• HynekBanner.jpg
  1. Start!
  2. Relacje przyjaciół
  3. Sklep Kolonialny
  4. Półka Sklepowa 2023
  5. Kiedyś to

Kiedyś to…

Osiwek_ „drugiego dnia świąt, w dniu św. Szczepana, bardzo popularnym zwyczajem, praktykowanym na pamiątkę ukamieniowania tego świętego, było obrzucanie się nawzajem święconym ziarnem. Wierni przynosili ze sobą na mszę świętą nie tylko ziarno owsa czy żyta, ale także inne sypkie produkty, takie jak np. groch czy bób. Obrzucanie się tymi produktami z jednej strony nawiązywało do ukamieniowania św. Szczepana, ale z drugiej strony wynikało z wiary, że kontakt z owsem, żytem, grochem zapewni urodzaj w nadchodzącym roku. Obrzucanie miało zatem charakter magiczny. Najczęściej obrzucane były młode panny, a robili to głównie kawalerowie. Wtedy traktowane było to jako pewna forma zalotów. Rzucanie rozpoczynało się już kościele, ale księża nie bronili, a nawet patrzyli na to przychylnie. Po tak obfitującym w magiczne czynności dniu nadchodził wieczór, a wraz z nim czas wzajemnych odwiedzin w domach oraz przyjmowanie kolędników. Ich wizyta także miała przynieść domownikom pomyślność. Dlatego należało odwiedzić każdy dom, każdą zagrodę. Kolędnicy mieli w repertuarze odpowiednie kolędy dla panny, gospodyni i gospodarza, i każdemu z nich śpiewali osobno. W zamian za życzenia, które kolędnicy przynosili jako dary, otrzymywali zboże, wędliny, specjalnie na ten cel wypiekane pieczywo.”

„Kolęda_ Kolorowe przemarsze przebierańców i kolędników popularne były zwłaszcza na wsiach. W ostatnie dni karnawału przebierano się za postacie zwierzęce (konia, tura, kozę, bociana), alegoryczne (diabła czy śmierć) bądź ludzkie (np. Żyda, Cygana, Ormianina, ale też księdza czy doktora). Orszak otwierał książę Zapust – słomiana kukła. W akompaniamencie muzyki z instrumentów ludowych – dud, lir mazanek – orszak wędrował od domu do domu, domagając się poczęstunku. Dziewczętom na wydaniu i kawalerom w rubasznych słowach życzono szybkiego ożenku bądź zamążpójścia, a nawet żartobliwie karano za panieństwo, np. pozorowaną chłostą. Również w trakcie kolędy bywało. że goście okazywali się zbyt namolni, a ich oczekiwania zbyt natarczywe. Jeśli byli podchmieleni, wesoły orszak mógł się zmienić w bandę napastników. Jan Stanisław Bystroń, autor „Dziejów obyczajów w dawnej Polsce”, wspominał, że zbrodnie w trakcie około noworocznych zabaw nie były rzadkością i wzmiankują o tym już zapisy średniowieczne – choćby wydany w Krakowie w 1408 roku statut diecezjalny, który stwierdza, że gdy świeccy chodzą po kolędzie, dochodzi do kradzieży, a nawet zabójstw „wskutek diabelskiej pokusy i nadużycia złych ludzi”.

„Zapusty to czas zabaw i tańców, zimowych balów oraz maskarad znany w polskiej tradycji od średniowiecza. To okres trwający od święta Trzech Króli do wtorku „diabelskiego”, czy inaczej „kusego” przed Środą Popielcową, poprzedzającą Wielki Post.”

Kiedyś to się hulało

„Wiśta koniu wiśta, ty dziéwcyno puś ta,
konia do uobory, a mnie do kómory!
Nie uwazuj na to, hociaj głowa siwo,
popod starym bukem twardy korzeń bywo!"

Poczem ogromnie głośno począł tupać kyrpcami w dyle podłogi i puścił się dookoła, na ozwodną nutę, Marduła zaś podskoczył ku Capkuli, babie wielkiej i na podziw rozłożystej, i pokłoniwszy się jej pięknie kapeluszem, który miał na głowie, wpół ją ujął i kilkanaście razy wyzwyrtawszy, aż babie spódnice ku kolanom wylatowały, pod rękę ją puścił, jak frygę, aż babie spódnice powyżej kolan wyleciały i pokazała się pod niemi mężowska biała guńka, która dla większej jeszcze urody na biodra zapasała.

 — Hej ze ino z Franka pies! — krzyknął rozradowany ojciec Wojdyłowej. Capkula zaś prawą ręką wdzięcznie z tyłu na biodrze grzbietem dłoni ku ciału, z zagiętemi palcami wsparłszy, wyprężyła się niepomiernie i na palcach się wspiąwszy drobno boczkować wokoło Krzysia poczęła. Krzyś w koło się nosił, a co czas przed muzyką stawał i śpiewał. Choć nogami telo nie doprawdzi, to gardłem dorobi — dokwalowali chłopi. Głowę na bok zwieszał, włosy odrzucał, a nogami to w tyle tupał, to po piętach się dłońmi na trojako, z lewej strony, z prawej strony i z przodu przed sobą bił, to w obie naraz podskoczywszy, …”_ Kazimierz Tetmajer – „W czas wojny”

 

Z sieci : AZH