Na oko
Od dłuższego już czasu, chociaż z przerwą, wśród bezmiaru postaci w telewizornii zwraca moją uwagę jedna. Ma ewidentny problem. Póki co wydaje się nie do rozwiązania. To problem z tzw. „pełcią”. Dzisiaj - z płcią. Ale chyba znalazłem rozwiązanie. Oczywiście w historii. Oczywiście w kabarecie. Oczywiście w „Kabarecie Starszych Panów”. Proszę uprzejmie –
„Myślę nie raz i nie dwa
Cóż po ciele jak jedwab
Cóż po talii jak dalii łodyga
Cóż po kuchni mej świetnej
I po duszy szlachetnej
Gdy na jednym jedynym mi zbywa
Odrobina mężczyzny na co dzień
Jakże życia zmieniłaby tło
Z odrobiną mężczyzny na co dzień
Jakże wszystko inaczej by szło
Mógłby nawet mnie nie brać na ręce
Gdyby na to nie miał sił
Byle rano zaśpiewał w łazience
Lubił rosół i tkliwy on był
Mógłby nawet mnie nie brać na ręce
Gdyby na to nie miał sił
Byle rano zaśpiewał w łazience
Lubił rosół i tkliwy on był
Zanim spojrzysz na panów
Ty się wszkaże zastanów
I od wzrostu po prostu zacznijże
Nadmiar mięśni i kości
Czyż nie spłyci miłości
Czy do chuci uczuć Ci nie zniży
Odrobina mężczyzny na co dzień
Mały męski akcencik czy ton
Odrobina mężczyzny na co dzień
Od przesytu uchroni złych stron
Przenocujesz w niedużej go wnęce
Dniem zaś w biurze on będzie tkwił
Kilogramów pięćdziesiąt nie więcej
Które strzepniesz gdy znudzą jak pył
Przenocujesz w niedużej go wnęce
Dniem zaś w biurze będzie tkwił
Kilogramów pięćdziesiąt nie więcej
Które strzepnę gdy złudzą jak pył”.
Tak „na oko” kilogramy się nie zgadzają. Reszta…
ZAH