W teren
Jutro zaczyna się tu sezon - śpiewała przepięknie zresztą - Krystyna Prońko. I znowu, jak co roku zresztą się zaczął. „W góry, w góry miły bracie”, „Wracajmy na jeziora”, „Do lasu. Na grzyby”, „Na łów na łów towarzyszu mój”. To tylko kilka wezwań. Kolejnych kilka albo i kilkanaście z oczekiwaniem związanych jest. Tylko jedna przykładowa klasyka /!?/
„ Lato, lato, lato czeka”,
Lato, lato, lato czeka
Razem z latem czeka rzeka
Razem z rzeką czeka las
A tam ciągle nie ma nas”.
No właśnie. A politycy wyjeżdżają „w teren”. No i telewizornie różne różnie pokazują te gospodarskie /he, he/ wizyty. Mnie to kojarzy się nieodparcie z serią/seriami książek z dedykacją „poczytaj mi mamo”. To z punktu uczestników mitingu. Zresztą jak czasami widać jak czekają jak ta łaska pańska kapnie im na pochylone czoło. Albo na garba. To…ręce i spodnie opadają. I naprawdę nie ma to nic wspólnego z miejscem zamieszkania jak twierdzą niektórzy. Nawet z tym, że pierwszy raz od ćwierć wieku liczba osób, które wyprowadziły się na wieś, przewyższyła tych, które wybrały miasto. Coś mi się zdaje, że rację ma mówiący - Wieś, to nie adres, a stan umysłu. To jedna strona. Z drugiej, czyli z podwyższenia, z podestu wydawać się może, że przyjechał/przyjechali by odebrać homagia.
- Dawna przysięga wierności składana przez wasala seniorowi lub przez poddanych władcy; hominium, hołd;
- Hołd składany przez kler nowemu biskupowi
Za Słownikiem Języka Polskiego
Tak to niestety wygląda. Na Mistrzostwach Świata w Oregonie w lekkiej atletyce też nam niekoniecznie się powiodło. I co! Polacy nic się nie stało… No może tylko zadyma związana ze startem sztafety pań na 4x400m., Ale co to jest. Przecież przećwiczyliśmy to już na ostatniej Olimpiadzie, kiedy do Polski musieli wrócić pływacy, którzy przez błąd w zgłoszeniu przesłanym przez Polski Związek Pływacki nie mogli wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Czytać nie potrafią czy co? A może chodzi o czytanie ze zrozumieniem…
AZH