Nie paprać flagi
Podobno żyjemy w czasach cywilizacji obrazkowej; schematów, procedur, emblematów i… badziewia wszelakiego. Ale ma być duże, jaskrawe i jeszcze najlepiej jak pisze (jest napisane), że tylko u nas taniej, lepiej i… na wszystko. Badziewiasto. Była kiedyś piosenka „Ludzie to lubią, ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio”. Wiem zaczyna się od polityki. Ale oni wszyscy słuchali kiedyś tej piosenki? Nie zauważyli żartu?! Ale może tak ma być? Może się czepiam, w końcu lata swoje mam i do pewnych rzeczy jestem przyzwyczajony. Do innych nie. Być może dzisiejsi mędrole wiedzą lepiej. Być może.
Ale do pewnych rzeczy przekonać się nie dam. Ot, choćby słyszę rozmowę w schronisku, że jest marnie bo… nie ma muzyki. Bo jest cicho. No sorry, w środku gór schodzisz złachany ( Zdzisiu pięknie nazywa taki stan ścioraniem) i do piwa; dobra do kefiru też – łomot?! W górach? Po zejściu? NIE!!!!!
Tak samo wkurza mnie „kibicowanie patriotyczne”. Nie, nie chodzi mi o flagi na Przedmieściu czy innych manifach. Wszędzie, fajnie, kibicujemy naszym zawodnikom. Zawodniczkom także. Może bardziej. To mi się podoba. Biało czerwona jest tam gdzie biją się nasi. To jest OK. Tylko dlaczego z uporem maniaka bazgrzemy po narodowych barwach? Koniecznie trzeba wpisać nazwę swojej miejscowości , bez tego nie ma kibicowania. Zły będzie ze mnie kibic jak mazakiem nie maznę skąd mój ród, albo tylko adres. Dlaczego nie podaje się kodu? Tylko, że chyba nie tak powinno się to robić. Nie na fladze narodowej. Nie na biało czerwonej. Trzeba szanować. Siebie również.
Chyba nie ma problemu aby na jednym drzewcu powiewały dwie banderki. Efekt dodatkowy i coś nowego. Przecież nic nie stoi (chyba) na przeszkodzie, żeby dopingować dwiema flagami. Ma twoja miejscowość swoją flagę (swoje barwy) podczep ją pod narodową. Nawet się nie upieram, która powinna być na górze. I machaj. A nasi niech wygrywają. A nie zaraz bazgranie po fladze. Niby kibicują, a przykro się robi. Po co?
„Kto ty jesteś, Polak mały…”
AZH