• StoliceBanner.jpg

Stolice Europy - Londyn

Stary, dobry Londyn. Dzisiaj największa stolica państw UE. Prawie każdy z nas tam bywał, najczęściej służbowo lub ze standardową wycieczką. Postanowiliśmy odwiedzić go w ramach naszego cyklu Stolice Europy, wybierając z ogromu atrakcji jaki oferuje to niesamowite miasto to co wydawało nam się najciekawsze, to co pozwoli nam wczuć się w jego klimat.

I tak 20 Maja 2015 roku wylądowaliśmy na pod londyńskim lotnisku Luton. Do składu dołączyła Jola - było nas więc 8 osób. Transfer do Londynu, zakup TravelCard i dojazd do hotelu zajął nam prawie trzy godziny - i jak to bywa plany na pierwsze popołudnie musieliśmy zweryfikować. Krótka chwila na odświeżenie się po podróży i wyruszamy.  Spacerkiem pełną hoteli ulicą Sussex Gardens dotarliśmy do Kensington Gardens. Przechodząc przez park urzekła nas jego organizacja i harmonia dająca wypoczynek. Urokliwe stawki, z których cieszą sie wspaniałe, kolorowe ptaki. Nawet czapla siwa dostojnie pozowała nam do zdjęcia. Ogromne londyńskie drzewa z platanem londyńskim i dąbem  angielskim na czele świadczą o wieku parków. W parkach nie brakuje wspaniałych pomników. Naszym celem była figurka Piotrusia Pana - bohatera powieści J.M. Barrie wyrzeźbiona w 1912 r.  przez George'a Framptona.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W ostatniej chwili dotarliśmy do miejsca poświęconego pamięci Diany, księżnej Walii. Elegancka część ogrodu z fantazyjnie poprowadzoną strugą wody, wokół pedantycznie wypielęgnowana trawka. O godz. 18.00 ta część jest zamykana dla zwiedzających, a pompy tłoczące wodę wyłączane.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z ciszy i spokoju przeskok do jednego z najbardziej gwarnych miejsc w Londynie. Do Piccadilly Circus dotarliśmy już wieczorem. Skoro wszyscy się tu spotykają to my też! Mnóstwo neonów, tłumy ludzi, a na środku placu znana figurka Erosa ustawiona w tym miejscu w 1890 r. dla uczczenia pamięci wiktoriańskiego filantropa, hrabiego Shaftesbury.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Krzykliwe i jaskrawe neonowe reklamy wyznaczają początek rozrywkowej dzielnicy. Przespacerowaliśmy się dzielnicą Soho. Dzielnica Soho powstała w XVII wieku by zaspokoić potrzeby ducha i ciała. Obecnie zmiana prawa i podejścia powoduje, że słynna dzielnica niewyszukanych rozrywek jest na pierwszy rzut oka spokojna, przynajmniej patrząc okiem przechodnia. Słynne Chinatown kusi zapachami, ale żaden z pubów nam się nie podobał na tyle by tam odpocząć.

 

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Chcąc, nie chcąc dotarliśmy do Trafalgar Square. Blisko do metra, ale jest też pub taki jak sobie wymarzyliśmy. Jak się okazało później odwiedziliśmy jeden z najbardziej ekscytujących pubów Londynu – Admiralty Pub. Usytuowany jest on na trzech wielkich piętrach. Z dwóch wyższych roztacza się widok na Trafalgar Square z kolumną Nelsona. W piwnicach prezentowana jest broń. Całość zainspirowana jest HMS Victory. Piwo było pyszne.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Rano Londyn przywitał nas piękną pogodą. Śniadanko, spacer do metra i za chwilę stoimy przed najstarszym na świecie publicznym muzeum - British Museum. Założone zostało ono w 1753 r. przez lekarza Sir Hansa Sloane'a. Dzisiaj imponujące zbiory zostały podzielone na sekcje według ich pochodzenia. Do muzeum weszliśmy jako jedni z pierwszych. Imponujący hol z przeszklonym dachem, gdzie można się zaopatrzyć w planik ułatwiający orientację.

Ekspozycja egipska robi ogromne wrażenie. Wspaniałe rzeźby z olbrzymim posągiem Ramzesa II na czele i kamieniem z Rosetty, który posłużył Jeanowi Francoisowi Champollionowi (1790-1832) za klucz do odczytania egipskich hieroglifów. Na piętrze kolekcja mumii, biżuterii oraz wyrobów sztuki koptyjskiej. Oglądaliśmy to wszystko z szeroko otwartymi oczami.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Dalej kolekcja grecka i rzymska. Pewnie dlatego, że parę lat temu zwiedzaliśmy Akropol kolekcja to zrobiła na nas tak duże wrażenie. Pochodzące z V wieku p.n.e. marmury Elgina - reliefy z Partenonu tworzyły kiedyś marmurowy fryz zdobiący świątynię. Nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że wspaniale by było zobaczyć to wszystko w naturze i oczywiście w całości. Klimatu dopełniły oryginalne wazy greckie i rzymskie.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nie zabrakło też kolekcji ze starożytnego bliskiego wschodu, Azji, Afryki i Europy.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zwiedzanie zakończyliśmy w bibliotece Pala Hamlyna.

 

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

 Oszołomieni i zmęczeni postanowiliśmy chwilę odpocząć i wrócić do równowagi duchowej. Niedaleko muzeum pub, a więc wchodzimy. Tu miła niespodzianka - polski barman, który potraktował nas serdecznie i doradził co zamówić za dobrą cenę. A więc piwko, kawa, herbata i frytki.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Ładna pogoda zachęcała do zaplanowanej przejażdżki do Greenwich. Postanowiliśmy w jedną stronę popłynąć, a w drugą wrócić pociągiem. Z metra wysiedliśmy na stacji Westminster i pierwsze spotkanie z Big Benem. Obok strzeliste wieżyczki parlamentu. Przedzierając się przez tłum rozkrzyczanych turystów kłębiących się u wejścia na Westminster Bridge dotarliśmy do przystani nad brzegiem Tamizy. Stateczek już czekał. Zajęliśmy dobre miejsca na pokładzie i po chwili już płyniemy. Było co oglądać. Po lewej przesuwały nam się przed oczami zabudowania starego Londynu z Tower of London, St. Paul's Cathedral na czele oraz w tle nowoczesne zabudowania dzielnicy administracyjnej Londynu z charakterystycznym Diamentem, a po prawej słynne London Eye, Royal Festival Hall, Queen Elizabeth Concert Hall, National Theatre i Tate Modern Galery. Nad wszystkim góruje szklana piramida Sharda najwyższego budynku UE. Podczas rejsu przepływaliśmy pod londyńskimi mostami. Dopiero teraz było widać, że jest ich tak wiele. Poruszenie na pokładzie było oczywiście gdy odsłonił się Tower Bridge do którego podpływaliśmy mając z prawej burty HMS Belfast, który odegrał dużą rolę w czasie II wojny światowej (obecnie jest tam muzeum marynarki). Przed samym Greenwich malownicze zabudowania nad brzegiem rzeki i nowoczesna dzielnica finansowa.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nieopodal nabrzeża słynny kliper herbaciany Cutty Sark, którym w XIX w. przypływała do Londynu herbata z Chin. Próbujemy zrobić trochę fotek, ale na żadnej kliper nie mieści się cały.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po krótkim lunchu ruszamy do Królewskiego Obserwatorium w Greenwich. Przechodzimy obok narodowego Muzeum Morskiego i Domu Królowej, na którym wzorowany jest Biały Dom w Waszyngtonie. Zabudowania te pięknie prezentują się ze wzgórza, na którym mieści się obserwatorium. Pięknym parkiem, w którym łobuzersko hasały wiewiórki idziemy do celu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Jesteśmy w miejscu, gdzie przechodzi południk zero. Już samo to ekscytuje. Przed wejściem unikatowy zegar. Wchodzimy na dziedziniec. Kolejka turystów, którzy koniecznie chcą zaliczyć obie półkule nas nie zniechęciła i też mamy zdjęcia.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Budynek Obserwatorium Królewskiego projektu Christophera Wrena nazywany jest Flamsteed House od nazwiska Flamsteeda, pierwszego astronoma królewskiego mianowanego przez Karola II. Nad jedną z wieżyczek znajduje się kula na pręcie, która od 1833 roku, każdego dnia o godz.13.00 opada w dół, tak by pływający statkami po Tamizie oraz producenci chronometrów mogli wg niej regulować swoje zegary. W budynku oglądaliśmy pomieszczenia, w których mieszkali i pracowali astronomowie oraz wystawa przyrządów i busoli.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Klimatyczną ulicą londyńskiej dzielnicy Greenwich dochodzimy nad brzeg Tamizy. Przed nami nakryte kopułą wejście do Greenwich Foot Tunnel , którym przechodzimy pod Tamizą na drugą stronę rzeki. Tam wsiadamy do pociągu, którym zaplanowaliśmy powrót do centrum.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wysiedliśmy w dzielnicy biurowej Londynu, w porze zakończenia godzin urzędowania. Ogromny tłok, ale już po chwili zorientowaliśmy się gdzie skierować swoje kroki by trafić do koła londyńskiego, na które wcześniej wykupiliśmy bilety przez internet. Było to dobre rozwiązanie, pozwalające uniknąć kolejek.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Z Diabelskiego Młyna  London Eye, który ma 135 m wysokości roztaczają się wspaniałe widoki. London Eye jest jedną z trzech budowli wybudowanych w Londynie z okazji nowego tysiąclecia, (pozostałe to Hala koncertowa O2 i kładka przez Tamizę dla pieszych Millennium Bridge).

Zajęliśmy miejsce w jednej z 32 kapsuł skąd przez 30 minut oglądaliśmy panoramę Londynu. Co prawda nasi fotografowie narzekali trochę na światło i marudzili, że trzeba by zrobić dwa kursy: jeden rano, a drugi wieczorem, ale ostatecznie dali sobie radę.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na zakończenie dnia wizyta w słynnym londyńskim domu towarowym Harrods, którego początki sięgają 1849r. Obecny 7-piętrowy budynek pochodzi z 1905 roku. Od 1959 roku dom towarowy należał do spółki House of Fraser. 17 grudnia 1983 roku, po wcześniejszym telefonie z ostrzeżeniem, przed Harrodsem wybuchł samochód-pułapka. W latach 1985-2010 Harrods był własnością braci Al-Fayed (Aliego i Mohameda, ojca Dodiego Al-Fayeda), którzy kupili sieć House of Fraser wraz z Harrodsem za 615 milionów funtów. Następnie w maju 2010 został sprzedany spółce Qatar Investment Authority powiązanej z katarską rodziną królewską za 1,5 mld funtów szterlingów.

Do tego luksusowego domu towarowego można wejść tylko odpowiednio ubranym. Zmieściliśmy się w obowiązującym dress code. Zmęczeni nieco po całym dniu usiedliśmy w jednej z wielu kafejek, zamawiając kawę, herbatę, sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy i piwo ze złotym napisem Harrods. Po chwili oddechu ruszamy. Elegancko urządzone stoiska, elegancka i uprzejma obsługa nadają właściwy klimat. Wszystko dopracowane do najdrobniejszych szczegółów. Z przyjemnością przejechaliśmy się elegancką zaprojektowaną w stylu egipskim klatką schodową. Na parterze zwraca uwagę miejsce pamięci Diany i Dodiego, którzy zginęli w wypadku samochodowym w Paryżu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Jak elegancje to elegancja - na drugi dzień rano wybraliśmy się na spacer ulicą Whitehall. Nazwa ulicy pochodzi od pałacu Palace of Whitehall, który kiedyś stał na jej początku przy obecnym Trafalgar Square ale spłonął doszczętnie w 1698 roku. Północny fragment ulicy powstał wraz z Trafalgar Square, południowy – poniżej Downing Street przechodzi w Parliament Street.

Na ulicy mieści się wiele rządowych budynków, stąd nazwa Whitehall jest utożsamiana z określeniem siedziby brytyjskiej administracji państwowej. Wędrowaliśmy południową stronę ulicy podziwiając wielkie, rządowe budowle. Zajrzeliśmy do Horse Guards i Horse Guards Parade – na którym corocznie odbywa się ceremonia Trooping the Colour powszechnie zwana „Paradą na cześć urodzin Królowej”, podczas której królowa dokonuje przeglądu wojsk. Głównym celem był oczywiście rzut oka na słynną Downing Street gdzie mieści się siedziba brytyjskiego Premiera i Ministra Skarbu – niestety zagrodzona bramą i wartownikami ze względów bezpieczeństwa.  Spacerując podziwialiśmy także słynne pomniki – Cenotaph – pomnik żołnierzy brytyjskich poległych w wojnach na wszystkich kontynentach, oraz odsłonięty w 2005 roku Pomnik Kobiet II Wojny Światowej, a także pomniki sześciu dowódców, bohaterów Imperium. Południowy kraniec ulicy zdominowały leżące po drugiej stronie Parliament Square budynki Parlamentu i Opactwa Westminsterskiego.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na Parliament Square znowu zachwycił nas BigBen i budynki Parlamentu. Niestety kilkusetmetrowa kolejka przed Westminster Abbey trochę zmroziła nastroje. Ale cóż – mamy to w planie! Po kilkunastominutowym oczekiwaniu docieramy do kasy – i tu kolejna niemiła niespodzianka – bilety po 20 funtów od osoby i zakaz fotografowania i filmowania we wnętrzu. Wnętrze jednak jest fantastyczne.  Opactwo jest miejscem koronacji królów Anglii, a także pochówku królów i zasłużonych osób. Pierwsza świątynia powstała w tym miejscu ok. 800 roku, a jej gruntowna przebudowa miała miejsce w latach 1045-1050. W roku 1220 Henryk III dobudował Lady Chapel, a niewiele później rozpoczęła się kolejna przebudowa, której efekt obserwować można obecnie. Dwie zachodnie wieże dobudowano w roku 1745, a kolejne renowacje miały miejsce w XIX w. W Westminster Abbey warto zobaczyć m.in. Grób Nieznanego Żołnierza kaplicę św. Jerzego, Zakątek Wigów, Zakątek poetów, kaplicę św. Pawła, grobowiec Elżbiety I, Krzesło koronacyjne z 1301 r. Na terenie opactwa pochowanych jest ok. 3300 osób - m.in. wybitni poeci i pisarze, muzycy, aktorzy, uczeni, politycy i architekci, w tym Isaac Newton, Karol Darwin i Lord Kelvin.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Pełni wrażeń po zwiedzaniu Opactwa kierujemy się przez St. James Park do Buckingham Palace aby zobaczyć zmianę warty. Park Św. Jakuba  - jest najstarszym z parków wchodzącym w skład królewskich parków w Londynie. Park ma powierzchnię 23 hektarów (58 akrów). Granice St. James's Park są wyznaczane przez ulice The Mall na północy, Hourse Guards na wschodzie i Birdcage Walk na południu. W parku znajduje się małe jezioro o nazwie St. James's Park Lake, z dwiema wyspami, Duck Island oraz West Island. Most biegnący nad jeziorem pozwala zobaczyć wschodnią stronę Pałacu Buckingham otoczoną drzewami i fontannami oraz podobnie otoczoną zachodnią fasadę siedziby Foreign Office

Buckingham Palace został oficjalną, stałą rezydencja królewską w roku 1837. Nazwa pałacu pochodzi od dworu, jaki w roku 1703 wzniósł tu książę Buckingham. Pierwszą mieszkanką pałacu była królowa Wiktoria. Przed pałacem usytuowany jest pomnik królowej Wiktorii. W tłumie turystów czekaliśmy na zmianę warty. Udało nam się nawet zająć nienajgorsze miejsca, ale tłumy psuły trochę widok.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zakończeniu ceremonii, trochę zmęczeni skierowaliśmy się przez Green Park w stronę Trafalgar Square, ponieważ kolejnym naszym celem była National Gallery. Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się na piwko, kawę i drobne przekąski, aby uzupełnić nadwątlone siły.

National Gallery - położona w samym centrum Londynu, przy Trafalgar Square, z wolnym wstępem, przyciąga rzesze turystów. Nieprzypadkowo - to tutaj znajduje się, bowiem imponująca kolekcja malarstwa europejskiego. Historia galerii sięga 1824 roku. Początkowo na kolekcję złożyło się 38 obrazów z prywatnej kolekcji odkupionej przez rząd brytyjski. Tworzyły ją takie arcydzieła jak Św. Urszula i Królowa Saby mistrza pejzażu Claude’a Lorraina, dzieła van Ducka, wspaniałe płótna Rembrandta i Alberta Cuypa. Kolekcja z czasem rozrastała się, aby osiągnąć imponujące rozmiary w dniu dzisiejszym. Można tu obejrzeć dzieła mistrzów renesansu, impresjonistów z Monetem, Van Goghiem i Cezannem, dzieła Holbeina, El Greca, Tintorettiego czy Michała Anioła i wiele, wiele innych.  Joli marzeniem było stanąć przed obrazami Claude Moneta. W galerii jest ich kilka  między innymi The Water-Lily Pond. Dorota ucieszyła się z Tancerek E. Degasa.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zmęczeni zwiedzaniem, weszliśmy oczywiście do pubu na piwo – a potem – o dziwo, mimo zmęczenia grupa wymyśliła Oxford Street. Jakoś jednak zakupy nam nie szły i w trójkę z Jolą wylądowaliśmy na Millenium Bridge, aby podziwiać z wspaniałe budowle po obu stronach Tamizy w plastycznym wieczornym oświetleniu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W tym samym czasie Gabrysia z Andrzejem wylądowali na Baker Street  znanej dzięki literackim postaciom Sherlocka Holmesa i doktora Watsona. Bohaterowie powieści i opowiadań Artura Conan Doyle'a mieszkali pod numerem 221B, który w rzeczywistości nie istniał. Muzeum Sherlocka Holmesa jest opatrzone adresem: 221B Baker Street, ale znajduje się w istocie między numerami 237 i 241.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Rankiem kolejnego dnia my z Jolą byliśmy przewodnikami. Dzięki wieczornym eskapadom doskonale wiedzieliśmy jak dojechać i dojść do Katedry Św. Pawłą (St. Paul Catedral). Stojąc tyłem do Millenium Bridge nie można nie zauważyć katedry, tym bardziej, że jest to trzecia co do wielkości katedra na świecie (większe są tylko Bazylika św. Piotra w Rzymie i wielka, podziemna katedra w Lourdes).

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Katedra św. Pawła w Londynie to siedziba biskupa londyńskiego i ośrodek duchowy dzielnicy City. Jej konstruktorem był Sir Christopher Wren - jeden z najbardziej zasłużonych dla Londynu architektów. Wznoszenie St. Paul trwało 35 lat. Budowa zakończyła się w 1710 r., a konsekracja świątyni miała miejsce rok później.

Katedra wybudowana jest z rozmachem, przytłacza też swoimi rozmiarami. Długość nawy głównej wynosi ok. 146 m, natomiast wysokość do szczytu krzyża to prawie 110 m. Kopuła katedry o średnicy 50 m. jest drugą co do wysokości kopułą katedralną na świecie. Po zwiedzeniu kaplic postanowiliśmy podejść po schodach (257 stopni) do galerii Galerii Szeptów, co pozwoliło z bliska zobaczyć malowidła pod kopułą. Podobnie jak całe wnętrze St. Paul zdobią ją freski przedstawiające historię życia św. Pawła. Wykonał je Sir. James Thornhill. Sprawdziliśmy też akustykę w tym miejscu. Szepty rzeczywiście są doskonale słyszalne z odległości 30 m.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zmęczeni, ale nie na tyle by odpuścić możliwość wejścia wyżej. Kolejne 119 stopni i jesteśmy na Galerii Kamienia. Widok ładny, ale za szybami, tak więc nie było wyjścia 152 kolejne stopnie i wreszcie jesteśmy na Galerii Złotej. Widok na zakola Tamizy i miasto niesamowity. Warto było.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Katedra była miejscem wielu słynnych pogrzebów (np. admirała Nelsona, księcia Wellingtona, Winstona Churchilla i Margaret Thatcher). Ich grobowce można zobaczyć w kryptach, które rozciągają się pod całą katedrą. W katedrze pochowany jest też Sir Christopher Wren. St. Paul została uznana za najlepsze miejsce na ślub księcia Karola z Dianą w 1981r. U stóp katedry powstał plac Paternoster Square. Jego ozdobą jest rzeźba pasterza otoczonego stadem owiec autorstwa Elizabeth Frink.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Zgodnie z planem stanęliśmy u stóp Monumentu. Ma on wysokość 62 metrów i stoi w odległości 62 metrów od miejsca gdzie 2 września 1666 roku rozpoczął się Wielki pożar Londynu. Kiedyś gdy nie było wokół wysokich zabudowań kolumna robiła wrażenie, dzisiaj trochę się gubi w ciasnej zabudowie. Na szczycie tej zaprojektowanej na wzór dorycki przez Christophera Wrena oraz Roberta Hooke kolumny znajduje się pozłacana rzeźba przedstawiająca płonącą urnę. Na szczyt prowadzą spiralne schody które posiadają 347 stopni - do tarasu widokowego, który znajduje się na wysokości 49 metrów trochę mniej, tylko 311 stopni. Jakoś nikt z nas nie wyraził ochoty wejścia. Niezwykle ciekawa jest podstawa kolumny. Od strony zachodniej znajduje się płaskorzeźba, zaś z pozostałych stron inskrypcje w języku łacińskim. Na dolnej lewej stronie płaskorzeźby jest  kobieta reprezentująca Londyn, siedząca na ruinach z opuszczoną głową oraz trzymająca leżący obok miecz. Tuż za nią znajduje się postać ze skrzydłami i ogoloną głową przedstawiającą Czas, która wraz z drugą postacią (kobietą) próbuje ją podnieść. Za nimi przedstawione są płonące budowle i wznoszący ręce w geście rozpaczy mieszkańcy miasta. Nad nimi w chmurach znajdują się dwie boginie – jedna z rogiem obfitości a druga z gałązką oliwną oznaczającą pokój. W prawym dolnym rogu, naprzeciwko pierwszej grupy osób znajdują się następne osoby - Karol II Stuart w rzymskim stroju trzymający buławę w ręce i nakazujący trzem kobietom ze swojego orszaku pomóc siedzącej kobiecie. Pierwsza reprezentuje Naukę, druga Architekturę a trzecia Wolność. Za królem znajduje się jego brat Jakub II Stuart trzymający wieniec aby koronować podnoszące się z ruin miasto. Za nimi znajdują się dwie postacie reprezentujące Sprawiedliwość i Odwagę, zaś w tle widać obudowujące się miasto. Inskrypcja od strony południowej opisuje działania podjęte przez Karola II Stuarta po pożarze (m.in. opisującą pomoc finansową dla miasta oraz zarządzenia dotyczące odbudowy takie jak budowa nowych budynków z kamienia itp.). Inskrypcja od strony południowej opisuje jak zaczął się Wielki pożar Londynu i jakie nastąpiły zniszczenia. Inskrypcja od strony wschodniej wymienia kolejno burmistrzów Londynu od momentu rozpoczęcia budowy Monumentu do jej zakończenia.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zaczynęło się chmurzyć. Czyżby Londyn chciał pokazać nam również i swoją tradycyjną pogodę? Przechodzimy obok wzniesionej w 1078 roku dla Wilhelma Zdobywcy Tower of London. Ogromna budowla. Kiedyś Tower of London było więzieniem, z którego podobno nie było ucieczki, ponieważ wejście było zaraz nad wodą – podpływano łódkami i tam prowadzono więźniów do celi. Więziono tu m.in. króla Anglii Henryka IV, królową Annę Boleyn, Thomasa More'a, Thomasa Cromwella, Lady Jane Grey, żeglarza Waltera Raleigha, a w 1941 r. Rudolfa Hessa.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejnym punktem w naszym planie zwiedzania jest słynny Tower Bridge. Tower Bridge zaprojektował Horace Jones na początku lat 90-tych XIX wieku. Po 8 latach budowy oddano go do użytku. Składa się z dwóch przęseł i dwóch wież. Każde przęsło waży około 1100 ton i podnosi się do góry w ciągu 1 min 30 sekund. Mechanizmy do podnoszenia przęseł są ukryte w wieżach. Przęsła są unoszone w wyjątkowych sytuacjach, np. aby umożliwić przepłynięcie dużym statkom.

Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych - zawieszonymi 34 m nad jezdnią i przeszło 44 m nad oznaczeniem górnego poziomu w rzece. W podłodze przejścia zamontowano tafle szklane tak więc ci którzy cierpią na lęk wysokości przechodzili tylko bokiem. Nasza Gabrysia pomimo lęku przeszła odważnie środkiem, co prawda trzymając za rękę Jolę i patrząc wyłącznie do przodu, ale jednak!

Środkową część mostu stanowią dwa podnoszone przęsła - urządzenia dźwigowe z przeciwciężarem. Są to dwa gigantyczne skrzydła, każde o wadze 1 200 ton, uniesione w górze, tworzące z płaszczyzną jezdni kąt 86 stopni. Kiedyś otwarcie mostu regulował ważący ponad 2000 ton parowy mechanizm. Teraz można go tylko zwiedzać i nie jest on używany. Zastąpiono go nowoczesnym elektrycznym urządzeniem.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W czasie kiedy zwiedzaliśmy most na zewnątrz mocno się rozpadało. Na szczęście to była  pora lunchu, a po lunchu już wszystko wróciło do normy tzn. przestało padać. Postanowiliśmy więc podjechać do Hampton Court. Pociągi do pałacu odjeżdżają ze stacji Waterloo – więc mieliśmy też okazję zobaczyć słynny zegar – miejsce spotkań.  Po półgodzinnej podróży dotarliśmy na miejsce.

Pałac Hampton Court jest dawną siedzibą angielskiej rodziny królewskiej. Pałac pierwotnie był wybudowany dla arcybiskupa York’u Wolsey’a, ulubieńca króla Henryka VIII. W 1529r duchowny popadł w niełaskę i posiadłość przeszła w bezpośrednie posiadanie króla, który to przebudował i rozbudował go na wielką skalę. Pałac reprezentuje dwa style architektoniczne -  tudoriański i barokowy. Zwiedzaliśmy pałacowe pomieszczenia, można było nawet usiąść na królewskim tronie. Prócz zwiedzania pomieszczeń, Hampton Court oferuje spacer po przepięknych ogrodach (zarówno tych w stylu angielskim jak i francuskim). Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów jest układ 3 alei zbiegających się na froncie pałacu. To tak zwana gęsia stopka – typowy element francuskich ogrodów barokowych. Aleję obsadzono cisami, które – starannie pielęgnowane – w większości przetrwały do dziś. Niestety nie zdążyliśmy już wejść do słynnego labiryntu, ponieważ było za późno.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po powrocie do Londynu pojechaliśmy jeszcze do dzielnicy Camden. To nietypowe i totalnie odjechane miejsce. Bardzo podobały nam się ozdobione różnymi dziwnymi elementami fasady kamienic. Na jednej były buty, na drugiej smok czy ogromna gitara. Camden to miejsce pełne straganów, bazarów, marketów i sklepów ze starociami, ubraniami i innymi gadżetami. Znajduje się tutaj mieszanka kultur z całego świata, co pozwala na kupienie chyba wszystkiego, co chcemy. Wypatrzyliśmy także polskie akcenty. Kolorowe reklamy sklepowe całkiem nieźle komponują się z uroczymi kanałami i śluzami przecinającymi ten obszar. Dotarliśmy tu dość późno, więc większość kramów nad Regent’s Canal była już zamknięta, ale całość pozwalała wyobrazić sobie zgiełk i hałas panujący w godzinach szczytu.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Ostatni dzień naszej krótkiej wizyty w Londynie zaczęliśmy od wyprawy do polskiej ambasady. Był to dzień wyborów na Prezydenta Polski. Zaopatrzeni w specjalne pozwolenia na głosowanie w dowolnie wybranym miejscy stanęliśmy przed ambasadą. Flagi, uroczyście, elegancko, ale z powodu ogromu pracy jak nam powiedziano skierowano nas do znajdującej się nieopodal starej siedziby konsulatu. Tam czekała na nas komisja, która sprawdziła co trzeba i wydała karty do głosowania.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Spacerkiem przez Oxford Street przespacerowaliśmy się w kierunku Hyde Parku. Było to niedzielne przedpołudnie. Sklepy, na słynnej londyńskiej ulicy handlowej jeszcze zamknięte, a więc ludzi też niewielu. Wreszcie mogliśmy podziwiać architekturę tej ulicy i spokojnie pooglądać eleganckie wystawy kilku z ponad 300 sklepów znajdujących się tutaj.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Przechodząc bramą koło Marble Arch (oryginalna brama Pałacu Buckingham zbudowana w 1827 roku, która jednak okazała się jednak za wąska dla królewskiej karety i w roku 1851 przeniesiono ją w obecne miejsce) znaleźliśmy się w Speaker's Corner - miejscu, które najczęściej kojarzone jest z Hyde Parkiem. Mieliśmy nadzieję, że spotkamy ludzi, którzy korzystając z wolności słowa w tym miejscu wygłaszają swoje poglądu. Przemawiających nie było, ale w końcu będąc 8-osobową grupką poradziliśmy sobie sami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po porannej kawie w barku w Speaker's Corner ruszyliśmy założonym z początkiem XVI w. królewskim kiedyś parkiem w kierunku Royal Albert Hall. Podeszliśmy od strony neogotyckiego pomnika Albert Memorial poświęconego mężowi królowej Wiktorii. Cztero metrowy posąg księcia znajduje się pod strzelistym baldachimem ozdobionym mozaikami i zwieńczonym krzyżem. Cały, kilkustopniowy pomnik ma 53 metry wysokości. W zewnętrznych narożnikach jego podstawy znajdują się cztery potężne marmurowe rzeźby - grupy kobiet z wierzchowcami, symbolizujące cztery kontynenty: Europy, Azji, Afryki i Ameryki (dłuta różnych autorów - podobnie zresztą jak i inne posągi znajdujące się na pomniku). Schody prowadzą do właściwej podstawy pomnika, którą otacza fryz z kilkuset postaciami naturalnych rozmiarów: malarzy, architektów, muzyków i poetów oraz rzeźbiarzy. Powyżej, w narożach tej podstawy, znajdują się cztery kolejne marmurowe rzeźby, które przedstawiają cztery gałęzie gospodarki: rolnictwo, rzemiosło, handel i budownictwo. Posąg księcia wykonany jest z brązu i przedstawia go siedzącego, z katalogiem Wielkiej Wystawy w ręku. Otaczające go filary, podtrzymujące baldachim, ozdobione są posągami przedstawiającymi gałęzie nauki. Mozaiki zdobiące baldachim przedstawiają ponownie gałęzie sztuki, powyżej znajdują się kolejne brązowe posągi przedstawiające personifikacje cnót ludzkich. Szczyt iglicy zdobią figury ośmiu aniołów, a nad nimi wznosi się inkrustowany krzyż.

Książę patrzy na salę koncertową, która może pomieścić 8 tys. widzów. Znajdują się tu największe w Wielkiej Brytanii organy. Może kiedyś uda się ich posłuchać.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Czas pożegnać piękny pogodny Londyn, czyli walizki w dłoń................. i można zacząć myśleć o kolejnej stolicy.

Dorota & Jurek

P.S. Żeby obniżyć koszty pobytu w Londynie warto kupić kartę Travelcard uprawniającą do przejazdów metrem i autobusami. Kupujemy przynajmniej na strefy 1 i 2. I WAŻNE - kupujemy na którejś ze stacji kolejowej British Railways np. na Victoria Station w kasie biletowej ( nie w automacie). Potrzebne będzie zdjęcie jak do dowodu osobistego.

Co to daje - otóż daje wejście do ponad 60 atrakcji Londynu np. do Hampton Court za pół ceny (dwie osoby wchodzą na jeden bilet) - taka promocja British Railways

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.