• HynekBanner.jpg
  1. Start!
  2. Relacje przyjaciół
  3. Sklep Kolonialny
  4. Półka Sklepowa 2023
  5. Przyjaciel jeleni. Filmowych?

Przyjaciel jeleni. Filmowych?

Nagroda Akademii Filmowej (ang. Academy Award), znana też jako Oscar (ang. Oscar) – nagroda filmowa przyznawana corocznie przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej; pierwsze rozdanie odbyło się w 1929. Nagradzane są wstępnie nominowane filmy, które w poprzedzającym roku kalendarzowym były wyświetlane w amerykańskich kinach. Uroczystość wręczenia Oscarów odbywa się zwykle wczesną wiosną. Oscary, z wyłączeniem jednej kategorii, przyznawane są przeważnie filmom anglojęzycznym. Ceremonia rozdania Oscarów od 2002 roku odbywa się w Teatrze Dolby w Hollywood (wcześniej teatr ten nosił nazwę Kodak Theatre - Teatr Kodaka). Nagroda ta jest uznawana za najbardziej prestiżową nagrodę filmową, pomimo że dotyczy głównie kinematografii amerykańskiej. _Wikipedia

Oglądałeś Oscary? - to pytanie, które praktycznie, co roku o tej porze zadaje mi jeden z moich kolegów. Tym razem odpowiedź była negatywna. Na co padło „to miałeś szczęście, bo było to zupełnie porąbane”. Oczywiście chodziło o wybór filmów a nie o sam przebieg imprezy. Pamiętam, że „są gusta i guściki, są biusta i biuściki”, ale faktem jest, że opinie, przynajmniej te przeczytane przeze mnie były mocno podzielone. Co znowu zaskoczeniem zbyt wielkim nie było, bo zdarza się to prawie za każdym razem. Wyniki ogłoszono i można się do nich przyczepić. Lub z zadowoleniem chwalić. Ja sięgnąłem / zaglądnąłem do tego napisała Anita Piotrowska, w Tygodniku Powszechnym zresztą. Przytoczę kilka cytatów, jak dla mnie trafiają w punkt. Wszystko wszędzie naraz.

„Niby można było taki wynik przewidzieć {na 11 nominacji przypadło im aż 7 statuetek} jednak zatriumfowało coś nie do końca oczywistego: amerykańskie kino niezależne, niskobudżetowe, dosyć ekstrawaganckie, w dodatku nakręcone głownie przez Azjatów i o Azjatach. Jednocześnie z myślą o wszystkich i zewsząd, choć ze względu na swoją specyfikę niekoniecznie dla każdego. Jeśli zwycięski film miałby być wyznacznikiem tego, gdzie dzisiaj jesteśmy (w życiu oraz w kinie) albo, dokąd zmierzamy, film Danielów wymyka się jednoznacznym odpowiedziom. Bo niektórzy zatracą się w niezobowiązującej zabawie, inni się po prostu nią umęczą, jeszcze inni będą rozkminiać ten filmowy bajgiel, z definicji pusty w środku, a jednocześnie przekładany absurdem i wszystkoizmem. Być może właśnie w owej pustce i dookolnym chaosie, ostatecznie zaś w prostym, rodzinnym przesłaniu, widzowie znajdują lekarstwo na dzisiejsze przebodźcowanie i niepewność”. 

Na Zachodzie bez zmian.

„Podczas gdy na Wschodzie zmian mamy aż nadto, w zachodnim kinie święci triumfy antywojenny przekaz Ericha Marii Remarque’a sprzed stu lat, w niektórych wątkach potraktowany nader swobodnie. Nie popada jednak ani w rozpaczliwy nihilizm, ani naiwny idealizm, kiedy w maksymalnym zbliżeniu ukazuje totalne widowisko destrukcji i dehumanizacji. Główny swój dramatyzm buduje na zderzeniu indywidualnego doświadczenia wojennego z masową inżynierią, okopowego koszmaru z gabinetowym „wersalem”, wielkiej ekranowej batalistyki i kameralnej polityki. Uniwersalizując lekcję wojny, film tym samym nieco ją upraszcza, co w przypadku Oscarów okazało się całkiem opłacalne.”
„Jakie zatem były tegoroczne Oscary? Przede wszystkim odrobinę mniej hollywoodzkie, biorąc pod uwagę to, z czyich stajni pochodziła znaczna część nagrodzonych filmów i osób. Niezależne studia typu A24, ale także – czy tego chcemy, czy nie – bogate platformy streamingowe, w dobie pocovidowego kryzysu nie boją się inwestować w bardziej oryginalne produkcje, jak „Wieloryb” czy laureat głównej statuetki, pozytywnie wpływając na różnorodność kinowej i/czy internetowej oferty.  Z drugiej strony giganci w rodzaju Netflixa mają dziś przebicie promocyjne na ogromną skalę, w związku, z czym dużo skromniej ustawione filmy, typu nasze „IO”, nie mają szans w takim starciu. A jednak po chudych i dusznych latach pandemicznych powiało świeżością. Zamiast największych blockbusterów czy wystawnych wydmuszek na kształt „Babilonu” Damiena Chazelle’a doceniono filmy na miarę bardziej ludzką; mniej prestiżowe, za to bez wątpienia naznaczone indywidualnością. Już ubiegłoroczna „CODA”, a wcześniej dużo lepszy „Nomadland” zapowiadały taką zmianę. W tym roku zwycięzca połączył żywioły, zdawałoby się, niemożliwe, bo i silny wydźwięk rodzinno-społeczny, i bezwstydnie rozrywkowy ton, i pewną formalną dezynwolturę, której często brakuje dopiętym na ostatni guzik produkcjom hollywoodzkim czy sterowanym algorytmami tytułom powstającym z myślą o platformach streamingowych. Zapewne ucierpiało na tym uśrednieniu kilka najbardziej autorskich tytułów. Chciałoby się wierzyć, że samo kino coś jednak zyskało.”    

Przytoczył ZAH