lobas, wciąż praktykują buddyzm w bardzo czystej formie, a w wiosce znajdują się starożytne klasztory i liczne stupy (czorteny).
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po spacerze w Ghami ruszyliśmy w dalszą podróż. Po drodze czekało nas wiele pięknych miejsc. Jeszcze w granicach wioski Ghami znajduje się najdłuższy mur Mani w całym Nepalu. Ten monumentalny mur, misternie rzeźbiony w mantrę "Om Mani Padme Hum", ma długość około 100 metrów i jest symbolem głębokiej religijności mieszkańców wsi.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po zdjęciach przy murze ruszyliśmy w dalszą drogę, wśród wspaniałych, górskich krajobrazów. Szczególne wrażenie robiły czerwone i szare klify charakterystyczne dla tych okolic. Po wjeździe na wysoką przełęcz (ponad 3800 m n.p.m.) spotkaliśmy parę rowerzystów, którzy w tej scenerii naprawdę robili mocne wrażenie. Przełęcz i dojazd do niej to były piękne wrażenia tego dnia – toteż i zdjęć zrobiliśmy wiele.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po fotograficznej sesji na przełęczy ruszyliśmy dalej do klasztoru Lo Gekar. Klasztor często nazywany też Ghar Gompa to jedno z najważniejszych i najbardziej znaczących miejsc duchowych w Górnym Mustangu w Nepalu. Lo Gekar jest powszechnie uważany za najstarszy klasztor buddyjski w Himalajach i jeden z najstarszych na świecie, pochodzący z VIII wieku n.e. Uważa się, że został zbudowany jeszcze przed słynnym klasztorem Samye w Tybecie. Klasztor został założony przez samego Guru Rinpoche (Padmasambhavę), wielkiego mistrza tantrycznego, który wprowadził buddyzm do Tybetu. Legenda głosi, że Padmasambhava przybył do Mustangu w pościgu za potężnym demonem, który nękał Tybet i uniemożliwiał budowę klasztoru Samye. Po zaciętej bitwie, która miała miejsce w rejonie Ghami Guru Rinpoche pokonał demona i zbudował klasztor Lo Gekar na miejscu, gdzie leżało serce potwora. Miejsce to symbolizuje triumf buddyzmu nad siłami zła. Niektóre źródła mówią, że czerwone klify wokół Ghami są plamami krwi demona.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po zwiedzaniu Lo Gekar ruszyliśmy w dalszą drogę. Zatrzymaliśmy się jeszcze w wiosce Marang na spacer i zdjęcia okolicznych gór.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po ekscytującej drodze z widokami na głębokie doliny Nepalu i otaczające ją szczyty przekroczyliśmy granicę Górnego Mustangu i stanęliśmy na małym płaskowyżu skąd roztaczał się fascynujący widok na Lo Manthang i rozpościerającą się na wysokości 3800 n.p.m. dolinę, w której leży dawna stolica Mustangu. Lo Manthang było stolicą Królestwa Lo (inaczej Królestwo Mustangu, od tybetańskiego określenia Mun Tan). Królestwo istniało w latach 1450-2008. W 2008 roku zostało zlikwidowane decyzją rządu Nepalu, a ostatni król Jigme Dorje Palbar Bista zmarł w 2016 roku.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po zakwaterowaniu w hotelu poszliśmy zwiedzać miasteczko. Spacer wąskimi uliczkami przenosi do innego świata. Tu czas się jakby zatrzymał w chwili gdy miejsce to powstawało. Bielone domy, w których zagnieździły się małe sklepiki z rękodziełem, niewielki plac przed pałacem i oczywiście sam pałac królewski zbudowany około 1400 roku. Klucząc po uliczkach trafiliśmy na miejsce gdzie można było wyjść na dach jednego z domostw i podziwiać panoramę doliny.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Świadectwem długiej i bogatej tradycji buddyjskiej są świątynie starówki Lo Manthang. Drugi dzień pobytu rozpoczęliśmy od ich zwiedzania. Na początek odwiedziliśmy Dragkar Thegchen Ling (znaną też pod nazwą Chode Gompa). Gompa Chode, została zbudowana pod koniec XIII wieku przez pierwszego króla Lo - Amę Pala i szanowanego uczonego Ngorchena Kungę Sangpo. Po niszczycielskim trzęsieniu ziemi w XVI wieku n.e. Gompa Chode uległa poważnym zniszczeniom, co doprowadziło do przeniesienia cennych przedmiotów, w tym masek używanych podczas święta Tiji, do klasztoru Choprang. Niestety, klasztor Choprang doświadczył poważnego pożaru w XVII wieku n.e., w wyniku którego zniszczeniu uległo wiele artefaktów. Jednak uratowane przedmioty zostały następnie zwrócone do Gompy Chode, odbudowanej w międzyczasie w obrębie murów miejskich Lo Manthang. Obecnie jest główną świątynią w Lo Manthang i jest zamieszkiwana przez mnichów i szanowanych lamów. Świątynia znana jest z fresków przedstawiających Mahakalę (strażnik dharmy) oraz z posągów trzech Buddów – przeszłości (Depamkary), teraźniejszości (Siddarthy Gautamy) oraz przyszłości (Maitrei). Przy głównym ołtarzu naszą uwagę zwróciły ofiarne czarki z wodą, która wg buddystów jest największym skarbem na ziemi i ma większą wartość dla boga niż złoto.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Kolejną świątynią na naszej trasie była Dźampa Gompa (Jampa Gonpa, Jampa Lhakhang), zbudowana na początku XV w. Trzykondygnacyjna świątynia symbolizuje kunszt architektoniczny Królestwa Lo. Unikalne dla tego miejsca są malowane złotem freski przedstawiające 28 tantrycznych mandali oraz 15-metrowy złoty posąg Maitrei (Buddy Przyszłości). Z tarasu świątyni rozpościera się malowniczy widok na dolinę i okoliczne domostwa, nad którymi górują powiewające na wietrze flagi tybetańskie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Ostatnią z odwiedzonych świątyń była Świątynia Tubchen Gompa. Została ona zbudowana w okresie panowania trzeciego króla Lo, Taszi Gona, w końcówce XV wieku n.e. W czasach swojej świetności Thupchen Gonpa była głównym ośrodkiem religijnych działań w Lo Manthang. Jest to masywna budowla w stylu tybetańskim, zbudowana z kamienia, gliny i drewna. Wnętrze jest wsparte na licznych drewnianych filarach. Thubchen Gompa słynie z obszernych i znakomitych malowideł ściennych, które pokrywają jej wnętrze.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Naszym głównym celem wizyty w Lo Manthang był odbywający się właśnie Festiwal Tiji – trzydniowe święto buddyjskie obchodzone dla upamiętnienia zwycięstwa dobra nad złem. Ceremonie opierają się na micie o Dordże Jono, bóstwie, które walczy z demonami, aby chronić królestwo. Całość to odgrywanie kolorowych ceremonii, tańce mnichów ubranych w tradycyjne stroje oraz odgrywanie starożytnych historii. To najważniejsze wydarzenie religijne w Mustangu. Nazwa święta oznacza dosłownie życzenie – „oby nauki Buddy mogły zapanować we wszystkich miejscach i wśród wszystkich ludzi na świecie”. Jest to czas, kiedy do miasta przybywają liczni pielgrzymi z całego Mustangu, Nepalu oraz goście z całego świata. Pierwsze dwa dni uroczystości odbywają się na dziedzińcu pałacu królewskiego co z racji jego niewielkich rozmiarów i wielu obserwatorów stanowi wyzwanie dla fotografów.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Ostatni dzień festiwalu to kulminacja w walce z demonem. Mnisi i goście festiwalu przechodzą z dziedzińca pałacowego poza mury miasta i tam następuje ostateczne zwycięstwo dobra nad złem.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Główne uroczystości Tiji odbywały się popołudniami co pozwoliło nam na zwiedzanie atrakcji Górnego Mustangu. Trzeba było podjechać kilkanaście kilometrów poza miasto. Podziwialiśmy naszych kierowców jeepów, którzy jakoś odnajdowali właściwą drogę do obranego celu. Przez bezdroża, obok starych budowli, czortenów, boiska sportowego położonego powyżej 4 tys. m n.p.m. przejeżdżając niedaleko granicy z Chinami dotarliśmy do wioski Chhoser (3857 m n.p.m.), a właściwie do pięciopiętrowej jaskini Shija Jhong. Jaskinia znana jest od około 2500 lat. Znajduje się w niej 40 pomieszczeń wykutych w skale. Jaskinie takie jak ta dawały schronienie przed klęskami żywiołowymi, deszczem i chłodem. Ponoć mieszkańcy Górnego Mustangu schronili się tu podczas powstania Khampów w Tybecie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Niedaleko jaskini znajduje się bardzo stary Klasztor Nyiphug Namdrol Norbuling. Najbardziej niezwykłą cechą tego klasztoru jest jego sala świątynna wbudowana bezpośrednio w naturalną, kamienną jaskinię. Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy w tym miejscu powstał pierwszy klasztor, ale ponoć kiedy Lo Khen Chen, słynny uczony i książę Mustangu, odwiedził to miejsce w XV wieku, zastał tu starożytny klasztor w ruinie. Udał się na medytację do pobliskiej jaskini Lo Khen Chen, a następnie odbudował klasztor, nadając mu nazwę „Nyiphug Gonpa”, co po tybetańsku oznacza „Klasztor Jaskini Słońca”.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Mustang to region zdominowany przez buddyzm, a tutejsze klasztory należą do najstarszych i najlepiej zachowanych na świecie. Kolejnym klasztorem, który odwiedziliśmy w wiosce Choser jest Garghu Dhejing Chhyoling Gompa (klasztor Garphu) założony w XV wieku. Klasztory te pomimo tego, że są najlepiej zachowanymi zabytkami tego typu na świecie wymagają renowacji, odświeżenia i zabezpieczenia dla przyszłych pokoleń. Ich tradycyjna architektura tybetańska, ze wspaniałymi ozdobnymi rzeźbami w drewnie, malowidłami ściennymi i posągami zachwyca i pewnie dlatego powstało trochę fundacji, które próbują ratować to dziedzictwo.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Rankiem opuściliśmy ten odizolowany i chyba jeszcze ciągle mało znany zakątek Himalajów. Ruszyliśmy pustynną, suchą i wietrzną krainą w dalszą drogę. Nie ujechaliśmy zbyt daleko, a tu pech! Awaria układu hamulcowego w jednym z jeepów zatrzymała nas na przełęczy. Kierowcy po godzinie jakoś poradzili sobie z problemem, a my mieliśmy czas na podziwianie krajobrazów.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Malowniczymi drogami Górnego Mustangu dojechaliśmy do XIV wiecznej wioski Tsarang. Jest to druga co do wielkości osada w Mustangu, licząca około 135 domów i zamieszkana przez 750 osób. Miejscowi praktykują buddyzm tybetański i religię bon (duchową tradycję Tybetu), a ich kultura, tradycja i styl życia są bardzo zbliżone do tybetańskiego. Buddyjskie czorteny (stupy), mury mani, święte flagi, klasztor, pałac, tradycyjne domy z płaskimi, drewnianymi dachami, wąskie, wyłożone kamieniem alejki i otaczający krajobraz wprowadziły nas w tutejszy klimat. Zaczęliśmy od zwiedzania starożytnego ufortyfikowanego pałacu lokalnego króla, „Pałac Charang”. Pałac niegdyś słynął z najlepiej wyposażonej w królestwie Lo biblioteki. Dzisiaj mocno zakurzone księgi i manuskrypty trzymane są w sali modlitewnej (wiele napisanych złotymi lub srebrnymi literami) i wymagają pilnie konserwacji. Lokalny przewodnik oprowadzał nas po salach pałacu tłumacząc zgromadzone artefakty takie jak figurki przedstawiające ojców założycieli królestwa Lo oraz pierwszego premiera. Odwiedziliśmy też pokój, gdzie odprawiano kiedyś pudżę ku czci bóstwa Mahakala, najpotężniejszego strażnika dharmy w buddyzmie tybetańskim. Wg słów przewodnika mnisi opiekujący się klasztorem co roku w kwietniu odprawiają tu 18-dniową pudźę, podczas której modlą się z ksiąg przechowywanych w pałacu. W pałacu oprócz tradycyjnych tybetańskich siedzisk, można zobaczyć zbroje wojowników oraz odciętą, wysuszoną dłoń architekta pałacu. Jak głosi legenda, Ame Pal (założyciel pałacu) nie chcąc, by kiedykolwiek powstał drugi tak piękny budynek, kazał okaleczyć artystę. Ze wzgórza zamkowego roztacza się piękny widok na okolicę.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Z zamku podeszliśmy do ogromnego czerwonego klasztoru zbudowanego w XIV wieku. Jest to największy klasztor w regionie Mustang, uważany za jeden z najstarszych i najważniejszych klasztorów. Klasztor należy do buddyjskiej szkoły śakjapy, o czym świadczą mury pomalowane w biało-szaro-pomarańczowe pasy. Pierwotnie znajdowały się tu trzy świątynie, jednak ze względu na znaczne zniszczenia, w użyciu jest tylko jedna. W środku można zobaczyć freski z XV w. przedstawiające Buddę w 5 postaciach (Wajroczana, Akszobhja, Retnasambhawa, Amitabha, Amoghasiddhi) oraz krzesło, na którym, jak wierzą tutejsi mieszkańcy, podczas jednej ze swych wizyt w Tsarang zasiadał sam mistrz buddyjski Ngorchen Kunga Sangpo. To tutaj mieścił się niegdyś jeden z głównych ośrodków kształcenia lamów. Przez wieki głównymi opiekunami gompy byli lamowie z Tybetu, jednak ze względu na zaostrzoną kontrolę Chin na granicy, jest to teraz niemożliwe.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Jak zwykle drogami, z których widoki zapierały dech w piersiach dojechaliśmy do Syangmochen na krótki odpoczynek i zasłużony posiłek. Widoki na Annapurna Range były fantastyczne.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Z Syangmochen część naszej grupy podjechała, a potem podeszła pod jaskinię Chungs Cave. Jaskinia ta jest popularnym miejscem pielgrzymek w Mustangu, zarówno dla hinduistów, jak i buddystów. Uważa się, że Guru Rinpoche medytował w tej jaskini około VIII wieku. To właśnie klasztor, w którym medytował Guru Rinpoche znajduje się nad jaskinią. Jaskinia jest również związana z hinduskim bogiem Sziwą. Uważa się, że to właśnie tutaj medytował podczas swojej podróży do Kailash. Jaskinia jest naturalnym tworem, jedną z wielu tzw. gwiaździstych jaskiń w Mustangu. Na ścianach jaskini znajduje się wiele naturalnie uformowanych bóstw. Wyobraźnia podpowiada wiele.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie (Zdjęcia w tym bloku są autorstwa Basi Nowickiej)
Po lunchu i zwiedzaniu jaskini ruszyliśmy w dalszą drogę do Jomsom. Otoczenie ogromnej doliny rzeki Kali Gandaki robiło niesamowite wrażenie. Mieliśmy okazję zrobić zdjęcia rzeki, masywów Nilgiri i Annapurny oraz fragmentów masywu Dhaulagiri.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
W Jomsom kończyła się nasza wyprawa do Mustangu. Pożegnaliśmy się z naszymi kierowcami, a następnego ranka polecieliśmy samolotem z Jomsom do Pokhary. Tym razem pogoda dopisała i polecieliśmy zgodnie z planem. W Pokharze odpoczęliśmy trochę po trudach Mustangu i następnego dnia polecieliśmy do Kathmandu.
W Kathmandu byliśmy dość wcześnie więc korzystając z wolnego czasu pojechaliśmy do Patan. Patan, znany również jako Lalitpur (Miasto Piękna), to jedno z najstarszych i najbardziej artystycznych miast w Dolinie Katmandu w Nepalu. Według legendy miasto zostało założone przez cesarza Aśokę w III wieku p.n.e., który miał wznieść tam cztery buddyjskie stupy. Inne teorie mówią o powstaniu miasta w III lub VI wieku n.e. Największy rozkwit Patanu nastąpił za panowania dynastii Mallów (XIII-XVIII wiek). Byli oni wielkimi mecenasami sztuki i architektury. W tym okresie powstała większość słynnych budowli na Placu Durbar. Patan był wówczas niezależnym królestwem i centrum artystycznym, słynącym z rzemieślników. Jest to zatem miasto o starożytnych korzeniach, które swój największy splendor osiągnęło dzięki dziedzictwu artystycznemu dynastii Mallów, a dziś pozostaje żywym świadectwem bogatej kultury Newarów. Już spacer z autobusowego parkingu do słynnego Durbar Square był niesamowity – wąskie uliczki pełne gwaru i sklepików, liczne małe świątynie i stupy misternie rzeźbione robiły wielkie wrażenie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
W drodze na Durbar Square odwiedziliśmy pałac żywej bogini Kumari, która w Patan pozwoliła złożyć sobie cześć - oczywiście za drobnym datkiem.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Plac Durbar w Patanie to niezwykłe skupisko świątyń, pałaców, dziedzińców i posągów, które prezentują szczytowe osiągnięcia rzemieślników i artystów Newarów. Charakteryzują go misterne rzeźby w drewnie, detale architektoniczne i harmonijne połączenie stylów. Większość obecnych struktur pochodzi z XVII i XVIII wieku, z okresu panowania królów dynastii Malla, którzy byli wielkimi mecenasami sztuki i budownictwa.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Naprzeciw północnego dziedzińca pałacu królewskiego ażurowe kolumnady jednej z najwspanialszych budowli Kotliny Katmandu, mandiru Kriszny, zdradzają wpływy wspaniałej architektury z czasów dynastii Wielkich Mogołów. Dwa dolne poziomy świątyni zajmują szeregi pawilonów z gładkiego czarnego kamienia. Otaczają je fryzy z opisanymi w języku newari scenami z dwóch wielkich indyjskich epopei, Mahabharaty i Ramajany. Szczyt wieńczy smukła śikhara. Sanktuarium powstało w 1637 r. na zlecenie króla Siddhi Narsinghi Malli.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Pałac Królewski w Patanie, stanowiący wschodnią stronę Patan Durbar Square, to niezwykły przykład architektury Newarów i świadectwo bogatej historii Nepalu. Jego budowa rozpoczęła się w XIV wieku, a rozbudowa trwała przez XVII i XVIII wiek pod panowaniem królów Siddhinarsingha Malla, Srinivasę Malla i Vishnu Malla. Pałac w Patanie jest starszy niż pałace w Katmandu i Bhaktapur i pozostaje jednym z najważniejszych zabytków architektonicznych Nepalu.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Trzy główne dziedzińce pałacu to Sundari Chowk, Mul Chowk i Keshav Narayan Chowk. Sundari Chowk jest szczególnie znany ze swojego piękna i bogactwa detali architektonicznych, a także ze słynnego zbiornika wodnego Tusa Hiti, który jest misternie rzeźbiony i stanowi arcydzieło sztuki kamieniarskiej. Para węży na górnej krawędzi strzeże dostępu do schodów. W centrum znajduje się pozłacana miedziana wylewka, przedstawiająca bóstwa hinduskie - Wisznu i Lakszmi, siedzące na Garudzie (mitycznym ptaku). Zbiornik, pełniący niegdyś funkcję królewskiej łaźni, wybudowano około 1670 r., dekorując go podwójnym rzędem posążków. Dziedziniec otaczają trzypoziomowe budynki o otworach okiennych zdobionych wspaniałymi rzeźbami i kratami z metalu oraz kości słoniowej
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Od 1997 roku Patan Royal Palace został przekształcony w Muzeum Patanu, które jest jednym z najlepszych muzeów w Nepalu. Prezentuje ono tradycyjną sztukę sakralną Nepalu w imponującym otoczeniu architektonicznym. Kolekcja obejmuje wspaniałe odlewy z brązu i pozłacane miedziane prace repoussé, głównie przedstawiające hinduskie i buddyjskie bóstwa, wiele z nich stworzonych w pobliskich warsztatach w Patanie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Cały plac Durbar to jeden wielki zabytek. Jednym z ważnych obiektów na Durbar Square jest Świątynia Vishwanath Zbudowana w 1627 r. przez króla Narasimhę z Lalitpur, świątynia ta czci boga Śiwę; jej nazwa odnosi się do Śiwy jako „Pana Wszystkiego”. Zgodnie z erotycznymi motywami typowymi dla świątyń Sziwy w Indiach, wsporniki dachu zdobią erotyczne rzeźby. Wschodniego wejścia strzegą dwa kamienne słonie. Innym ważnym zabytkiem jest świątynia Bhimsena, znana również jako Jagannarayan. Jest to zabytkowa budowla poświęcona bogu Bhimsenowi, patronowi kupców. Świątynia ma kształt dwupoziomowej pagody, bogato zdobionej drewnianymi rzeźbami, w tym scenami erotycznymi na poddaszu. Świątynia uznawana jest za jedną z najstarszych przy placu Durbar, datowaną na okres od około 1565 do 1600 roku.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Naprzeciwko świątyni Bhimsena znajduje się Manga Hiti , źródło wody słynące z trzech imponujących, rzeźbionych w kamieniu głów Makarów (mitycznych stworzeń morskich), z których ust wypływa woda. Uważa się, że Manga Hiti jest najstarszym działającym hiti w Patanie, a nawet w całej Dolinie Katmandu. Według inskrypcji, został zbudowany w 570 roku n.e. przez Bharavi, wnuczkę króla Mandeva I z dynastii Lichhavi.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Patan bardzo nam się podobał, ale nie mieliśmy zbyt wiele czasu na jego zwiedzanie. Trzeba było wracać do hotelu w Kathmandu. Wieczorem przy kolacji Nepal żegnał nas muzyką i tańcami wykonywanymi przez lokalnych artystów.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
To była fascynująca wyprawa. Mustang to unikalny region w Nepalu, często nazywany "Zakazanym Królestwem" ze względu na swoją długą historię izolacji. Aż do 1992 roku był to obszar zamknięty dla obcokrajowców, co pozwoliło mu zachować swoją autentyczną tybetańską kulturę i krajobrazy. Jest to kraina pustynna z jałowym, księżycowym krajobrazem. Ale zabytki tybetańskiej kultury i wysokogórskie krajobrazy pozostawiają niesamowite wrażenia. Jak dodamy do tego zabytki Pokhary i doliny Kathmandu to mamy wspaniały, godny polecenia cel podróży.
Dorota i Jurek