Za chwilę
Rzeczywiście święta tuż, tuż. Co prawda pogoda jak przed Wielkanocą – wydaje się, że jest to przedwiośnie a to przecież grudzień. Cóż robić wydaje się, że tzw. klasyczna pogoda to już rzeczywiście przeszłość. Starsi jeszcze pamiętają cztery pory roku, no i Vivaldi ale młodzież… Nie ma prawa. Swoją szosą podczas porannych zakupów usłyszałem rozmowę małolatów, którzy wpadli na zakupy przed szkołą. Jakieś bułki z serem i napoje o kolorze mazutu czy innego diesla. Nie mogą doczekać się świąt. To się chyba nie zmieniło od zamierzchłej przeszłości. Może tylko zmiana prezentów. Jak w tym liście do św. Mikołaja, „Jeśli nie możesz kupić zabawek z mojej listy, to nic się nie martw, wystarczą mi pieniądze” albo „Chcę iPada, Xboxa i męża dla mamy”. Dla polityków tylko rózga?!
To taki dziwny czas. Chociaż tym razem bez śniegu. Ale jeśli fachowcy, klimatolodzy prognozują coraz łagodniejsze i bardziej deszczowe zimy ( z wyjątkami oczywiście) i coraz bardziej ekstremalne lata to nie ma się co dziwić. A ten czas, Adwent (łac. adventus – przyjście) także nieporównywalny z czymkolwiek. Tak przez chwilę zastanawiałem się jakby to było gdyby dzieci zamiast z latarenkami na Roraty miały na głowach czołówki. Potraktowano by to jako znak czasów? Czy też jak zawsze u nas - nie jesteśmy na to przygotowani. A chyba warto czasami się zastanowić - nad sobą też. Jako przesłankę przytaczam fragmencik z rozmowy Krzysztofa Zanussiego z Maciejem Mullerem z Tygodnika Powszechnego „Lubię przywiezioną z Rosji anegdotkę o szarym człowieku, który dożył dni swoich, stawił się u bram raju; święty Piotr pokiwał głową i go wpuścił. Ale ten po chwili zawrócił i spytał: „Po co to wszystko właściwie było?”. A święty Piotr sprawdza i mówi: „Kiedyś byłeś w schronisku, siedziałeś przy osobnym stoliku. Dziewczyna z towarzystwa zajmującego stolik obok poprosiła, żebyś podał cukier. I podałeś. O to chodziło”. Morał: nigdy nie wiemy na pewno, do czego jesteśmy powołani i z czego zostaniemy rozliczeni”. No właśnie. Nigdy nie wiemy na pewno.
AZH