Morze Jońskie - po raz kolejny
I stało się - pomimo że na Jońskim byliśmy już dwa razy - zdecydowaliśmy że popłyniemy po raz kolejny. Tym razem w załodze pojawiły się aż trzy nowe twarze - Ula, Marysia i Janusz dla których był to pierwszy rejs na morzu. Wymiana załóg na Zakinthos stwarza trochę problemów bo z Polski można się tam dostać bezpośrednio tylko lotami czarterowymi. Korzystając z tego że mieszkamy na południu postanowiliśmy polecieć z Wiednia bo Austrian Airlines ma loty bezpośrednie na Zakinthos. Dodatkowo - wynajęliśmy sobie ośmioosobowy mikrobus i zarezerwowaliśmy parking w Wiedniu (polecam - 52 EUR za tydzień - www.mazurparken.at ). W efekcie w piątek 7 września 2018 wczesnym rankiem wylądowaliśmy na lotnisku na Zakinthos. Ponieważ jacht stał w porcie Agios Nikolaos na północy wyspy mieliśmy już wcześniej zarezerwowany mikrobus którym dojechaliśmy do portu. Jacht z Heniem na pokładzie zobaczyliśmy już z parkingu. Po krótkich powitaniach, wrzuciliśmy bagaże na łódkę i poszliśmy na śniadanko do polecanej przez Henia tawerny.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
W planie mieliśmy wyjście na noc w morze i rejs jak najdalej się da na północ (Lefkada) a potem powrót od wysepki do wysepki, od zatoczki do zatoczki - na zupełnym luzie.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć mapkę
Ponieważ do wieczora było dużo czasu, za radą Henia kupiliśmy sobie wycieczkę motorówką do Błękitnych Grot i na Zatokę Wraka. Błękitne Groty to jedna z największych atrakcji Zakinthos. Znajdują się pomiędzy Agios Nikolaos i Skinari, na wschodnim wybrzeżu wyspy. To sieć jaskiń z krystalicznie czystą błękitną wodą, podświetlaną przez słońce. Przejrzystość sięga do samego dna, które miejscami znajduje się na głębokości 7-8 metrów. Atrakcją są także łuki skalne, pod którymi można przepływać. Groty dostępne są jedynie z morza. Plaża Navagio Beach zwana też Zatoką Wraku to miejsce słynne nie tylko w Grecji ale i na świecie. Plaża jest uznawana za jedną z najładniejszych na świecie, a leżący na jej piasku wrak statku "Panagiotis" dodaje jej tajemniczości. Woda ma tu niesamowity turkusowy odcień, jest czysta i absolutnie przezroczysta. Dopłynęliśmy tam motorówką podziwiając po drodze klify zachodniego wybrzeża Zakinthos. Na miejscu mieliśmy około godziny czasu na zdjęcia i kąpiel. Szkoda tylko, że takie tam tłumy - ale mieliśmy szczęście bo jak się potem okazało - w ostatni dzień naszego pobytu na rejsie na plaży oberwał się klif, było kilka rannych osób i ogólna panika. Nas to na szczęście ominęło i mogliśmy się cieszyć wspaniałymi widokami.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Po powrocie z grot i zatoki uzupełniliśmy jeszcze zapasy, zatankowaliśmy paliwo i wodę i po kolacji w zaprzyjaźnionej tawernie ruszyliśmy w morze. Celem była Lefkada. Wiatru nie było więc szliśmy na katarynie. Trzeba było tylko uważać na inne obiekty pływające. Wachtę miałem do 24-tej i jak się skończyła to poszedłem spać bo jedna zarwana noc to już dla mnie dużo. Rano obudził mnie ruch kambuźników szykujących śniadanie. Staliśmy w pięknej zatoczce przy wschodnich brzegach Meganissi. Lefkada była w zasięgu wzroku a kambuz przygotował smaczne śniadanko. Po śniadaniu i kąpieli w super ciepłej wodzie zatoczki popłynęliśmy do Nidri już na Lefkadzie. Planowaliśmy uzupełnić zakupy, a przede wszystkim wymienić akumulatory oświetleniowe bo jak stwierdził te na łódce nadawały się już tylko do śmieci. Plany zostały wykonane i po drinkach w tawernie gdzie barmanką i właścicielką była zaprzyjaźniona z Heniem Polka popłynęliśmy do Vathi na wyspie Meganissi.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Na kolejny dzień mieliśmy zaplanowany rejs na Kastos. Po drodze Heniu wymyślił jeszcze małą wysepkę między Kastos i Meganissi na której podobno spotkał foki. I rzeczywiście były, nawet postraszyły Julka swoimi ostrymi zębami . Po zabawach w wodzie popłynęliśmy na Kastos - niestety znów na katarynie bo wiatru było tyle co na lekarstwo. Porcik na Kastos jest malutki, a na wyspie mieszka na stałe zaledwie 80 mieszkańców. Jak informuje polska wikipedia "na Kastos znajduje się szkoła, kościół oraz plac" . Na szczęście jest też kilka całkiem niezłych knajpek więc na kolację były greckie smakołyki i ouzo. Przed kolacją poszliśmy jeszcze na spacer do położonego na wzgórzu wiatraka z fajną kawiarnią skąd podziwialiśmy widoki na port i morze.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Kolejną wyspą na naszej trasie była Kalamos. To przysłowiowy rzut beretem z Kastos więc dużo pływania nie było - zresztą, i tak tradycyjnie już nie wiało. Kalamos jest większa od Kastos - zamieszkuje ją około 550 mieszkańców w dwóch miejscowościach - Kalamos i Epikosi. Wyspa jest górzysta - najwyższy szczyt ma 754 m n.p.m. Nazwa Kalamos oznacza trzcinę po grecku i obecność tej rośliny wzdłuż jej linii brzegowej mogła dać jej nazwę. Inna teoria mówi że nazwa wyspy pochodzi od plaż z pięknym piaskiem - Kali Ammos po grecku. Kalamos do niedawna była wyspą bez stałych dostaw prądu - na szczęście te problemy zostały już rozwiązane. Wyspa jest dość popularna wśród turystów więc i fajnych knajpek nie brakowało.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Z Kalamos następnego ranka ruszyliśmy z powrotem w kierunku Lefkady. Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się na kąpiele w zatoczce na Kastos i na znanej nam już "wyspie fok". Ponieważ wcześniej dokonaliśmy rezerwacji miejsca w porcie i knajpce nie musieliśmy się zbytnio spieszyć i do położonej w dość głębokim fiordzie Sivoty na Lefkadzie dotarliśmy około 17-tej.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Sivota ma ładny port bardzo popularny wśród żeglarzy. Mieliśmy rezerwację więc ze znalezieniem miejsca nie było problemu. Miasteczko jest niewielkie, pełne sklepików, kafejek i restauracji. Dla dziewczyn z załogi to był zakupowy raj, a my spacerowaliśmy jako "siatkarze" . Dotarliśmy do położonej na końcu miasteczka kafejki "Liotrivi", której ciekawe wnętrze inspirowane jest wystrojem tłoczni oliwy i wygląda naprawdę fajnie. Z tarasu kafejki przy szklaneczce ouzo oglądaliśmy pięknie stąd wyglądający port. Na kolację poszliśmy oczywiście do tawerny "Stavros" na jagnięce goloneczki - pycha.
Rankiem wypłynęliśmy z gościnnej mariny w kierunku wyspy Atokos. W planie mieliśmy nocny postój w pięknej zatoczce na południowym cyplu wyspy. Było tam pięknie. Dodatkowo jeszcze spotkaliśmy polski jacht z przyjazną załogą więc były wizyty i rewizyty z opowieściami o żeglarskich przygodach. Rankiem popłynęliśmy w stronę Itaki i Kefalonii. W zatoczce na Itace jeszcze spędziliśmy trochę czasu na kąpieli a potem trzeba było wracać do Agios Nikolaos na Zakinthos. Rejs nam się niestety kończył .
W Agios dowiedzieliśmy się o skalnym obrywie który miał miejsce w Zatoce Wraku gdzie byliśmy raptem tydzień wcześniej. Po kolacji w znanej nam tawernie "Dimitros" jeszcze długo w noc płynęły opowieści na pokładzie bo przecież zgodnie z tradycją szampan na wieczorze kapitańskim musiał być.
A rankiem czekały nas pożegnalne zdjęcia i powrót przez Wiedeń do kraju.
Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie
Było fajnie .
Jurek