Kwarantanny czar 6 – Zdemaskowani
No i stało się. Wreszcie pozwolono maseczki zdjąć. Jedni zrobili to bardzo ochoczo. Podobno, aż za bardzo. Inni nadal w przyczajce. Pewnie niedługo zacznie się pyskówka kto bardziej ma rację. Jak to zwykle u nas. Mam nadzieję, że bez mordobicia. Czekam na kino, chętnie, bardzo zobaczyłbym jakiś normalny film. Jeśli w telewizornii oglądasz to jednak nie to samo. A jak jest to już kolejny raz zaczyna się odbijać. Zresztą nie tylko mnie i nie tylko z kinematograficznych powodów nerwy puszczać zaczynają. Nadrobiłem trochę z książkami. Ten rodzaj zabawy można zresztą powielać w nieskończoność i za każdym razem coś nowego znajdziesz. Pojawiło się na rynku (księgarskim – rzecz jasna) kolejne wznowienie kapitalnej książki Aleksandra Bocheńskiego „Dzieje głupoty w Polsce”. Ktoś powie po co czytać wystarczy popatrzeć wokół. I… może mieć rację. Ale poczytać warto! A ja wróciłem do książki o sposobie życia. Picia zresztą też. I jakby wbrew tytułowi jest to książka głęboko filozoficzna, mimo że spożywcza również. Panowie Aleksander Baron i Łukasz Klesyk, autorzy książki "Między wódką a zakąską" piszą, że w Polsce wódkę się pije tak, by zabić jej smak i aromat. I przekonują, że tak nie trzeba. Radzą, jak pić, co pić i czym zakąszać.
Poniżej kilka fragmentów z wywiadu jakiego udzielili gdy dwa lata temu książka się ukazała. A jak sami piszą ”Ta książka wzięła się z niezgody!”
„…mówi się, iż podczas pierwszego lotu samolotu Concorde serwowana była znana wyborna polska wódka. A Picasso powiedział podobno, że w XX wieku powstały trzy niezwykłe wynalazki: kubizm, blues i polska wódka.”
„…jeśli chodzi o tę dumę, to Polska zawsze – zwłaszcza odkąd straciliśmy niepodległość – musiała się odbijać w oczach świata. Dopiero ten odbity obraz traktowaliśmy jako obraz prawdziwy. Jak Zachód pochwalił coś naszego, to i my zaczynaliśmy to chwalić. I to się też odnosi do wódki. Zaczęliśmy uważać naszą wódkę za dobrą czy wyjątkową w międzywojniu, bo polskie marki zaczęły być rozpoznawane i szanowano je za granicą.”
„…mam wrażenie, że w Polsce z wódką jest jak z seksem. Wszyscy piją, tak jak wszyscy uprawiają seks, ale nikt o tym nie rozmawia. Ale dużo łatwiej jest się pochwalić, że się chlało wódkę przez całą noc, niż że się przez całą noc uprawiało miłość – to też świadczy o kondycji polskiej seksualności.”
„…wódka ewentualnie może być symbolem statusu, ale symbolem smaku nigdy nie była. Aczkolwiek zaczyna się to zmieniać. I to nie my (w sensie ja z Baronem) pierwsi na świecie wymyśliliśmy traktowanie wódki na równi z whisky czy z koniakiem, tylko Amerykanie. No, może jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy mówią o niej w taki sposób – że wódka to jest coś, w co warto się wwąchać, co warto rozumnie łączyć z jedzeniem, nad czym powinno się poważnie zastanowić.”
„…W Polsce wódkę się po prostu pije. Robi się wszystko, żeby zabić jej smak i aromat. Miesza z innymi napojami, chłodzi. Zgroza.”
I jeszcze przepis na smak. A raczej jego opis. Jest ich w książce kilkadziesiąt. Kapuśniak z koperkiem. Zakąska – słoność, warzywność, umami, delikatność – nawet pewna nijakość. Wódka Luksusowa. Napisaliśmy, że jest to wódka bujna, bezczelna i nawet nieco rozwiązła. Przez kontrast stworzyła udany związek z kapuścianym anemikiem. Wniosła do niego masę i gładkość. Smak boczku został podkreślony a kapusty – paradoksalnie – stał się bardziej elegancki.”.
Jest to oczywiście przepis na kapuśniak . Flaszkę wystarczy odkręcić. Smacznego!
AZH