• Banner01_5x2_1920x512.png
  1. Start!
  2. Nasza Ciekawość Świata
  3. Inne kontynenty
  4. Azja
  5. 2024 - Pakistan - w cieniu najwyższych gór świata

2024 – Pakistan – w cieniu najwyższych gór świata

Już nie pamiętamy skąd przyszła do nas informacja że Torre.pl organizuje wyprawę do Pakistanu, w góry Karakorum i Himalaje. Taką dla nas, bez długich wędrówek i na wysokościach do 3,5 tysięcy metrów. Po przeczytaniu programu zapisaliśmy się natychmiast. Potem dołączyli jeszcze Andrzej, Marysia i Krzysiek. Nasza trasa miała prowadzić głównie słynną Karakorum Highway w dolinach rzeki Hunzy, Indusu i Shigaru

Nasza trasa w Pakistanie
Kliknij miniaturkę aby powiększyć mapkę

I tak, wczesnym porankiem, 11 kwietnia wsiedliśmy do pociągu do Berlina skąd mieliśmy lot do Islamabadu. Uczestnicy lecieli do celu z kilku różnych kierunków i spotkać się mieliśmy dopiero na miejscu. Do nas dołączył w Berlinie tylko Mariusz.

Do Islamabadu przez Stambuł dolecieliśmy jako pierwsi z grupy. Na lotnisku czekał już na nas Nasir i tak około piątej rano dotarliśmy do hotelu. Reszta grupy z Damianem na czele pojawiła się dopiero około 11-tej.Po powitaniach ruszyliśmy na zwiedzanie stolicy Pakistanu. Pogoda była pod psem – padał dość intensywny deszcz, ale na to wpływu nie mieliśmy.

Islamabad to młode miasto, wybudowane od podstaw w latach 60-tych XX wieku wg projektu greckiego architekta Konstantinosa Doksiadisa. Stolicę przeniesiono tu z Karaczi w 1966 roku. Pierwszym punktem programu był Meczet Króla Fajsala, który jest narodowym meczetem Pakistanu. Nazwany został na cześć saudyjskiego króla Fajsala, który wsparł jego budowę darowizną w wysokości 120 mln. dolarów. Meczet składa się z ośmiobocznych, skośnych dachów tworzących trójkątną salę modlitw, mogącą pomieścić 10 tysięcy wiernych; boczne portyki i dziedziniec mogą pomieścić kolejne 64 tysiące. Był piątek, a więc muzułmański dzień świąteczny i zakończenie ramadanu, więc w meczecie i okolicy były tysiące ludzi. Deszcz z kolei spowodował, że dziedziniec meczetu pokryty marmurowymi płytami był niesamowicie śliski. Poruszanie się po nim - oczywiście boso - było nie lada wyczynem, i niektórzy zaliczyli upadki, na szczęście bez większych konsekwencji.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Będąca tam tydzień przed nami pierwsza grupa miała z kolei piękne słońce i upał, ale to dla odmiany skutkowało tym, że chodzenie boso po rozgrzanych płytach dziedzińca także było wyzwaniem.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Ponieważ deszcz dawał się ciągle we znaki pojechaliśmy do Rawalpindi przekładając pozostałe punkty programu na ostatni dzień wyprawy. Rawalpindi tworzy z Islamabadem wielką aglomerację zamieszkałą przez ponad 4 mln ludzi. Zwiedzanie zaczęliśmy od meczetu Markazi. Meczet ma trzy kopuły i kilka małych minaretów. Jest to jeden z niewielu meczetów w regionie Pothohar, który naśladuje tradycyjną architekturę Mogołów. Wystrój wnętrza jest ciekawy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po odwiedzinach w meczecie pospacerowaliśmy jeszcze po handlowej ulicy Rawalpindi pełnej sklepików typowych dla miast tego rejonu świata.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z Rawalpindi pojechaliśmy jeszcze do wioski Saidpur położonej na wzgórzach Margala. Osadnictwo na tych terenach pochodzi sprzed 2300 lat z epoki Imperium Maurya. Obecna wioska to pozostałość po Imperium Mogołów. Jest w niej wiele lokalnych restauracji, warsztatów rzemieślniczych a także targ zwierząt. W wiosce Saidpur znajduje się mała XVI-wieczna świątynia zwana Rama Mandir poświęcona hinduskiemu bogowi Ramie, który wg legendy mieszkał tu przez 14 lat swego wygnania.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Spacer po wiosce kończył nasze zwiedzanie okolic Islamabadu. Kolejny dzień zaczynaliśmy porannym lotem do Skardu.

Mimo złej pogody lot do Skardu doszedł do skutku zaliczając tylko 2 godzinne opóźnienie. To ważne, bo często ze względu na pogodę loty są odwoływane, a to skutkuje długą na 700 km podróżą busem po górskich drogach. Mieliśmy szczęście. Co prawda bez widoków na Himalaje, ale za to w niecałą godzinę dolecieliśmy na miejsce.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po przylocie, mimo nienajlepszej pogody pojechaliśmy zobaczyć Pustynię Katpana, która często nazywana jest Zimną Pustynią. Pustynia leży na wysokości ponad 2200 m npm i rozciąga się od brzegów Indusu na południu po wioskę New Ranga na północy. Zimą jej wysokie wydmy często pokrywa śnieg.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z piaszczystych wydm pojechaliśmy zwiedzić Fort Karpocho (Skardu) zwany Królem Fortów. Jego ruiny usytuowane są na skalnym wzgórzu przy ujściu rzeki Shigar do Indusu. Fort został zbudowany w XVI w. przez Ali Sher Khana. Ze wzgórza rozciągają się fajne widoki na dolinę Indusu i Shigaru i miasto Skardu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 1)

Wracając z fortu mieliśmy okazję zobaczyć mecz polo, który jest jednym z narodowych sportów Pakistanu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Naszym kolejnym celem było tym razem jezioro Satpara, które dzięki zbudowanej tamie dostarcza wodę pitną do miasta Skardu. Jezioro położone jest na wysokości 2636 m npm. Zasilane jest strumieniem Satpara, który odprowadza wodę z lodowców na równinie Deosai. Trzeba przyznać, że jezioro ładnie prezentuje się na tle otaczających go skalistych, czterotysięcznych szczytów.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po trudach zwiedzania dojechaliśmy do hotelu Himalaya w Skardu na nocleg. Rankiem z jego ogrodu mogliśmy podziwiać kwitnące drzewka  owocowe na tle ośnieżonych gór.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 2)

Po śniadaniu wyruszyliśmy najpierw wzdłuż Indusu, a potem wzdłuż rzeki Shigar na wschód. W nieco lepszej pogodzie mieliśmy okazję do ponownego oglądania wydm pustyni Katpana a szczególnie obszaru gdzie odbywają się słynne, doroczne wyścigi Sarfaranga Jeep Rally.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Prowadzącą wśród gór i pustyni drogą dotarliśmy do wioski Shigar. Tu mieści się jeden z ważniejszych zabytków Pakistanu. Jest to XIV-wieczny meczet Amburiq będący jednym z pierwszych islamskich meczetów w dolinie Shigar, zbudowanym przez irańskich rzemieślników, którzy podróżowali z kaszmirskim kaznodzieją Syedem Alim Hamdani. Meczet, bogato zdobiony motywami rzeźbionymi, ma mocne elementy konstrukcyjne, w których zastosowano tradycyjną technikę „cribbage i cator”. Podobno wytrzymuje ona trzęsienia ziemi do 7,5 stopnia w skali Richtera.

Schemat techniki 'Cator and Carribage'
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejnym ciekawym zabytkiem był Fort Shigar. To majestatyczny fort wzniesiony ponad 400 lat temu jako siedziba królewskiej dynastii Amacha. Po odbudowie w początkach XXI wieku służy za luksusowy hotel oraz muzeum prezentujące zabytki z czasów świetności królów Baltistanu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Ostatnim punktem, który obejrzeliśmy w wiosce (niestety tylko z zewnątrz) był pochodzący z 1602 roku meczet poświęcony Syedowi Ali Hamdani. Jego architektura jest mieszanką stylów buddyjskiego, hindu i islamu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 2)

Po odwiedzinach w Shigar ruszyliśmy do naszego docelowego miejsca w tym dniu, czyli do Khaplu. Znów mieliśmy okazję oglądać piękne góry oraz dolinę Indusu i rzeki Shyok.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Przed dotarciem do hotelu ponownie mieliśmy okazję obejrzeć mecz polo. Tym razem przez gościnnych mieszkańców zostaliśmy zaproszeni na trybunę honorową.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nocleg mieliśmy w dawnej królewskiej rezydencji w Khaplu Palace, który po renowacji pełni też funkcje hotelowe.

Kolejny dzień przywitał nas piękną pogodą (wreszcie) co było fajną prognozą przed czekającymi nas atrakcjami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na dzień dobry Damian z Nasirem zafundowali nam piękny, choć trochę męczący (350 m podejścia) spacer na punkt widokowy Thoksikhar View położony na wysokości 3000 m npm. Na szczycie wzgórza stoi 500 letni meczet. Widoki były przepiękne, w tym na wznoszący się na wysokość 7742 m npm Haldi Cones.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po powrocie ze spaceru zatrzymaliśmy się jeszcze aby obejrzeć (niestety znowu tylko z zewnątrz) meczet Chaqchan co oznacza „Cudowny meczet”. Meczet pochodzi z 1370 roku i jest jednym z najstarszych w regionie. Pochodzi z czasów, kiedy ludność  miejscowa masowo przeszła z buddyzmu na islam. Jest pięknym połączeniem stylów architektury tybetańskiej, mongolskiej i perskiej.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kontynuując nasze zwiedzanie pojechaliśmy na punkt widokowy Masherbrum View Point położony nad szerokim rozlewiskiem gdzie rzeka Hushe uchodzi do rzeki Shyok. Masherbrum to 25-ty co do wysokości szczyt ziemi – wznosi się na 7821 m npm. Od punktu widokowego jest odległy o 56 km ale ciągnąca się prawie w linii prostej dolina Hushe River pozwala na oglądanie tej pięknej góry w całej okazałości … pod warunkiem że pogoda dopisze. Nam niestety chmury zasłaniały widok na górę.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Widoków na Masherbrum nie było więc pojechaliśmy jeszcze do wioski Machulo, z której startują trekkingi na przełęcz Machulo La oferujące widoki na pięć ośmiotysięczników, w tym K2. Sama wioska jest ładnie położona nad Hushe river i otoczona wysokimi górami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z wioski Machulo wróciliśmy do naszego hotelu w Khaplu Palace na krótkie zwiedzanie. Zbudowany w 1840 roku przez Yabgo Raja Daulata Ali Khana Pałac Khaplu jest najwspanialszym zachowanym przykładem rezydencji królewskiej w Baltistanie. Pałac został zbudowany przy pomocy rzemieślników z Kaszmiru i Balti, i łączy lokalny styl architektoniczny z wpływami z sąsiednich regionów, w tym Tybetu, Kaszmiru, Ladakhu i Azji Środkowej. Jak głosi legenda, miejsce na pałac wybrano poprzez stoczenie dużego kamienia z pobliskiego klifu -  tam gdzie zatrzymał się kamień, zbudowano pałac.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z żalem pożegnaliśmy piękny hotel i ruszyliśmy w drogę powrotną do Skardu. Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się przy mostach na rzece Shyok.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wieczorem byliśmy na krótkim spacerze po mieście, a na kolacji obchodziliśmy urodziny Damiana oczywiście z tortem.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Poranek przywitał nas ładną pogodą co jeszcze bardziej poprawiło nam humory. Po śniadaniu pojechaliśmy obejrzeć słynną Manthal Buddha Rock – Skałę Buddy znajdującą się w pobliskiej wiosce Manthal. Jest to duża granitowa skała z płaskorzeźbą Buddy pochodząca prawdopodobnie z VIII w. ne. kiedy to większość mieszkańców tych terenów wyznawała buddyzm. Pośrodku skały znajduje się ogromna rzeźba Buddy z dwoma stojącymi Metrejami (następcami Buddy) i otaczającymi ich dwudziestoma małymi Buddhasattwami (uczniami). Skała stanowi jeden z najcenniejszych buddyjskich zabytków Pakistanu. Po drodze zatrzymaliśmy się przy pomniku jedynego pakistańskiego wspinacza Muhammada Ali pseudonim Sadpara, który zdobył osiem ośmiotysięczników (wg wikipedii) - w tym dokonał pierwszego zimowego wejścia na Nanga Parbat.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Spod skały Buddy pojechaliśmy wzdłuż Indusu nad jeziora Kachura. Są to rynnowe jeziora położone na wysokości 2500 m npm otoczone pięciotysięcznymi szczytami. Stanowią ośrodek wypoczynkowy dla Skardu. Mnie osobiście zawiodły bo raczej oczekiwałem pięknych widoków na góry odbijające się w wodach jezior.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Znad jezior czekała nas długa 250-cio km droga w stronę Karimabadu do miejscowości Minapin. Góry stawały się coraz dziksze i potężniejsze, jako że zbliżaliśmy się do masywu Rakaposhi, którego zachodnia flanka wznosi się 6000 m nad opływającą masyw rzeką Hunza (to jedna z najwyższych deniwelacji na świecie).

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejny dzień rozpoczęliśmy od 45-cio km jazdy do doliny Hoper Valley, która jest górną odnogą doliny Nagar. Naszym celem był lodowiec Hoppar. Ma on długość 28 km i jest (podobno) drugim lodowcem świata jeśli chodzi o szybkość przemieszczania się lodu – około 10-15 cm na dobę. Lodowiec spływa w dolinę Hoper ze zboczy szczytu Bawalter (7126 m npm). Mogliśmy podziwiać tę rzekę lodu z położonego na zboczu wzgórza Glacier Cafe, do którego dotarliśmy po krótkim spacerze z parkingu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z doliny Hopar pojechaliśmy do starożytnej wioski Ganish. Jest to jedna z najstarszych osad w regionie, leżąca na Starożytnym Jedwabnym Szlaku. Została zbudowana dla ochrony szlaku. Kiedyś miała 14 wież strażniczych, do dziś pozostało kilka. Wioska ma małe kompaktowe domy z małymi drzwiami wejściowymi. Część z nich jest zamieszkała. Wioska jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z wioski Ganish pojechaliśmy do leżącego na przedmieściach Karimabadu w wiosce Altit – Fortu Altit. Fort został zbudowany na wysokim brzegu rzeki Hunza i pierwotnie był siedzibą królów Hunzy nazywanych „Mirami”. Wiek jego wieży Shikari szacuje się na 1100 lat co czyni go najstarszym zabytkiem regionu Gilgit-Baltistan. Fort został odrestaurowany na początku XXI wieku przez fundację Aga Khana przy wsparciu funduszy norweskich. Miejscowa ludność, mówiąca izolowanym językiem buruszaskim wywodzi swoje pochodzenie od żołnierzy Aleksandra Macedońskiego.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po odwiedzinach w forcie Altit pojechaliśmy do przepięknie położonego na wysokim wzgórzu nad doliną rzeki Hunzy naszego hotelu Orle Gniazdo. Wzgórze było częścią zboczy spadających ze słynnego Ultar Sar w pasmie Batura Muztagh – szczytu o wysokości 7388 m npm. W lewo od jego wierzchołka sterczała, charakterystyczna skalna igła, którą nasi przewodnicy nazywali Ladyfinger (6000 m npm). Po przeciwnej stronie doliny rozciągał się piękny widok na pasmo Rakaposhi Range z kulminacją Rakaposhi 7788 m npm i szczytami Diran (7266), Miar Chhish (6288) i odległy o 40 km - drugi co do wysokości w pasmie - Malubiting (7458).

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wieczorem było co prawda lekko pochmurnie, ale już ostrzyliśmy sobie zęby na widoki z kolejnego dnia.

Rankiem następnego dnia pojechaliśmy na przeciwległy brzeg rzeki Hunzy aby zwiedzić Fort Baltit. Widoki na dolinę były fajne – niskie, jasne chmurki dodawały uroku.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Fort Baltit leży na morenie czołowej lodowca Ultar. Pierwsze założenia jego budowy sięgają VIII w. Fort był siedzibą Mirów Hunzy przez 700 lat. Obecnie, po renowacji od 2004 kandyduje na Listę UNESCO. W drugiej połowie XIX wieku ścierały się tu interesy carskiej Rosji i Imperium Brytyjskiego zwane Wielką Grą. W muzeum jest sala poświęcona głównym postaciom Wielkiej Gry – byli to Sir Francis Younghusband oraz Polak, Bronisław Grąbczewski.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzaniu Fortu Baltit wróciliśmy do naszego hotelu. Widoki z Orlego Gniazda były świetne. Tym razem pasmo Rakaposhi Range było pięknie widoczne, z niewielkimi chmurkami i światłem zachodzącego słońca.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Dzień zapowiadał się na długi – mieliśmy wjechać na granicę chińsko-pakistańską na Khunjerab Pass. Pierwszy przystanek osiągnęliśmy już kilka kilometrów za wioską Ganish. Zatrzymaliśmy się przy świętych Skałach Hunzy (Haldeikish). Są to leżące w bezpośrednim sąsiedztwie Karakorum Highway skały pokryte starożytnymi petroglifami z czasów Jedwabnego Szlaku (na przełomie er).

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Jadąc dalej Karakorum Highway dotarliśmy do jeziora Attabad. Jezioro powstało w wyniku gigantycznego osuwiska ziemi z gór otaczających dolinę Hunzy w rejonie miejscowości Gojal. Zdarzenie miało miejsce 4 stycznia 2010 roku. Rzeka Hunza została przegrodzona i do czerwca 2010 roku powstało jezioro o długości 21 km i głębokości około 100 m. 4 czerwca 2010 roku Hunza przelała się przez tamę osuwiskową zalewając niżej położone miejscowości. Przez tamę przelewało się wtedy 100 m3 wody na sekundę. W katastrofie zginęło 20 osób a około 25 tysięcy musiało zostać przesiedlonych. Zalany też został 19-sto kilometrowy odcinek Karakorum Highway – jedynej trasy komunikacyjnej w tym rejonie. Szosę odbudowano z pomocą Chin, tym razem prowadząc ją w tunelach. Jezioro zaś stało się atrakcją turystyczną. Trzeba przyznać, że błękitne wody prezentują się pięknie na tle otaczających ich gór.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po przejechaniu tuneli przekroczyliśmy rzekę Hunza po moście Gulmit – pomniku przyjaźni Pakistańsko-Chińskiej. Za miejscowością Gulmit otworzyły się nam się przepiękne widoki na pasmo Passu Cones z Passu Cathedral 6106 m npm i rozlewiskami rzeki Hunzy w dole.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nasze bagaże zostawiliśmy w hotelu Sarai Silk Route leżącego poniżej Passu Lake i ruszyliśmy w stronę chińskiej granicy. Teren wznosił się coraz bardziej. Niebo zasnuwały chmury i tylko coraz więcej posterunków wojskowych wskazywało, że zbliżamy się do granicy. Pojawiły się też stada koziorożców. W końcu dotarliśmy na położoną na wysokości 4693 m npm przełęcz. Na przełęczy padał śnieg i wiał przenikliwy wiatr. Ogólnie, wszystko było zamknięte, bo jak wyczytaliśmy już w kraju -  przełęcz jest zamknięta dla ciężarówek od 1-szego listopada do 30-tego kwietnia a dla wszystkich pojazdów do 1 kwietnia.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Śnieg i wiatr zgoniły nas szybko z przełęczy. Powrót w słoneczną dolinę Hunzy był nagrodą za pobyt na wysokości ponad 4600 m npm tym bardziej, że widoki na otaczające góry były przepiękne.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Ponieważ było jeszcze dość wcześnie pojechaliśmy nad położone na wysokości 2600 m npm jezioro Borith. Ze wzgórza leżącego 200 m wyżej roztaczały się piękne widoki na oświetlone zachodzącym słońcem skalne iglice Passu Cones.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wieczorem sprzed hotelu mieliśmy jeszcze piękne nocne widoki na okoliczne góry.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejny dzień zaczęliśmy od spaceru do Passu Bridge, wiszącego mostu nad rzeką Hunza. Ze spaceru roztaczały się ładne widoki na rozlewiska rzeki i ograniczające dolinę od południowego wschodu cztero i pięciotysięczniki wznoszące się na 2-2,5 km nad doliną.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejnym mostem, którego nie można było opuścić był wiszący most Hussaini Bridge, opisywany (głównie przez turystów) jako najbardziej niebezpieczny most na świecie. Może dlatego, że brak w nim wielu desek i jego przejście podnosi poziom adrenaliny, ale wbrew pozorom jest bezpieczny i obecnie za wejście na niego płaci się 200 rupii. Most ma długość około 200 m. Wzdłuż mostu nad rzeką biegnie też tyrolka, na której można jeszcze bardziej podnieść sobie ciśnienie, choć podobnie jak most jest bezpieczna.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zatrzymaliśmy się też w  pobliskiej wiosce Gulmit Gojal, aby zwiedzić 700 letni dom, w którym mieści się małe muzeum oraz położone obok warsztaty tkackie produkujące tradycyjną metodą dywany. Był więc czas na zakupy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wracając wzdłuż brzegów jeziora Attabad nie odmówiliśmy sobie krótkiej przejażdżki łódką z ładnymi widokami na otoczenie jeziora.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Jadąc w stronę Gilgit zatrzymaliśmy się na chwilę w Bidru Kha - miejscu leżącym na linii gdzie 55 mln lat temu doszło do zderzenia indyjskiej i euroazjatyckiej płyty kontynentalnej. W jego wyniku powstały pasma Himalajów i Karakorum. Indyjska płyta kontynentalna przesuwa się dalej na północ co powoduje dalsze wypiętrzanie się Himalajów o około 1 cm rocznie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 2)

W końcu, pod wieczór dojechaliśmy do Gilgit a przewodnicy zafundowali nam jeszcze spacer po mieście w tym dość ekscytujące przejście przez zamknięty dla ruchu, będący w remoncie most na rzece Gilgit.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Rankiem następnego dnia przywitało nas piękne słońce, więc w świetnych humorach ruszyliśmy wzdłuż rzeki Gilgit w stronę jej ujścia do Indusu. Po drodze ładnie nam się prezentował ośnieżony Dobani Peak (6143 m npm). Po około 45-ciu km dojechaliśmy do wioski Juglot w pobliżu ujścia rzeki Gilgit do Indusu. Miejsce to uznawane jest za styk trzech najwyższych na świecie pasm górskich – Himalajów (z Mount Everestem), Karakorum (z K2) oraz Hindukuszu (ze szczytem  Tirich Mir (7708 m npm)). W miejscu tym postawiono symboliczny obelisk przy którym koniecznie należało zrobić sobie zdjęcia.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z tego miejsca mieliśmy już tylko około 35 km do mostu Rakhiot, gdzie zaczynał się najważniejszy etap naszego wyjazdu. Przesiedliśmy się tam na jeepy i ruszyliśmy do wioski Tatto. Wioska Tatto leży w górnych partiach doliny Rakhiot u stóp lodowca Rakhiot. Lodowiec ten zaczyna się na wysokości około 4500 m npm na północnych zboczach Nanga Parbat. Ma około 13 km długości i zajmuje powierzchnię około 45 km2. Mieszkańcy wioski zbudowali i utrzymują dostępną dla jeepów drogę  od mostu Rakhiot do wioski poprowadzoną w bardzo trudnym terenie. Mają też wyłączność na korzystanie z tej drogi wożąc turystów i himalaistów, którzy wybierają się na Fairy Meadows i na wspinaczki. Przejazd tą drogą to naprawdę niezłe przeżycie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po około półtoragodzinnej, pełnej wrażeń jeździe dotarliśmy do końca jezdnej drogi na wysokości 2350 m npm pokonując 1200 m przewyższenia. Jeszcze na drżących z wrażenia nogach przeszliśmy do punktu skąd zaczyna się szlak podejściowy do Fairy Meadows. Część naszej grupy, w tym ja i Dorotka zdecydowała się na wjazd końmi. To też było przeżycie, szczególnie dla nas, dla których jazda konno jest abstrakcją. A droga w górę po wąskiej, stromej i zawieszonej na przepaścią ścieżce i to jeszcze konno była nie lada wyzwaniem. Na szczęście widoki na północną ścianę Nanga Parbat wynagradzały wszystkie strachy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Fairy Meadows to rzeczywiście Bajkowe Łąki – położone na wysokości około 3300 m npm hale rzadko porośnięte lasem leżą na wprost północnej ściany masywu Nanga Parbat – dziewiątego co do wysokości szczytu świata (8126 m npm). Leżą zaledwie 320 metrów niżej niż Base Camp wykorzystywany przez himalajskie wyprawy. Na łąkach stoi już wiele turystycznych ośrodków i wiele się buduje. Sława łąk i widoków jakie oferują przyciąga tu wielu turystów.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zainstalowaniu się w przydzielonych nam domkach ruszyliśmy na spacer podziwiając widoki. Obowiązkowo trzeba było pójść nad niewielki stawek oferujący fantastyczne odbicia w wodzie górującej nad okolicą Nanga Parbat. Znad stawku poszliśmy jeszcze nad trochę wyżej położone jeziorko. Widoki były przepiękne.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nocując w takim miejscu trzeba było zrobić jeszcze zdjęcia nocne no i oczywiście o wschodzie słońca, kiedy padające na szczyt promienie złocą górne partie góry (jest to tzw. Palenie Nangi).

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Dla mnie i Wojtka był to szczególny dzień, jako że akurat wypadły nasze imieniny a widok mieniącej się w słońcu Nangi był najlepszym prezentem jaki można było sobie wymarzyć.

Niestety po śniadaniu trzeba było opuścić to piękne miejsce. Tym razem przy pięknej pogodzie schodziliśmy pieszo i wspominając jazdę z poprzedniego dnia byliśmy pełni podziwu dla koni i siebie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W wiosce Tatto czekały już na nas jeepy, którymi emocjonującym zjazdem dotarliśmy do mostu Rakhiot do naszego autokaru.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po lunchu ruszyliśmy w długą podróż do Besham. Odległość wynosiła niewiele ponad 260 km ale fatalny stan drogi i dodatkowo liczne posterunki wojskowe spowodowały, że do celu dotarliśmy późnym wieczorem. Problemy z drogą to efekt budowy potężnej zapory wodnej na Indusie – zapory Diamer-Bhasha. Zapora na mieć wysokość 272 m a zbiornik wodny przez nią utworzony ma mieć 10 km3 pojemności. Elektrownia, która powstanie przy zaporze ma mieć moc 4500 MW. Ruch potężnych ciężarówek niszczy drogę, której teraz nikt nie naprawia czekając na koniec przeciągającej się budowy. Protesty mieszkańców z wysiedlanych wiosek, oraz konflikty z budującymi zaporę chińskimi robotnikami powodują, że co kilka kilometrów stoją wojskowe posterunki kontrolujące przejeżdżające samochody. Praktycznie przez ostatnie 100 km jechaliśmy już pod eskortą policji do Besham, także dlatego że do granicy z Afganistanem mieliśmy już tylko nieco pond 100 km

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po odpoczynku w fajnym hotelu, ale … trapionym ciągłymi przerwami w dostawach prądu, ruszyliśmy po śniadaniu w stronę Peszawaru. Ponownie towarzyszyła nam wojskowa eskorta. Naszym celem było Takht-e-Bahi – starożytne ruiny buddyjskiego kompleksu klasztornego w pobliżu miejscowości Mardan. Miejsce to uważane jest za jeden z najważniejszych zabytków buddyzmu na terenie dawnej Gandhary – starożytnego królestwa istniejącego w okresie od 1200 roku p.n.e do około 800 roku n.e. Klasztor powstał w I wieku n.e. i funkcjonował aż do VII wieku n.e. Zabytek jest od 1980 roku na liście dziedzictwa UNESCO. Kompleks jest położony na szczycie wzgórza wznoszącego się około 150 m nad otaczającą je równiną. W obstawie ochroniarzy z długą bronią zwiedziliśmy to ciekawe miejsce.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Późnym wieczorem dotarliśmy do Peszawaru gdzie przed kolacją poszliśmy jeszcze na krótki spacer po handlowej ulicy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Ostatni dzień rozpoczęliśmy od krótkiej wizyty na targu i ostatnie zakupy. Na ulicach spotykaliśmy wiele kobiet całkowicie zakwefionych, czego w Hunzie nie było. Ale to pewnie bliskość Afganistanu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie 2)

Po zakupach odwiedziliśmy meczet Mahabat Khan, którego biała, marmurowa fasada jest jedną z atrakcji Peszawaru. Meczet został zbudowany w 1630 roku za panowania Mogołów. Główna sala zwieńczona jest dwoma wysokimi, trzysekcyjnymi minaretami i trzema  zdobionymi kopułami. Wnętrze tradycyjnie dla islamu zdobią motywy roślinne i cytaty z koranu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzaniu meczetu odwiedziliśmy jeszcze Kościół Wszystkich Świętych na starym mieście. Z zewnątrz przypomina on saraceński meczet z minaretami i kopułą. Kościół został otwarty 27 grudnia 1883 roku. Jest świątynią anglikańskiego Kościoła Pakistanu. 22 września 2013 roku dwóch samobójców powiązanych z talibami przeprowadziło tam zamach bombowy. Zginęło wówczas 127 osób a 170 zostało rannych. Pamięci ofiar poświęcony jest pomnik stojący przed kościołem.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzaniu ruszyliśmy w drogę do Islamabadu. Po drodze zatrzymaliśmy się w warsztacie specjalizującym się w tradycyjnym w Pakistanie przystrajaniu nadwozi ciężarówek. Jak opowiadali nam pracownicy – taka operacja trwa około 4 dni i wykonuje ją 3 pracowników/artystów. Efekty widać na poniższych zdjęciach.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po dotarciu do Islamabadu pojechaliśmy do parku Daman-e-Koh na wzgórzach Margala, z którego rozciągają się panoramiczne widoki na Islamabad i Rawalpindi.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na koniec pojechaliśmy pod Pomnik Pakistanu. Jest to pomnik narodowy i muzeum dziedzictwa kulturowego zlokalizowane na zachodnich wzgórzach Shakarparian. Pomnik został zbudowany, aby symbolizować jedność narodu pakistańskiego. Jest poświęcony narodowi Pakistanu, który "poświęcił swoje 'dziś' na rzecz lepszego 'jutra'”. Jest stylizowany na kielich kwiatu. Cztery duże płatki reprezentują każdą z czterech głównych kultur Pakistanu: Pendżabów, Beludżów, Sindhi i Pasztunów. Trzy mniejsze płatki reprezentują: mniejszości, Azad Kashmir i Gilgit-Baltistan. Płatki chronią pomnik z czarnego granitu z gwiazdę i półksiężycem położony w centrum pod nimi . Wewnętrzne ściany płatków pokryte są grafiką przedstawiającą różne zabytki Pakistanu, wybitne osobistości pakistańskiego ruchu niepodległościowego oraz motywy muzyczne i taneczne. Całość robi wrażenie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wokół pomnika rozciąga się ładny park a miejsce jest licznie odwiedzane przez Pakistańczyków i turystów.

Spod pomnika pojechaliśmy do hotelu. Na koniec zostały nam pamiątkowe zdjęcia fajnej ekipy, z którą spędziliśmy dwa tygodnie w najwyższych górach świata.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Lot mieliśmy o 5:30 rano, a na lotnisku trzeba było być o trzeciej, więc noc była krótka. Bez problemów przez Stambuł dolecieliśmy do Berlina a stamtąd pociągiem do domu.

Jechaliśmy do Pakistanu przede wszystkim w góry. Pogoda dopisała, mimo słabego początku. Majestatyczne góry zostaną w naszej pamięci.

Dorota i Jurek

UWAGA: Zdjęcia bez znaku wodnego w katalogach oznaczonych poniższymi odnośnikami są autorstwa:
1) - Doroty Rozbickiej
2) - Marysi Mireckiej