Soczewka
„Nie wiesz, co to są egzoskopy neurochirurgiczne, cystoskopy, procesory tkankowe i koncentratory tlenu? Masz szczęście. Ale to właśnie m.in. takich sprzętów brakuje w polskich szpitalach. I nasze wpłaty na WOŚP w tym roku zostaną przeznaczone właśnie na nie. A każdy taki sprzęt zwiększa szansę na skuteczne leczenie cierpiących maluchów.”_ J.Wąsiński
Wydaje mi się, że ten rok zapowiada się zupełnie nie ciekawie. Dostałem po oczach już trzykrotnie. A każda sprawa wydaje się mieć ten sam mianownik.
Po kolei, facet wzywa pogotowie i szlachtuje ratownika, który udziela mu pomocy. Nie bardzo rozumiem. Chyba większość z nas nie nosi scyzoryka w kieszeni. A jeszcze zarżnąć człowieka ? Nie wiem. Nie rozumiem. Bo samą gorzałą nie da się tego wytłumaczyć.
Niedziela z WOŚP-em. Pod kościołem zadyma. Kobita napierdziela dzieciaki, które zbierają do puszek. Pod kościołem! Nie reaguje na tłumaczenia /?!/ Rodziców. Wydarła się i poszła. Do kościoła! Pomodlić się? No, żesz …
Obchody wyzwolenia Auschwitz, osiemdziesiąte. Stanisław Zalewski, który przeżył, mówi w rozmowie z Bartłomiejem Kurasiem - „Ci, co przyjeżdżają na obchody rocznicy wyzwolenia obozu, którzy rządzą na świecie, powinni podejmować postanowienia, żeby to już więcej się nigdy nie powtórzyło. Dla mnie najgorszy w Auschwitz nie był głód, nie to, że nas zmuszano do niewolniczej pracy, ale to, że nas pozbawiono człowieczeństwa. My nie byliśmy ludźmi, traktowano nas jak coś niepotrzebnego, zbędnego, co trzeba wykorzystać maksymalnie, a później zabić. To było najgorsze.”.
O samym wydarzeniu rozmawia Mirosław Okoński z dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, Piotrem Cywińskim. Kilka cytatów, dla próby zrozumienia
_ „Zostawmy więc sądzenie sędziom, a polityczne decyzje – politykom. Rolą miejsca pamięci nie jest dyktowanie, co kto ma robić. Owszem, ono stawia pytania, zmusza do refleksji, ale odpowiedzi nie daje. Jego rolą jest bycie soczewką, a nie strumieniem światła. Lustrem, a nie telewizorem.
_ Musisz pamiętać, że ponad 90 proc. więźniów Auschwitz nigdy nie mieliśmy okazji spotkać: zostali tu zamordowani. A z kolei 90 proc. tych, którzy przeżyli, postanowiło odciąć się od tego doświadczenia dla własnego bezpieczeństwa – emocjonalnego i psychicznego. Dlatego na pytanie, ilu jeszcze żyje, mówię, że nie wiem: dziewięciu na dziesięciu nigdy nie wchodziło z miejscem pamięci w żadne relacje.
_ W ciągu ostatniej dekady powstało kilkadziesiąt książek, które mają dwie wspólne cechy. Pierwsza: totalne kłamstwo na pierwszej lub czwartej stronie okładki, że jest napisana na faktach, a my przecież widzimy, że przedstawione w niej historie nie mogły się wydarzyć. Druga: totalne fałszerstwo dziejów obozu. Teraz mamy np. jakąś „Bibliotekarkę z Auschwitz”. Po pierwsze, powinna być nie z Auschwitz, tylko z Birkenau, no ale wtedy by się nie sprzedało. Po drugie, cóż to za wizja: noszenia książek między barakami dla spragnionych lektury? Kompletny odlot, a efektem są awanturujący się z przewodnikami turyści, żądający pokazania im miejsc, w których rzekomo wydarzyły się jakieś zmyślone sceny. To urąga pamięci ofiar. I prawdzie.
_ ...przed Auschwitz ludziom się wydawało, że prawda i kłamstwo, ale też np. przynależność do rodziny, hierarchie społeczne lub godność ludzka, rozumiana również jako prawo do intymności i ochrony własnej nagości, są dorobkiem cywilizacji rozwijającej się przez tysiące lat. Tutaj to wszystko mogło stać się nieważne w ciągu kilku godzin. Konkluzji, że przywiązanie do jakichś cywilizacyjnych parametrów może być złudą, nikt wcześniej nie formułował. A dziś zaczynamy to przeczuwać, także dzięki przekazowi Ocalałych.
_ Ja nie lubię Nowego Roku, obowiązek radowania się z tej okazji wydaje mi się sztuczny, zwłaszcza w czasach, kiedy trudno o nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy. Coś mnie tknęło i przed północą pojechałem do Brzezinki. Stanąłem pośrodku tej ogromnej, mniej więcej kwadratowej przestrzeni, 800 na 800 metrów, kompletnie czarnej, otoczonej drutami. I nad tymi drutami zewsząd widziałem fajerwerki. Było to jedno z najmocniejszych moich doświadczeń tutaj – takiego poczucia, że żyjemy na co dzień w kompletnym zaślepieniu, wierząc, że jest tylko nasz, stosunkowo stabilny świat. No bo, niestety, są inne.”
A może tak mi się tylko wydaje. W końcu „rok nie wyrok…”. Przyzwyczajamy się. Przyzwyczailiśmy się. Nie reagujemy. Mamy to /tam gdzie słońce nie dochodzi/. Pamiętam takie powiedzonko z czasów mego dzieciństwa, „mówią, że czas umierać. Nieprawda. Należy żyć długo. Trzeba przeżyć sukinkotów”.
Ale nadzieja AZH