Słuchałem wczoraj
Pewnie wszyscy, no pewnie prawie, wszyscy słuchamy muzyki. Czasami nawet musimy. Faceci podobno przy goleniu. To już dzisiaj często problem, bo elektryczna golarka warczy i zagłusza. Myślę jednak, że tutaj problemu większego nie ma. Przecież (pomysł daję za darmo - można wykorzystać) wystarczy umiejętnie dobrać (dostroić) częstotliwość i dla miłośników country będzie warczeć jak kowbojski koń galopuje, dla innych golenie w jamajskich rytmach reggae, dla kolejnych łagodny blues itd. itp. Chodzi o złapanie rytmu; żeby szczęka poruszała się w rytm golarki. A może odwrotnie.
Niestety nie wiem, jaką muzykę dobrać dla damskich depilatorów? Może Julio Iglesias? Dla niektórych pewnie coś ostrzejszego. Mam nadzieję, że obejdzie się bez zadrapań, zacięć i ran.
Detalicznie mówiąc trzeba złapać rezonans. Swoją szosą lekuchno wkurza mnie (innych podobno również) fakt, że na różnego typu festiwalach polskich i w Polsce dzisiaj śpiewa się głównie po angielsku. Więcej w międzynarodowych potyczkach śpiewaków (pieśniarzy) reprezentant (reprezentantka) Polski śpiewa rzecz jasna … w obcym języku. Dla mnie swoista paranoja. Ktoś powie taka moda, jak mówił pewien towarzysz sekretarz (wojewódzki zresztą) „taki trynd”. A przecież pół wieku temu padło hasło „polska młodzież śpiewa polskie piosenki”. I się zaczęło!
Jakoś dziwnie; ciary chodzą po plecach, kiedy słucha się polskich piosenek. Nie wszystkich rzecz jasna. W innych językach niby również, ale są to ciary estetyczne raczej. Przynajmniej dla mnie.
Oglądałem ostatnio koncert z okazji sześćdziesięciolecia Tadeusza Nalepy. Rzeszów 2003. Na sali pokolenie Blackoutów, Breakautów, wreszcie „solowego” Artysty. I wspomnienia. No, bo „komu się przyda studnia, taka bez wody”. Albo „nie mów nic, proszę cię”. I wreszcie „Modlitwa” wg B. Loebla w fantastycznym wykonaniu Marzeny Korzonek.
Do Ciebie pieśnią wołam Panie, ·
Do Ciebie dzisiaj krzyczę w głos.
Daj mi raz jeszcze od początku iść,
Daj mi szansę jeszcze raz.
Poczujcie ciary na plecach.
AZH