Z opowieści Janusza B. (2)
To jest kontynuacja naszej ( z Januszem B.) peregrynacji po Kotlinie Raciborskiej i okolicy. Na zamku w Głogówku – niestety – to już kompletna ruina a lat temu kilkanaście wydawało się, że wkrótce będzie to obiekt, którym zadziwimy Europę. Nie zadziwiliśmy. Wręcz przeciwnie, pokazaliśmy kolejny raz, że „spieprzyć” to potrafimy. Wszystko?! Ale nie tym – na zamku znajduje się krzyż pokutny – dlaczego dzisiaj nie ma takiej tradycji (aż się prosi), że za totalną głupotę nazywając to delikatnie ów „mędrzec” musiałby wykonać rzecz, która przypominałaby ludziom i jemu też, że … Marzy się człowiekowi. Wracając do krzyża z Głogówka; pisze o tym w Internecie Henryka Młynarska „Historia krzyża pokutnego w Głogówku” – „Pamiętamy z historii, że średniowieczne prawo sądownicze było bezlitosne. Za popełnioną zbrodnię zabójca ponosił śmierć. Wyrok wykonywano publicznie. Nowe prawo wprowadzało zmiany, które pozwalały winnemu uniknąć topora. Zabójca zobowiązany był spełnić kilka obowiązków m.in. własnoręcznie wykuć z kamienia krzyż pokutny i ustawić go w miejscu popełnienia zbrodni. Krzyże pokutne różniły się między sobą budową, wielkością, ornamentacją. Im starsze (sięgające XII-XIV w.) tym mniej były zdobione. Dopiero w XVII w. na krzyżach pojawiły się napisy informacyjne o popełnionej zbrodni. W woj. opolskim zarejestrowano 49 takich obiektów. Wśród nich jest nasz głogówecki, którego historia zapisana jest w starych dokumentach miejskich. Opowiada ona o rycerzu Hansie Reisewitzu von Kandrzinie. Pan ten w święto Piotra i Pawła roku pańskiego 1599 napotkał na swej drodze synów bogatego gospodarza z Kazimierza. Dumny rycerz zbeształ chłopskich dziedziców za to, że pozdrawiając go zbyt mało okazali mu szacunku. Doszło do sprzeczki, bójki i w efekcie zbrodni. Ojciec zabitych złożył skargę na ręce pana tych ziem, hrabiego Jerzego von Oppersdorffa. 15 grudnia 1599r. osądzono rycerza. Wyrok był srogi. Zabójca został osadzony w wieży więziennej w Opolu, musiał zapłacić 1000 talarów i postawić w miejscu morderstwa krzyż pokutny. Tak też uczynił. Krzyż ten do 1931r. znajdował się przy wjeździe do Głogówka. Dziś stoi na dziedzińcu zamkowym, chroniony przez muzeum regionalne.”.
I kolejna ciekawostka z tej okolicy. Jadąc w stronę Prudnika, za Głogówkiem widać w polu stojącą kapliczkę. Lata całe zastanawiałem się skąd się tam wzięła. Nikt nie potrafił mnie oświecić. I wreszcie Janusz przypominając Cuius regio, eius religio. Potem tylko doczytałem, że to nie kapliczka tylko kościół. I znowu Internet „…za Mochowem obok drogi wiodącej do Prudnika, znajduje się niewielkie wzniesienie, zwane Glinianą Górką (niemiecka nazwa Lehmberg). Stoi tam niewielki kościółek pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Jego obecność w tym miejscu upamiętnia wydarzenia sprzed ponad 370 lat. Jest rok 1595 _ Jerzy II Oppersdorff, nabył na własność dominium głogóweckie. Zaczął się wówczas rozkwit miasta, które ponownie zyskało na znaczeniu. Jerzy II będący gorliwym katolikiem, był równocześnie tolerancyjny w stosunku do swoich poddanych wyznania luterańskiego. W roku 1606 władzę w mieście objął jego syn Rudolf, ulegający wpływom dostojnikom kościelnym. Począł on nękać i dyskryminować protestantów. Ich sytuacja stała się jednak naprawdę ciężka od roku 1617, kiedy brat Rudolfa Jan Jarzy (sławny Jerzy III) odkupił od niego Głogówek. Ten gorliwy katolik pielgrzymujący między innymi do Ziemi Świętej, czy Loretto, wprowadził w dominium powszechną wówczas zasadę „cuis regio, eius religio" („czyja władza, tego religia"). Zaczął prześladować, więzić, pozbawiać praw protestantów, którzy nie chcieli przejść na łono Kościoła katolickiego. Ostatecznie, w roku 1628 postawiono im nieodwołalny warunek; mogli zmienić wyznanie lub opuścić miasto na zawsze.
Zebrała się więc grupa, która wolała raczej zostawić swoje domy i swą przeszłość, niż wyrzec się wyznawanej religii. Wygnańcy zmierzający do Prudnika, dotarłszy do Glinianej Górki zatrzymali się tam na chwilę, aby ostatni raz spojrzeć na panoramę rodzinnego miasta. W pewnym momencie, do uszu ich doleciały tony pieśni religijnych i modlitwy. Dostrzegli wówczas grupę pielgrzymów, mieszkańców Głogówka, powracających z pielgrzymki do Nysy. Mimo przykrych okoliczności, spotkanie uradowało obie grupy ludzi, którzy choć należeli do różnych wyznań, wywodzili się z jednego miasta; byli tu więc krewni i znajomi. Pod wpływem wspólnych modlitw i namów, Luteranie postanowili zawrócić. W czasie uroczystej Mszy Świętej odprawionej wieczorem w kościele parafialnym, reformaci ślubowali powrót na łono „starego" Kościoła, a dla upamiętnienia tej doniosłej chwili, ślubowano odbywanie corocznej procesji w to miejsce, w tzw. Niedzielę Cantate – czwartą niedzielę po Wielkanocy. Wydarzenie to miało miejsce 10 lipca 1628 roku.
W roku 1638 Jerzy III (miał już wówczas tytuł hrabiowski), wzniósł tam kościółek wotywny Maria del gratia - Matki Bożej Łaskawej. Jednak już po pięciu latach, został on zniszczony przez stacjonujące tu wojska szwedzkie, pod wodzą generała Torstensona, („zasłużonego" niszczeniem Głogówka). Dopiero w roku 1687 kaplicę odbudował hrabia Franciszek Euzebiusz, syn Jerzego III. W roku 1755, gdy Śląsk był we władaniu pruskim, zakazano odbywania wspomnianych procesji. Zakaz ten zniesiono w roku 1779, wtedy też ówczesny ordynat głogówecki - Henryk Ferdynand, kazał rozebrać drewnianą kaplicę, a na jej miejscu wzniósł nową, murowaną, istniejącą do dziś. Wnętrze ozdobił rokokową polichromią Sebastini. W tym roku, 27 września -odbyła się ceremonia konsekracji budowli. Kaplica ucierpiała znacznie w czasie II wojny światowej, przepadła też część dawnego wyposażenia. Po zakończeniu działań wojennych, ponownie wprowadzono zakaz chodzenia z procesją, trwający do 1989 roku.
W latach 1950-51, odnowiono kaplicę, jednak dzieło Sebastiniego zostało niemal w całości brutalnie zamalowane. Zachowało się retabulum ołtarzowe, namalowane na zachodniej ścianie w prezbiterium. Pośrodku niego znajdował się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zwanej Matką Boską Wspomożenia Wiernych (niemiecka nazwa Maria Hilfe). Poniżej, znajduje się rokokowa mensa przeniesiona tu z kaplicy zamkowej. Jej styl jednoznacznie wskazuje na artystę zdobiącego również kościół klasztorny. …Warto wspomnieć o niezbyt chlubnym w historii kaplicy fakcie, mającym miejsce w 1999 roku. Dokonano wówczas kolejnego aktu dewastacji, którego ofiarą padł krzyż znajdujący się po lewej stronie budowli.”
AZH