• HynekBanner.jpg
  1. Start!
  2. Relacje przyjaciół
  3. Sklep Kolonialny
  4. Półka Sklepowa 2024
  5. Jazz

JAZZ

Mamy to, pewnie nie tylko ja wykrzyknąłem kiedy 14 lipca 2024 Jan Zieliński i  Su-Wei Hsieh (謝淑薇) wznieśli w górę puchary. Za zdobycie mistrzostwa Wimbledonu w mikście. Polsko-tajwańska para dotarła do finału, tracąc po drodze zaledwie jednego seta! Szaleństwo. Z racji poziomu. Tego jak grali. I jak współpracowali z sobą na korcie.

Fantastycznie wręcz! Przepiękne jest to co na korcie się dzieje ale jak wszystko, tutaj też można znaleźć niuanse różne. Kilka lat temu deblem i mikstem zaszczepił mnie Tomasz Lorek, który słownictwem z innego świata {muzycznego zresztą} singiel nazwał „popem”, a gry podwójne czyli debel i mikst „jazzem”. Mnie to trafiło w punkt. Albo do przekonania. Definicja z sieci mówi, że „Jazz charakteryzuje się rytmem synkopowanym w metrum parzystym, a także dużą dowolnością interpretacyjną i aranżacyjną oraz tendencją do improwizacji. Ma to związek z faktem, że pierwszymi twórcami tego gatunku byli przeważnie nieznający nut potomkowie niewolników”. Też nie znam nut. Może dlatego… Przy okazji jakieś wspomnieniowe refleksje. W pewnym momencie Tajwanka w charakterystyczny sposób „drobiła” po korcie. Przypomniało się jak kilkadziesiąt lat temu oglądałem mecz koszykówki kobiet. Nasze grały z reprezentacją Sojuza. Była u nich Ula Siemionowa, {duża dziewczyna raczej nie o figurze Twiggy}, jakieś 2.10 wzrostu i odpowiedniej wadze. Poruszała się prawie w linii prostej, od kosza do kosza. Pod własnym wyciągała ręce do góry i broniła. Potem drobnym truchtem przemieszczała się pod nasz. Ręce do góry. Rozgrywająca podawała piłkę. Rzut a może wsad. Zwykle siedziało. Potem tym charakterystycznym „świńskim truchtem” z powrotem. Ale, to tak na boku. Oglądajcie debla i miksta a Hsieh i Zielińskiego w szczególności. Cymesik.                                               

Zmarł Jerzy Stuhr. Wzruszyły mnie słowa Jego wnuczki, która stwierdziła, że „Żegnają artystę, aktora, geniusza. A ona, żegna ukochanego Dziadka”. I znowu coś co zdarzyło się prawie pół wieku temu. Jak się nie mylę Teatr Telewizji był nadawany w poniedziałek. W każdym razie na drugi dzień po przechodziłem przez krakowski rynek. W pewnym momencie jedna z kwiaciarek zwróciła się do mnie „Ale pan wczoraj mistrzu zagrał”. Roześmiałem się, mówiąc „chyba mnie pani z kimś myli”. Usłyszałem „Panie Stuhr, nie trzeba być takim skromnym”. Nie pamiętam czy wpatrywałem się potem w lustro próbując znaleźć podobieństwo. W każdym razie na ASP nie wystartowałem.

No i jeszcze ze wspomnień - pamiętacie bajkę o góralskim dżezie - „Co się żłobie dżes”.

ZAH

 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.