2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 1 - Los Angeles
W tym roku, po raz pierwszy turystycznie odwiedziliśmy USA. Wrażeń było bez liku więc postanowiłem trochę bardziej szczegółowo o tej (w naszej ocenie) wspaniałej wyprawie napisać. Tekst jest długi więc podzieliłem go na poszczególne parki/miasta. A żeby było łatwiej - każdy odcinek ma poniższy spis treści z odnośnikami . Zaczynamy od Los Angeles.
1. Początek - Los Angeles
2. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 02 - Sequoia NP
3. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 03 - Yosemite NP
4. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 04 - Death Valley NP
5. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 05 - Las Vegas
6. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 06 - Grand Canyon NP
7. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 07 - Antelope Canyon
8. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 08 - Arches NP
9. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 09 - Canyonlands NP
10. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 10 - Capitol Reef NP
11. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 11 - Bryce Canyon NP
12. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 12 - Zion NP
13. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 13 - Santa Monica
14. 2017 - USA - Parki Narodowe Południowego Zachodu - 14 - Podsumowanie
Początek - Los Angeles
Stało się - planowana od pół roku wyprawa stała się rzeczywistością. Po dwunastu godzinach lotu z Warszawy wylądowaliśmy w Los Angeles 5 września 2017 około godziny 14-tej. Dzięki PLL LOT nasz pobyt w USA wydłużył się do 3 tygodni (zmiana siatki lotów i w związku z tym terminu wylotu na tydzień przed wyjazdem). Wylądowaliśmy, przeszliśmy wszystkie kontrole, udało nam się odebrać samochód (super Toyotę Sequoia 5,6 l, V8) i dojechać do naszego hotelu (prowadził Andrzej, który znakomicie radził sobie w naprawdę koszmarnym ruchu samochodów - (bez Jacka tabletu z GPS-em - na pewno by się nam to tak szybko nie udało). Wszystko to zajęło nam czas prawie do wieczora więc tylko poszliśmy na kolację do najbliższej meksykańskiej knajpki.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Kolejny dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Miasta Aniołów. Los Angeles jest najludniejszym miastem stanu Kalifornia i drugim pod względem liczby ludności miastem USA (ma prawie 4 mln mieszkańców). Jednocześnie miasto jest centrum aglomeracji Los Angeles - Santa Barbara - Santa Ana którą zamieszkuje ponad 13 mln osób. Zwiedzanie zaczęliśmy od wjazdu na punkt widokowy na 21-szym piętrze miejskiego ratusza żeby popatrzeć na miasto z góry. Mieliśmy nawet okazję stanąć na mównicy burmistrza z flagą USA w tle.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Z ratusza przeszliśmy przez stare centrum miasta do stacji metra oglądając po drodze ciekawe architektonicznie budynki. Jacek nawet spotkał kolegę który także zwiedzał zachodnie wybrzeże USA.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Metrem pojechaliśmy do Hollywood - centrum amerykańskiej rozrywki filmowej. Z nazwą Hollywood wiąże się pewna legenda (nie wiem ile w tym prawdy). Mianowicie według pamiętnika H. J. Whitleya, znanego później jako "ojciec Hollywoodu", podczas jego podróży poślubnej w 1886 roku stanął na szczycie wzgórza z widokiem na dolinę. Wtedy nadjechał Chińczyk wozem do przewozu drewna. Mężczyzna wysiadł z wozu i ukłonił się. Whitley zapytał Chińczyka co robi, na co tamten odpowiedział: "I holly-wood", czyli 'I am hauling wood' (wiozę drewno). Whitley postanowił nadać swojemu miastu nazwę Hollywood. Ze stacji metra bezpośrednio wyszliśmy na Hollywood Boulevard i od razu wpadliśmy w tłum turystów. W 1912 roku powstały wielkie wytwórnie filmowe w Los Angeles i jego bliskich okolicach. Były tu znakomite warunki pogodowe i był łatwy dostęp do różnych plenerów. Los Angeles stało się stolicą przemysłu filmowego. Przespacerowaliśmy się po alei gwiazd, obejrzeliśmy Chiński Teatr i wypiliśmy piwo w barze pobliskiego hotelu.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Ponieważ chcieliśmy obejrzeć jeszcze słynne Beverly Hills postanowiliśmy skorzystać z oferty lokalnych biur których samochody parkowały na Hollywood Blvd w oczekiwaniu na klientów. Jacek mocno się targował więc za (wg nas godziwą cenę ) pojechaliśmy na półtora godzinną wycieczkę po słynnym miasteczku (Beverly Hills to samodzielne miasto w obrębie aglomeracji Los Angeles). Kierowca najpierw zawiózł nas na punkt widokowy z którego pięknie prezentował się słynny Hollywood Sign - umieszczony na zboczu góry Lee napis "Hollywood". Białe litery mają wysokość 14-stu metrów a cały napis ma długość 110m. Potem przejechaliśmy się po alejach Beverly Hills w tym słynną, najdroższą ulicą świata - Rodeo Drive. Wzdłuż ulicy rozlokowane są przede wszystkim luksusowe sklepy i butiki oraz hotele. Ulica funkcjonuje jako symbol bogactwa i luksusu, w takim kontekście pojawia się w wielu wytworach kultury (np w filmie Pretty Woman).
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Pomysł z przejażdżką po Beverly Hills był dobry, bo sami na pewno w tak krótkim czasie nie zobaczylibyśmy tyle. Postanowiliśmy pojechać jeszcze do parku rozrywki Universal Studios Hollywood. Oczywiście nie na zwiedzanie całego kompleksu bo na to pewnie cały dzień byłby za mało, ale żeby zobaczyć słynny czerwony dywan i symbol wytwórni w kształcie kuli ziemskiej.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Zmęczeni całodziennym zwiedzaniem wróciliśmy w okolice hotelu na kolację. Na kolejny dzień chłopaki wymyślili zakupy w amerykańskim outlecie. Było to w rzeczywistości ogromne centrum handlowe w którym można było kupić markowe produkty (głównie ciuchy) w bardzo dobrych cenach. Przykładowo - ja kupiłem sobie oryginalną koszulkę Polo Assn. za 22$ - dla porównania w łódzkiej Manufakturze kosztuje 311zł (z 20% rabatem)!!!
Po zakupach ruszyliśmy do naszego kolejnego celu - miasteczka Three Rivers w pobliżu Sequoia National Park gdzie mieliśmy zarezerwowane kolejne noclegi. O wrażeniach z tego parku możecie przeczytać w kolejnym odcinku.
Jurek