Gąszcz
Rozbawił a może tylko zasmucił mnie fortel jednego z naszych ministrów. Oj Pan Zagłoba pewnie się cieszy, że ma takich „zdolnych” następców. A w sumie wcale to śmieszne nie jest. Dla przypomnienia „Słowo minister pochodzi od łac. minister – sługa, pomocnik.”- za Wikipedią. Otóż wspomniany urzędnik przygotował projekt ustawy. I konsultował. Jak stanowi przepis. Następnie , po zasięgnięciu opinii projekt przedstawił rządowi. I niby wszystko gra. Tylko, że konsultował jeden projekt a przedstawił drugi. Niekoniecznie taki sam. Oczywiście ma to swoje reperkusje. Mnie tylko dziwi sposób podejścia do tych, z którymi konsultowano. Zaufanie fest! I zrobienie w … kolegów ministrów. Bo przecież …
A może to tylko niezrozumienie przeze mnie sztuki rządzenia. Trochę tak jak było niedawno z nauką posługiwania się widelcem. Bo historia pokazuje, ze nie tylko ów sztuciec… A co choćby z tańcem o wdzięcznej nazwie polka. Będziemy się szarpać z braćmi Czechami czyj to taniec. Podobnie jak problem czy owczarek podhalański to słowacki czuwacz? Czy odwrotnie? A jest jeszcze problem z potrawami. Ot choćby taki gąszcz. Jak to pięknie brzmi. I jak smakuje. „Polskim odpowiednikiem chutneya jest gąszcz, czyli gęsty sos przyrządzany na bardzo podobnej zasadzie. Nie wiemy kiedy dokładnie trafił do polskiej kuchni, ale pewne jest, że w XVII wieku był powszechny na stołach polskiej arystokracji. Wzmianki o gąszczu pojawiły się w pochodzącej z 1671 roku książce kucharskiej Stanisława Prażmowskiego, wydanej w Norymberdze w języku niemieckim. Wśród tysiąca spisanych przez niego przepisów sporą część stanowią dania polskie. Prażmowski przedstawia w niej między innymi przepis na sos do młodej gęsi, który nazywa gąszczem. Z dzisiejszej perspektywy można go uznać za bardziej wykwintny odpowiednik zasmażki, w której zamiast mąki i masła znalazła się przetarta bułka, jabłko i cebula połączone z winem. Tak powstały sos był wzbogacany utłuczonym cukrem oraz przyprawami korzennymi, takimi jak pieprz, imbir, kardamon czy szafran. Ten opis nie pozostawia wątpliwości, że polski gąszcz, mimo receptury w dużej mierze zbieżnej z indyjskim czatni, był daniem zupełnie innego typu, dostępnym wyłącznie dla możnych.”-za Wikipedią
A w sumie jak pisał Zbigniew Herbert w „Potędze smaku”
„To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku”
AZH