Kopa Biskupia w czasie zarazy
Wiosenna pogoda pod koniec marca sprawiła, że postanowiliśmy wybrać się na Biskupią Kopę. Na wycieczkę namówiliśmy też Tadeusza i w trójkę ruszyliśmy niedzielnym porankiem do Pokrzywnej. Parking skąd rozchodzą się trzy szlaki był już prawie pełny – widać że ludzie szukają możliwości rekreacji. Na żółtym szlaku było jednak dość pusto.
Po dojściu do Saperskiej Drogi minęło nas tylko kilku rowerzystów. Lasy w dolinach po drakońskiej wycince z 2016 roku powoli się odradzają, natomiast górne partie zboczy Biskupiej Kopy i Srebrnej Kopy pozostają ogołocone i bardziej przypominają rozległe hale. Pamiętamy przecież czasy kiedy rosły tu bujne lasy świerkowo-bukowe.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Na Mokrej Przełęczy posiedzieliśmy chwilę przed czekającym nas podejściem na szczyt. Na wejściu leżały jeszcze miejscami płaty śniegu i było błotniście. Na szczycie pełno ludzi, wszystko zamknięte, włącznie z wieżą.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Kopa Biskupia to najwyższy szczyt Gór Opawskich – 890 m n.p.m. Jest to też najwyższe wzniesienie województwa opolskiego. Od wieków była to góra graniczna. W 1898 roku na jej szczycie Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie wybudowało 18 metrową wieżę widokową na jubileusz 50-lecia panowania cesarza Franciszka Józefa I. Wieżę po renowacji w 1996 roku udostępniono turystom – niestety teraz zamknął ją COVID.
Po krótkim odpoczynku na szczycie ruszyliśmy w stronę schroniska PTTK Pod Kopą Biskupią. Szlak zejściowy był zasypany śniegiem. Przy schronisku było tyle ludzi, że nawet nie próbowaliśmy wchodzić do środka.
Ruszyliśmy dalej, najpierw żółtym, a potem niebieskim szlakiem przez Piekiełko, na drabiny sprowadzające z wysokiego skalnego uskoku do Cichej Doliny. Stamtąd niebieskim szlakiem wróciliśmy na parking w Pokrzywnej.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Trochę dało nam w kość – mój super inteligentny zegarek pokazał 16,5 km i 68 pięter przewyższeń. Całkiem nieźle jak na pierwszą po COVID górską wycieczkę.
Jurek