Kwarantanny czar 14 – Obrazki z wakacji
Spotkałem dzisiaj znajomego Pana. Około dziewięćdziesiątki. Czyli ja przy nim jestem taki junior. No może nie młodszy, ale zawsze. Po wymianie dobrych dni – jak zawsze – zapytał mnie o górki. Czy gdzieś byłem? A może Tatry? Te jego ulubione. Kiedyś chodził. A dzisiaj jak sam mówi „boję się na taboret wejść”. Ale wspomnienia zostały. Opowieści znam. Ważne, że nie ma w tym konfabulacji. Cały czas te same szlaki. Te same wejścia. Może tylko ta nutka żalu ogromnieje. „To, co dzisiaj ludzie w górach wyczyniają to skrajna nie-odpowiedzialność. Brawura.” Ja dodaję z moją gębą niewyparzoną, że głupota. Pan Karol serca łagodnego stwierdza, że może jednak nie…Zostaję przy swoim. A może jednak mam rację, że na całe życie to, jakimi jesteśmy (potencjalnymi głupkami również) zaczyna się w domu. Choćby te trzy ostatnie przypadki. Geografia nie ma tu nic wspólnego. Oprócz tego, że są prawdziwe. Pierwszy – Dwie dziewięcioletnie dziewczynki napadają w piaskownicy ośmioletnią i kradną jej niezłej klasy telefon. Na drugi dzień policjanci namierzają je w galerii. Drugi – w autobusie czy innym tramwaju piątka napastników atakuje policjanta. „Po cywilnemu”, to prawda, ale wylegitymował się. Może nie potrafili czytać?! Chociaż przecież byli w wieku szkolnym; najmłodszy miał czternaście lat, najstarszy osiemnaście. Może też być tak, że następuje tzw. odreagowanie na to, co instrumentalnie (jak mi się wydaje) stosuje teraz policja. Już dość dawno zostało napisane, że „najdzielniej biją króle a najgęściej giną chłopy”. No i trzeci – opowiadał o tym ratownik WOPR-u (topimy się na potęgę), ale potwierdzają lekarze. Psychiatrzy takoż. Ćpamy coraz więcej. Coraz wcześniej zaczynamy. Nikt nie wie, co daję się w żyłę czy w gardło. Nie ma jak leczyć. Bo co? Bo jak? Skutki? Pozostawiam to Państwa wyobraźni. Korespondencyjnej czy tylko hybrydowej.
Z niektórymi chce się gadać. Z innymi nie. Może to przyjaźń…
AZH