• Banner01_5x2_1920x512.png
  1. Start!
  2. Nasza Ciekawość Świata
  3. Europa
  4. Inne wyprawy po Europie
  5. 2024.10 - Weekend na Rugii

2024.10 - Weekend na Rugii

Z Beatą i Kazikiem planowaliśmy się spotkać od dłuższego czasu. Zawsze coś wypadało, ale wreszcie udało się uzgodnić termin, no i miejsce. Beata wybrała Rugię, o której wiele razy już nam opowiadała.

Do Szczecina dojechaliśmy szybko, drogi są coraz lepsze. Wieczorem z Beatą i Kazikiem oglądaliśmy filmy z naszych wspólnych wypraw i nie tylko.

Następnego dnia ruszyliśmy na Rugię.

Zatrzymaliśmy się w miasteczku Bergen w centrum Rugii. Chcieliśmy zobaczyć kościół Mariacki, którego budowę rozpoczęto w 1168 roku za panowania księcia Jaromira I-szego. Jest to najstarszy zachowany, ceglany kościół na terenie Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Godne uwagi są jego malowidła ścienne z XIII w., jedyne takie na terenie północnych Niemiec. W zachodniej fasadzie kościoła z lewej strony umieszczona jest w wykutej niszy tajemnicza rzeźba z granitu. Ma ona wymiary 1,17 × 0,42 m. Wiek, pochodzenie i przesłanie tej rzeźby pozostają zagadkowe. Przypuszcza się, że jest to kamienny nagrobek księcia Jaromira I. Ciekawostką jest zegar na północnej stronie wieży kościelnej, którego tarcza zegarowa od renowacji w 1985 r. ma 61 minut. “Dodatkowa” minuta powstała w wyniku błędu jednego z rzemieślników, który przez nieuwagę wywiercił dodatkowy otwór minutowy na obrzeżu tarczy zegarowej.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie  1)

Po zwiedzaniu kościoła poszliśmy jeszcze na krótki spacer po mieście licząc, że znajdziemy jakąś knajpkę na lunch, ale wszystko było jeszcze nieczynne.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W tej sytuacji ruszyliśmy w stronę miejscowości Altenkirchen, gdzie wg Google była czynna restauracja. I rzeczywiście zjedliśmy tam swoje pierwsze rugijskie śledzie. Pychota!

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Altenkirchen jest znany przede wszystkim z romańskiego kościoła, którego budowę podobnie jak tego w Bergen rozpoczęto w 1168 roku. Jego absydę i prezbiterium ukończono około 1200 r. Kościół ma bryłę trójnawowej bazyliki romańskiej. Świątynia słynie przede wszystkim z wmurowanej w boczną ścianę zakrystii płyty granitowej. Płaskorzeźba na niej wyryta uważana jest przez część badaczy za nagrobek któregoś ze słowiańskich książąt rańskich - Jaromira lub Tesława. Bardziej prawdopodobna wersja mówi, że mamy do czynienia z wyobrażeniem słowiańskiego boga Świętowita.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie  1)

Mimo późnej pory postanowiliśmy jeszcze pojechać na Kap Arkona – skalisty przylądek na północnym wybrzeżu Rugii. Znajdują się tam pozostałości słowiańskiego grodu Arkona będące jednym z najważniejszych zabytków historii Bałtyku. Gród zbudowano w 1 połowie IX wieku. We wczesnym średniowieczu Arkona była centralnym grodem obronnym zachodniosłowiańskich Ranów. Leżała ona na trudno dostępnym wąskim cyplu półwyspu Wittow. Gród został zniszczony przez wojska duńskie i pomorskie w 1168 roku. Nie mieliśmy niestety czasu na dłuższe zwiedzanie więc tylko podjechaliśmy kolejką do latarni morskiej i po krótkim spacerze wróciliśmy do Putgarten.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Późnym wieczorem dotarliśmy do Sellin gdzie mieliśmy wynajęty apartament. Po niewielkich perypetiach związanych z uzyskaniem kluczy do apartamentu, rozgościliśmy się wygodnie, a Beata namówiła nas jeszcze na wieczorny spacer na molo. Sellin zachwyca swoim stylem art nouveau i jest uważany za jeden z najpiękniejszych niemieckich kurortów nad Bałtykiem. Urokliwe molo z restauracją na wodzie jest jedną z jego głównych atrakcji. Beacie wieczór nie wystarczał więc pobiegła na sesję fotograficzną jeszcze bladym świtem.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Kolejnego dnia celem był park narodowy Jasmund. Park został utworzony w 1990 roku. Zajmuje powierzchnię 3003 hektarów. Obejmuje przede wszystkim pierwotny las bukowy na wzgórzach Stubnitz oraz kredowe wybrzeże klifowe, które stanowi główną atrakcję parku.  Z Sellin ruszyliśmy dość wcześnie i udało nam się zaparkować w Sassnitz kilkaset metrów od wejścia do parku. Szybko doszliśmy do zejścia na brzeg morza – tuż pod pięknymi klifami – i ruszyliśmy na północ. Chcieliśmy przejść kamienistą plażą pod klifami aż do wyjścia przy strumieniu Kieler –czyli prawie osiem kilometrów. Białe, kredowe klify, których wysokość przekracza miejscami 100 m robiły wielkie wrażenie – tym bardziej że trafiliśmy na fantastyczną pogodę. Szafirowe morze, białe ściany klifów zwieńczone bukami, które już przybierały jesienne kolory to naprawdę super widoki.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Plan wykonaliśmy bez problemów, chociaż wędrówka po kamienistej plaży łatwa nie była. Po krótkim odpoczynku u stóp małego wodospadu, którym kończy się strumień Kieler, ruszyliśmy stromo w górę, tym razem na szczyt klifów. Teraz czekał nas powrót pięknym bukowym lasem. Ścieżka często zbliżała się do krawędzi klifów, mogliśmy więc podziwiać je tym razem z góry.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po wycieczce pojechaliśmy do centrum Sassnitz, na spacer i obiad. Do tradycyjnego rugijskiego śledzia zamówiliśmy ekstrawagancki Neptun Spritz – drink na bazie likieru z rokitnika, dżinu i sekta. Sassnitz to popularny kurort wypoczynkowy, obecnie to największe miasto Rugii. Główną atrakcją miasta jest ciągnące się po falochronie blisko półtorakilometrowe molo, na którego końcu znajduje się wybudowana w 1903 roku latarnia morska. Po obiadku przespacerowaliśmy się po porcie a potem ruszyliśmy w drogę powrotną do Sellin.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Wcześnie rano poszedłem jeszcze zrobić trochę zdjęć ze wschodu słońca nad sellińskim molo. Beata też oczywiście nie odpuściła fantastycznych klimatów fotograficznych.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Niestety po śniadaniu trzeba było opuścić gościnne Sellin. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Binz. Binz to miasto i zarazem popularny ośrodek turystyczny w północnych Niemczech, położony na wschodnim wybrzeżu wyspy Rugii. Jeszcze do XIX wieku była to niepozorna wioska rybacka, kiedy to odkryto tu gorące źródła solankowe. Od razu przystąpiono do budowy miasteczka, które bardzo szybko przekształciło się w modny kurort uzdrowiskowy. W owym czasie powstały tu okazałe eleganckie wille i pałacyki z charakterystycznymi balkonami z rzeźbionego drewna oraz bogato zdobionymi fasadami. Obecnie większość z nich pieczołowicie odrestaurowano i przekształcono w pensjonaty. Najbardziej reprezentacyjnym budynkiem miasteczka jest usytuowany w pobliżu nabrzeża okazały Kurhaus (Dom Zdrojowy) w którym obecnie mieści się hotel oraz oryginalna XIX wieczna restauracja. W jego sąsiedztwie znajduje się długie molo (370 metrów), z którego latem regularnie kursują statki na pobliski przylądek Arkona lub do słynnych kredowych klifów.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Po spacerze w Binz, Beata zaproponowała nam jeszcze odwiedziny w Putbus. W 1810 roku książę Wilhelm Malte I Putbus postanowił wybudować u stóp swojego pałacu nowoczesne jak na te czasy miasto. Całe założenie architektoniczne i krajobrazowe powstawało w ciągu około 50 lat i do dnia dzisiejszego zachowało swój unikalny klimat. Malowane na biało budynki publiczne i mieszkalne nadały mu przydomek „białe miasto”. Książęcy pałac został rozebrany przez komunistów w 1964 roku. Przetrwała tylko dawna sala balowa, bo zamieniono ją na … kościół. Zachował się też ładny park, w którym spotkaliśmy wielkie sekwoje.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Trasa do Szczecina wiodła przez Stralsund więc zatrzymaliśmy się na krótko aby zobaczyć starówkę wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Największe wrażenie robi oczywiście potężna sylwetka gotyckiego Kościoła Mariackiego. We wnętrzu kościoła uwagę przykuwa ołtarz główny w formie tryptyku przedstawiającego koronację Maryi na królową nieba i ziemi. Piękny jest też strop świątyni. Obok kościoła stoi gotycki ratusz o bardzo charakterystycznej architekturze. Jego szczyt zdobi siedem wieżyczek rozdzielających czterdzieści dwa  arkadowe okna z kolumienkami (biforia). Całość góruje nad rynkiem otoczonym zabytkowymi kamienicami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, a z pewnością Stralsund zasługuje na dłuższe zwiedzanie.

My śpieszyliśmy się do Szczecina, jako że wieczorem czekał nas wspaniały koncert pt. „Let’s BaRock” Jakuba Józefa Orlińskiego w szczecińskiej filharmonii. Orliński i Aleksander Dębicz przełożyli muzykę barokową na język współczesny. Koncert w wykonaniu tych artystów to coś co naprawdę warto zobaczyć. Było to fantastyczne zakończenie naszej wyprawy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Beacie i Kazikowi należą się wielkie brawa i podziękowania za organizację i wspaniałą atmosferę. Dla nas był to jeden z niezapomnianych wypadów wypełniony pięknymi krajobrazami, klimatycznymi miasteczkami i wspomnieniem po pysznych śledziach i rokitniku.

D&J

UWAGA: Zdjęcia bez znaku wodnego w katalogach oznaczonych odnośnikiem 1)są autorstwa Beaty Ciechanowskiej