• HynekBanner.jpg
  1. Start!
  2. Relacje przyjaciół
  3. Sklep Kolonialny
  4. Półka Sklepowa 2012
  5. Nie czytają bo studiują ...

Nie czytają bo studiują

Nie spodziewałem się. Naprawdę się nie spodziewałem, że wrócę do lat dziecięcych i jak harcerz albo jakiś inny skaut forsował będę /górą i dołem/ elektrycznego pastucha. Na drodze z krowimi plackami. Wiadomo, że nie była to autostrada albo zagraniczny trotuar. Wszystko za sprawą grzybów a bardziej ich zbierania. To fantastyczna sprawa ale… Pojechaliśmy na grzybobranie. Lasy niby znane ale dla pewności GPS w rękę /ustawiony jak należy/ i w las. Grzyby, bez rewelacji ale były. Wracamy z kolegą i wspomnianym GPS-em. Jakoś dziwnie wytycza nam drogę / o czym poniżej/ ale przecież urządzenie wie lepiej niż zdrowy rozsądek. Długo to trwało zanim dotarliśmy na właściwe miejsce. GPS nadal pokazywał 5 kilometrów do samochodu! Zrobiliśmy ca 20 km dodatkowo. Żywi i z koszykami w ręku. My, to jedna strona medalu. Kumpel twierdził, że to kosmici przenieśli nas w inne miejsce. W pierwszym momencie nawet byłem w stanie mu uwierzyć, dopóki nie okazało się, że jakieś kłopoty, jakieś serwery, jakaś awaria. Ale co w nogach to nasze. Gorzej wyszli na tym koledzy czekający przy samochodzie. Odwodnieni chcieli się napić ale… mogli tylko popatrzeć przez okno na piwo leżące w samochodzie. Oj cierpieli okrutnie. I chyba nie będziemy już nawet cichutko nucić, że dżipiesik przyjacielem naszym jest.

Ale nie to jest największym moim zdziwieniem ostatniego czasu. Powaliło mnie na beton /dobrze, że nie była to wspomniana powyżej droga zaminowana przez krowy/ stwierdzenie, że „studenci nie czytają bo studiują”.  Pogrubiłem ów anons bo przecież to poezja prawdziwa. I raz jeszcze poezja. Potem niech nikogo nie dziwią poczynania i osiągnięcia /?!/ ludzi z papierami ukończenia uczelni wyższych. Jak w tym kontekście funkcjonuje Najjaśniejsza Rzeczpospolita sami widzimy. aczkolwiek rodzi się pytanie – jak oni studiują – jeśli nie czytają. Pobierają wiedzę w czopkach?  Jakieś cztery dekady temu ówczesny dygnitarz powiedział „przestańmy uczyć się na błędach, uczmy się na uniwersytetach”. Jeśli wierzyć w to studenckie czytelnictwo /bo mam nadzieję, że to jednak pomówienie/ okazuje się, że nie miał racji. I wcale nie dlatego, że zaliczany był do tzw. twardogłowych. Gdzie więc się uczyć? Albo tylko jak?

Może odpowie na to ten fragmencik znaleziony w GW. Zapisałem go bez Autora i nie mogę teraz znaleźć. Wierzę, że nie poczułby się urażony, że przytaczam  „ czas najwyższy, żeby rządzący zrozumieli wreszcie, że czytanie jest nie tylko prawem człowieka, ale też inwestycją oraz jednym ze skuteczniejszych sposobów na walkę z kryzysem, który zaczyna się nie na giełdzie, lecz tam, gdzie kończą się trzeźwość i krytycyzm wobec świata i nas samych. A tego właśnie książki uczą najlepiej.
Czytanie jest też jedyną znaną mi zdrową formą uzależnienia. Jednak to inne używki promuje się skuteczniej w naszym kraju. Oczywiście jedna, druga czy dziesiąta akcja promująca czytelnictwo niewiele zmieni. Tu potrzebny jest plan rozpisany na dziesięciolecie, może nawet dziesięciolecia. Plan, którego realizacja zaczyna się w momencie pierwszego dziecięcego kontaktu z książką, nie pozwala zabić szkole radości czytania i dba o równy dostęp do słowa (biblioteki, głupcze!).”

Jednak Internet to potęga. Wrzuciłem w Google wers i już wiadomo, że napisał to Paweł Goźliński w artykule Polska musi czytać.

ZAH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.