Poliglota czy…
Poliglota (gr. polýglōttos lub polýglōssos – wielojęzyczny) – człowiek znający wiele języków, potrafiący kontaktować się lub pisać w wielu językach świata. ( za Wikipedią)
Polityk – osoba działająca w sferze polityki, którą w klasycznym rozumieniu pojmujemy, jako sztukę zdobywania władzy i rządzenia państwem, przy czym celem jest tu dobro wspólne, a przyporządkowanie działania temu celowi ostateczne. Polityk dąży, więc do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy. ( za Wikipedią )
…„ Istotnie, wszyscy dziennikarze, niejako z definicji, powinni być do pewnego stopnia przeciwko administracji. Przy czym nie mogą się ograniczać do zwykłego sceptycyzmu, ale raczej pozostać otwarcie podejrzliwi i nieufni, powinni działać jak przysłowiowy kamyk w rządowym bucie. Jest jednak kluczowe zastrzeżenie: to podejście powinno być stosowane uniwersalnie wobec każdej administracji, w każdym czasie, bez względu na polityczne preferencje, sympatie i antypatie”(Piotr Przytuła, GW)
... A prof. Jerzy Jedlicki w tej samej Gazecie „Tak to nam się udała ta demokracja, że aż mdli. Ja już stary jestem to co mi tam, niewiele mi czasu zostało. Tracę zresztą ochotę do życia w kraju, gdzie podsłuchiwanie zastępuje pomału więzi między ludźmi. Ale tej ziemi, tej naszej historii – dobrej i złej – mi żal. „A jeśli za tymi samymi nagraniami stoją tylko tubylcy, to znaczy, że do upadku rządu nie jest potrzebna większość konstytucyjna, ale kilku bandziorów. To zdanie Ewy Milewicz („Wyborcza”18 czerwca) powinno się zachować w zbiorze historycznych dokumentów naszego czasu. Dla pamięci potomnych”.
Mundial 1.Wokół stadionów trwają dyskusje o Messim, Neymarze itp. Fachowców nie tylko u nas dostatek. A na kopanej znają się przecież wszyscy. U nas dodatkowo siatkówka ekspertów ma pod dostatkiem. W nadmiarze?! Podobno kiedyś Romario kłócił się z Rivaldo o to, kto jest „wysłannikiem Boga futbolu”, na co głos zabrał Diego Maradona: „ależ panowie, ja nigdzie nikogo nie wysyłałem...” Ten ostatni zresztą pokłócił się na stadionie z szefem argentyńskiej piłki kopanej nogą. Kiedy ten ostatni stwierdził, że Argentyna osiągnęła sukces, kiedy wyszedł ze stadionu człowiek przynoszący pecha, Maradona pokazał w telewizji (zresztą wenezuelskiej) charakterystyczny znak palca środkowego. Coś mi się zdaje, że panowie niekoniecznie się lubią.
2. Mnie najbardziej z tej znakomitej, autentycznie emocje szybują ku zenitowi, chociaż naszych nie ma. Swoją szosą mam dwa przeboje z tym związane. Kiedy kumpel mówi, ze jest bardzo zadowolony, że nasi nie pojechali do Brazylii. Na moje zdziwko, dlaczego? – odpowiada, „z tego, co pokazują inni, jak grają, dalibyśmy plamę total”. Zdaje się, że to się nazywa relatywizm. I komentarz Pawła Wrońskiego z „Obrazów tygodnia”; „Urugwajski napastnik Luis Suarez ugryzł na mundialu włoskiego obrońcę Giorgio Chielliniego. Przywiązanie do włoskiej kuchni powinno mieć jakieś granice”.
3. Znienacka jak wcześniej pisałem kibicuję Belgii. Na razie bez straty punktu! A w jednej ósmej turnieju szansa na dokopanie kowbojom.
Grzyby. Tradycyjnie w Boże Ciało odbyliśmy grzybowy rekonesans. W lesie sucho. Tylko ptaki słychać. Tylko! Grzybów zero. Ale „ustrzeliłem” fotograficznie taką ślicznotkę.
AZH