21857
Są sprawy, o których wiemy. Które znamy. Z których zdajemy sobie sprawę. Są sprawy, które bolą. O których, na które w jakiś tam sposób mamy (mieć możemy) wpływ. Czujemy, że są ważne. Bardzo ważne. I co? I Nic?! Jakimi ludźmi jesteśmy?
Święta Wielkanocne 2013. Prawie jednocześnie rocznica ( 3 kwietnia 1940) pierwszego transportu polskich jeńców z Kozielska do Katynia. 21 857 Ludzi. Dwadzieścia jeden tysięcy ośmiuset pięćdziesięciu siedmiu! A potem, jak pisał i śpiewał Jacek Kaczmarski;
„Może wszyscy byli na to samo chorzy?
Te same nad karkiem okrągłe urazy
Przez które do ziemi dar odpłynął boży -
Ale nie ma znaków, że to grób zarazy”.
„To nie jest anonimowa chińska armia, lecz nasi Ojcowie, Mężowie, Bracia (…) Gdyby przeżyli, wychowali swoje dzieci i wnuków, żylibyśmy dzisiaj w zupełnie innej Polsce.” - Tak piszą o zabitych oficerach inicjatorzy budowy ich pomnika, bezskutecznie (póki, co) starający się o realizację tej idei. Jest projekt - 21 857 nadnaturalnej wielkości ludzkich postaci, z nazwiskiem, stopniem wojskowym, datą urodzenia i śmierci. Ludzie z fundacji (www.pomnikofiarkatynia.pl ) walczą o pamięć. Jest problem z terenem. Swoją drogą czy to nie dziwne, że nie można znaleźć w Polsce 20 hektarów ziemi na ten cel. 20 hektarów!
21 857. Co znaczy ta liczba?
„ Odpowiedź powala dramatyczną prostotą. To ponad 6 hektarów ludzi stojących ramię przy ramieniu... po horyzont”.
21857…
( Korzystałem z tekstu Włodzimierza Jurasza „Sześć hektarów ludzi”, Dziennik Polski z 2.4.2013 )
AZH