Piękna nasza
Wzruszyłem się ostatnio. I to nie za sprawą znakomitej gry Igi Świątek ani o szczytach Himalajów, na jakie wznoszą się nasi siatkarze. Nawet śmierć królowej Elżbiety II nie spowodowała u mnie takiego wstrząsu. Ale kiedy usłyszałem {na własne uszy słowo daję}, chociaż w telewizornii, że „my chcemy wam pomóc” to jakby przysłowiowy miód na serce mi się wylał. Żeby była jasność pełna chodzi o miód pitny. Rzecz jasna półtorak sycony.
A właśnie, że nie. Właśnie, że nie. Te znamienne nie powiem, że znamienite słowa powiedział człowiek, który od lat paru stał się synonimem gościa z płynną zmianą poglądów. Ba, bardzo płynną, może nawet automatyczną. No i tak jakoś sama – może po tym miodzie – nasunęła mi się myśl taka, że wystarczy czasami parę rzeczy przemyśleć {przygotować porządnie wcześniej} albo zwyczajnie nie spieprzyć. I potem poprawiać nie trzeba. A może nawet nie trza! Dawniej, gdy służba wojskowa była jeszcze obowiązkowa popularnym hasłem było „Im więcej potu na ćwiczeniach tym mniej krwi w boju”. Wydawałoby się, że logicznie. Dzisiaj wystarczy…i jesteś w nowej elycie. Milionerów zresztą. Ale uwaga, przebąkuje się coś o powrocie do obowiązkowej. I to byłoby na tyle. Muszę odreagować. Rehabilitacja? Sanatorium?
AZH