• Banner01_5x2_1920x512.png
  1. Start!
  2. Nasza Ciekawość Świata
  3. Europa
  4. Inne wyprawy po Europie
  5. 2023.08 - Czarnogórska przygoda

Czarnogórska przygoda

Czarnogórę wymyślił Karol jeszcze w 2022 roku. Wtedy my nie mogliśmy jechać, a i Krysia z Karolem nie pojechali bo nie zebrała się grupa. W tym roku jednak poczytaliśmy trochę o Czarnogórze i zaproponowaliśmy Krysi i Karolowi wyjazd ze zmontowaną przez nas grupą. Tak się poskładało, że z naszego wyjazdowego towarzystwa zebrało się aż dziesięć osób!

I tak, wczesnym sobotnim rankiem spotkaliśmy się na lotnisku w Pyrzowicach – nasza dziesiątka, oraz Ola, Jola i Zdzichu, Dorota i Marek którzy dołączyli do naszej grupy.

Bez problemów dolecieliśmy do Podgoricy gdzie czekał na nas przewodnik Piotr. Na lotnisku z pomocą Piotra kupiliśmy jeszcze lokalne karty SIM (Czarnogóra nie jest w UE) płacąc za 500 GB internetu na 7 dni jedyne 10 EUR (to taka specjalna opcja dla turystów). Byliśmy gotowi ruszyć w trasę w stronę gór.

Nasza trasa
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po wyjeździe za miejskie tereny Podgoricy zatrzymaliśmy się na specjalnie parzoną tutaj kawę tzw. „domaćą” i pierwsze czarnogórskie piwo Nikšićko.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nasza droga biegła malowniczą doliną rzeki Morača. Najładniejszą częścią doliny jest kanion Platije, w którym szosa poprowadzona jest po wąskiej półce skalnej  z licznymi tunelami, a ściany kanionu wznoszą się 1000 metrów nad lustrem wody.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po wyjeździe z kanionu przed naszymi oczami ukazały się skalne ściany Bjelasicy. Na ich tle przy szosie stoi piękny biały monastyr Morača.

Monastyr został zbudowany w 1252 roku a ufundował do kniaź Stefan Nemanjic. Kompleks pełnił ważną rolę w historii Czarnogóry. Monastyr składa się z głównej cerkwi Wniebowzięcia NMP, małej cerkwi Św. Mikołaja i budynku reprezentacyjnego. Główna cerkiew to jednonawowa bazylika z kopułą i dużym narteksem. Niemal całe wnętrze pokryte jest freskami – zachowały się nieliczne fragmenty oryginalnych fresków z XIII w.

Druga mniejsza cerkiew została zbudowana w 1635 roku na miejscu dawnej baszty. Piętnaście fresków wewnątrz opisują żywot świętego Mikołaja.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z monastyru pojechaliśmy do Parku Narodowego Biogradska Gora. To najmniejszy z parków narodowych Czarnogóry, ale bardzo cenny przyrodniczo. W parku znajdują się dziewicze lasy z drzewami liczącymi ponad 500 lat, wysokie na ponad 2000 metrów szczyty górskie i polodowcowe jeziora. Kiedy w 1878 roku Kolasin został wyzwolony spod panowania tureckiego, mieszkańcy wsi Moraca i Rovca podarowali część lasu królowi Nikoli Petrovicowi. Las ten był znany jako „Branik Kralja Nikole” i był chroniony. Biogradska Góra została ogłoszona Parkiem Narodowym w 1952 roku. Naszym celem w parku był spacer dookoła Jeziora Biogradskiego.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Spacer był bardzo przyjemny, wśród bujnej roślinności z widokami na piękne jezioro.

Po spacerze pojechaliśmy do ładnie położonego przy szosie E65 Motelu Krstac na zasłużoną kolację i nocleg.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W kolejnym dniu czekały nas nie lada atrakcje. Po śniadaniu ruszyliśmy w stronę kanionu rzeki Tara. Tara jest najdłuższą rzeką Czarnogóry, ale słynie przede wszystkim z przepięknego, najgłębszego w Europie kanionu, którego ściany wznoszą się ponad 1300 m nad poziom rzeki. Tara nazywana jest „łzą Europy” ze względu na niesamowitą czystość wody. Kanion jest oczywiście parkiem narodowym i jest wpisany na listę UNESCO.

Jechaliśmy szosą przyklejoną do zboczy kanionu zatrzymując się na punktach widokowych aby podziwiać płynącą w dole rzekę i otaczające góry.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Tak dotarliśmy do słynnego mostu Djurdjevića, który jest symbolem kanionu Tary. Ta niezwykle imponująca przeprawa została zbudowana w latach 1938-1940. Most ma 365 metrów długości, a jego łukowa konstrukcja opiera się na pięciu przęsłach i ma 178 metrów wysokości. W chwili budowy był najwyższym mostem w Europie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Główną atrakcją tego dnia był rafting na rzece Tara. W dwa pontony spłynęliśmy 8 km rzeką startując z parkingu przy zakolu rzeki jakieś 3 km przed mostem Djurdjevića aż do miejsca oznaczonego na mapach jako Žugića Luka. Woda w rzece była przeraźliwie zimna, ale zabawy było co niemiara a widoki przepiękne.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Pełni wrażeń po spływie zjedliśmy lunch w restauracji „Suza Evrope” przy biurze organizującym spływy. Odważna część grupy zdecydowała się jeszcze na zjazd tyrolką o długości 1050 m ponad kanionem Tary. Można na niej osiągnąć podobno 90 km/h. My raczej tak szybko nie zjeżdżaliśmy ale frajda była super.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kliknij obraz aby odtworzyć film

Jeszcze trochę rozdygotani po tyrolce wsiedliśmy do naszego busika i pojechaliśmy do centrum gór Durmitor do Žabljaka, najwyżej położonego miasta w Czarnogórze (1456 m n.p.m.) – takiego odpowiednika naszego Zakopanego – na kolejne trzy noclegi. Zakwaterowaliśmy się w pięknych domkach „Paradise Zabljak”. Na przywitanie gospodarze przygotowali dla nas talerz z tradycyjnymi serami i prsutem, a do tego lokalne wino i rakiję. To był miły koniec pełnego wrażeń dnia.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Durmitor to jedno z wyższych pasm Gór Dynarskich. Leży między dolinami Driny, Pivy i Tary. Najwyższy szczyt to Bobotov Kuk 2522 m n.p.m.  a sześć innych przekracza wysokość 2400 m. Masyw jest silnie rozczłonkowany i obfituje w różne formy krasowe.

Część grupy zdecydowała się zwiedzać okolicę korzystając z rowerów – elektrycznych oczywiście. Z resztą grupy umówiliśmy się na początku szlaku na Ćurevac – mieli tam dotrzeć busikiem. Ja po raz pierwszy miałem okazję korzystać z elektrycznego roweru i muszę przyznać, że było super. Na pewno na zwykłym rowerze po tych górach byłoby znacznie trudniej.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nasi już na nas czekali na parkingu skąd startuje szlak. Rowery zostawiliśmy pod opieką rangersa i ruszyliśmy w górę. Celem był Ćurevac o wysokości 1626 m n.p.m. Widokowym szlakiem po jakichś 40 minutach osiągnęliśmy szczyt, z którego roztaczał się piękny widok na wijącą się 1300 m niżej Tarę i okoliczne góry.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po powrocie na parking i piwku w znajdującym się tam barku umówiliśmy się na spotkanie nad Jeziorem Czarnym. Zjazd rowerami był super – dopiero wtedy zobaczyłem jak miejscami stromo trzeba było podjeżdżać.

Do jeziora Czarnego dotarliśmy przed grupką zmotoryzowaną bo oni musieli przejść 700 m z parkingu nad jezioro a my mogliśmy sobie podjechać. Jezioro Czarne jest jeziorem polodowcowym. Leży u stóp góry Međed na wysokości 1416 m n.p.m.. Ma powierzchnię ponad 500 hektarów. Crno jezero składa się w rzeczywistości z dwóch jezior, wielkiego i małego połączonych wąskim kanałem, który latem często wysycha. Przespacerowaliśmy się 3,5 km szlakiem dookoła jeziora z przerwą na kąpiel dla morsów.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po spacerze Piotr zaprowadził nas do fajnej restauracji w Žabljaku gdzie skonsumowaliśmy zasłużony lunch. Po smacznym jedzonku Piotr namówił jeszcze rowerzystów na małą wyrypę do dolnej stacji narciarskiej Savin Kuk. Było stromo, ale fajnie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po rowerowo-trekkingowych wycieczkach kolejny dzień to objazd jeepami gór Durmitor – tzw. Pętla Durmitoru. – czyli widokowa droga P14. Zatrzymywaliśmy się na wielu punktach widokowych podziwiając piękne krajobrazy

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na lunch zjechaliśmy nad sztuczne jezioro Pivsko do miejscowości Plužine, gdzie chętni mogli zażyć kąpieli.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po obiadku ruszyliśmy dalej drogą P14. Piękne widoki mieliśmy na Prutaš – 2393 m n.p.m.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na przełęczy Prevoj Sedlo droga osiąga najwyższą wysokość 1905 m n.pm. Pięknie widać stamtąd szczyt w kształcie siodła - Sedlena Greda 2227 m n.p.m.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

To była fajna, widokowa trasa na pożegnanie z górami Durmitor. Kolejnego dnia opuszczaliśmy góry i czekał nas długi przejazd do Budvy. Po drodze odwiedziliśmy klasztor Ostrog – święty symbol Czarnogóry. Do monastyru prowadzi niesamowicie kręta i stroma droga. Ostatnie kilkaset metrów trzeba pokonać pieszo. Monastyr jest wbudowany w skalną ścianę masywu Prekornicy a pod jego stopami ściele się Równina Bjelopavlic. Klasztor w skale, jaki znamy dzisiaj, powstał w XVII wieku z inicjatywy Bazylego Jovanovicia, w miejscu jaskiń pustelni Izajasza z Onogošt. To tutaj święty Bazyl spędził ostatnie lata swojego życia i tutaj złożono jego ciało po śmierci.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Klasztor co roku odwiedzają setki tysięcy pielgrzymów z trzech największych religii na Bałkanach – prawosławia, islamu i katolicyzmu. Przybywają tu nie tylko z ciekawości, czy pragnienia pielgrzymki, ale także w poszukiwaniu cudu. Osoba spoczywającego tu Świętego Bazyla owiana jest bowiem legendą.

Po zwiedzaniu monastyru ruszyliśmy dalej w kierunku Budvy. Po drodze zatrzymaliśmy się w miejscowości Njeguši aby posmakować i zobaczyć miejsce produkcji najsłynniejszego przysmaku Bałkanów czyli szynki Pršut. Jej szczególny smak i aromat są, zdaniem producentów, wynikiem mieszanki morskiego i górskiego powietrza oraz drewna bukowego spalanego w procesie suszenia. Szyneczka jest naprawdę smaczna.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Jechaliśmy po obrzeżach parku narodowego Lovćen, który jest kolejnym symbolem Czarnogóry i elementem tożsamości narodowej jej mieszkańców. Z trasy rozciągały się piękne widoki na Zatokę Kotorską zwaną fiordem Bałkanów (chociaż fiordem nie jest). Otaczają ją dwa masywy Alp Dynarskich: góra Orjen na zachodzie i Lovćen na wschodzie. Wyjątkowa topografia oraz otoczenie wysokich gór sprawiają, że jest to jedno z najbardziej wilgotnych miejsc w Europie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na koniec długiego dnia dotarliśmy do naszego hotelu w Budvie.

Kolejny dzień był poświęcony na zwiedzanie Zatoki Kotorskiej. Po śniadaniu pojechaliśmy naszym busikiem do Kotoru. W Kotorze wsiedliśmy na wynajęte dwie szybkie motorówki i ruszyliśmy na zatokę.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Pierwszym celem była Wyspa Matki Bożej na Skale (Gospa od Škrpjela). To ciekawe miejsce, którego powstanie związane jest z legendą. Mówi ona, że 22 lipca 1452 roku dwaj bracia Mortešić, rybacy z Kotoru, odnaleźli na wystającym w tym miejscu fragmencie skały obraz Matki Boskiej. Postanowili go oddać do kościoła św. Mikołaja w Peraście, jednak w niewyjaśniony sposób wrócił on na skałę. Gdy kilkukrotne próby kończyły się w ten sam sposób, okoliczna ludność uznała, że to znak z niebios, i w miejscu skały zaczęła usypywać wyspę z kamieni oraz wraków statków. Pierwszy kościół powstał już w XV wieku, a obecną świątynię wybudowano w 1630 roku, po rozbudowie wyspy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po odwiedzinach na wyspie ruszyliśmy dalej do Herceg Novi. Herceg Novi jest jednym z młodszych miast w Zatoce Kotorskiej. Jego historia zaczyna się w 1382 roku, kiedy to pierwszy bośniacki król Tvrtko I Kotromanić założył twierdzę z osadą pod nazwą Sveti Stefan. Był to ważny przystanek na trasie handlu solą. Obecną nazwę Herceg Novi nadał mu następca króla Tvrtko I i znaczy ona „nowy zamek”. Pomimo tej nazwy w mieście nie ma żadnego zamku, są za to ciekawe twierdze. Ich powstanie związane było z położeniem miasta, bezpośrednio u wejścia do Zatoki Kotorskiej i 7 km od otwartego morza. Pospacerowaliśmy po mieście podziwiając piękne widoki.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po spacerze po mieście ruszyliśmy w drogę powrotną do Kotoru. Jedną z atrakcji po drodze był relikt zimnej wojny - wybudowany przez Armię Jugosłowiańską bunkier na łodzie podwodne. Został on wydrążony w skałach, a następnie wybetonowano wnętrze, aby mógł przetrwać detonację ładunku nuklearnego. Wpłynęliśmy powoli do środka głębokiego na 8 m tunelu z wnękami i elementami metalowymi. Człowiek różne rzeczy wymyśla. Po wypłynięciu z bunkra dla chętnych była jeszcze krótka przerwa na kąpiel.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

A potem już tylko szaleńcze wyścigi do portu w Kotorze.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kliknij obraz aby odtworzyć film

Historia Kotoru sięga III w. p.n.e., kiedy to osiedlili się tu Ilirowie, ale swój port mieli również Grecy i Rzymianie. Kotor uchodzi za jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w południowo-wschodniej Europie i często jest porównywany do Dubrownika. Pierwsze, co zwraca uwagę po przyjeździe do miasta, to okalające je mury. Mają one długość 4,5 km, a budowano je w okresie od IX do XVIII wieku. W opinii wielu odwiedzających jest najpiękniejszym miastem Zatoki Kotorskiej. Od 1979 r. jest na liście UNESCO. My przespacerowaliśmy się po ładnej starówce choć upał dawał się strasznie we znaki.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z Kotoru wróciliśmy do Budvy na krótki spacer po starym mieście. Budva to jedno z najstarszych miast nad Adriatykiem, którego historia według niektórych źródeł sięga nawet 2500 lat. W średniowieczu wykształciło się oblegane teraz przez turystów Stare Miasto – położone na malowniczym, wcinającym się w morze cyplu. Otoczone przez potężne mury i strzeżone przez miejskie bramy robiło wrażenie i z lądu, i z morza. Duża część zabytków została odbudowana po katastrofalnym trzęsieniu ziemi, które zrujnowało starówkę w 1979 r.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na koniec dnia Piotr zaprowadził nas do fajnej restauracji znajdującej się na … dworcu autobusowym!. Serwują tam pyszną zupę rybną i dania kuchni śródziemnomorskiej.

Atrakcją ostatniego dnia naszej czarnogórskiej przygody był rejs po jeziorze Szkoderskim. Po drodze nad jezioro mieliśmy okazję oglądać ( z daleka) wyspę Św. Stefana. Historia wyspy nieodłącznie związana jest z rybołówstwem. Najpierw była to mała muzułmańska osada (Divic), następnie przybył tu święty Stefan i zmieniła się także religia mieszkańców.  Po drugiej wojnie światowej powstał pomysł, by pustoszejącą wioskę przerobić i zmienić jej charakter. Wszystkie domy zostały wyremontowane i przerobione na ekskluzywne apartamenty. Jest to w zasadzie luksusowy hotel. Z tego powodu zaczęły tu bywać gwiazdy show biznesu, które w ciszy i spokoju, nie nękane przez fotoreporterów i ciekawskich gapiów, mogą w swoim gronie zażywać tu luksusu. Zwykły śmiertelnik dojdzie tylko do początku cypelka łączącego wyspę z lądem, tam zostanie zatrzymany przez ochronę. Można wykupić zorganizowane wycieczki z przewodnikiem w cenie 25 EUR za 45 minut, a i to tylko w „niskim” sezonie. My obejrzeliśmy wyspę z parkingu przy szosie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po krótkim fotostopie ruszyliśmy do miejscowości Virpazar położonej nad jeziorem. Jezioro Szkoderskie to największy śródlądowy zbiornik wodny na Bałkanach. Jego powierzchnia zmienia się w ciągu roku od ok. 350 km2 w lecie do prawie 550 km2 w zimie. Co ciekawe dno jeziora znajduje się poniżej poziomu morza, czyli tworzy kryptodepresję. Dlaczego? Ponieważ lustro wody znajduje się na wysokości 6 m n.p.m., natomiast maksymalna głębokość jeziora wynosi 8 metrów. Wsiedliśmy na wynajętą przez Piotra tylko dla naszej grupy łódkę i ruszyliśmy w rejs. Jezioro jest ostoją około 300 gatunków ptaków więc mieliśmy okazje je podglądać.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Była też okazja do kąpieli w jeziorze z czego skwapliwie skorzystaliśmy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po rejsie pojechaliśmy w okolice Starego Baru na degustację oliwy lokalnego wytwórcy Uljara Vukčević. Oliwa i lokalne produkty były naprawdę znakomite więc do naszych bagaży co nieco przybyło.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Korzystając z pobytu w tej okolicy zobaczyliśmy też uważane za jedno z najstarszych drzew w Europie, drzewo oliwne - Stara maslina na Mirovici. Jego wiek naukowcy szacują na 2240 lat. Od 1957 roku drzewo jest uznane za pomnik przyrody.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

To był ostatni punkt programu w trakcie naszej czarnogórskiej przygody. Następnego dnia rano wracaliśmy do kraju. Czarnogóra bardzo nam się podobała – szczególnie góry są godne polecenia. Pewnie kiedyś tam wrócimy.

 

Jurek