Z życia sfer wyższych
albo parę zdarzeń dziwnych
Proszę o zachowanie jasności pełnej. Być może komuś ten tytuł kojarzy się ze wspinaczką górską, alpinizmem itp. NIE! Może nawet zdecydowane nie.
Jakiś czas temu „zrobiła się moda” na tzw. kulturalne picie. Oczywiście językowi puryści i abstynenci (ci przymusowi zwykle) zapytają – jak to picie może być kulturalne?! Z pewnością może. A nawet powinno. Wracając do istoty – kulturalnie tzn. nie czyściocha, ale whisky. Ponieważ sam lubię rude barwy, z niesmakiem graniczącym z obrzydzeniem zauważyłem, że popularnym stało się spożywanie wg następującego modelu. Whisky – tak, ale z coca colą. Kiedy doszedłem do siebie zapytałem starszego i bardziej w sprawach światowych doświadczonego kolegę, o co w tym wszystkim chodzi. Odpowiedział mi lapidarnie „zrobiła się moda na wiskacza. Ale nie wszyscy potrafią to przełknąć. A trendy trzeba być. Dosładzają, więc coca colą. A, że smaku ten specjał nie ma – to już zupełnie inna sprawa”.
To się nazywa zachowanie z klasą. To trochę tak jak z kindersztubą. Słownik wyrazów niekoniecznie naszych, obszernie omawia to słowo pochodzące od naszych zachodnich sąsiadów. Byłem świadkiem zwolnienia z pracy/z funkcji prezesa dużej firmy (kilka lat temu). Wigilia, opłatek, życzenia, rozmowa o planach na styczeń. Powrót do pracy po świętach. I opowiada sekretarka prezesa, ”otwieram biurko, uruchamiam komputer, na podłodze obok dalekopisu, leży kartka. Podnoszę i musiałam usiąść… myślałam, że upadnę”. Kartka była z ministerstwa. Z informacją, że prezes nie jest już prezesem. Został odwołany. Jak mu to powiedzieć?”.
To się nazywa pożegnanie z klasą. Mija czas jakiś, na emeryturę odchodzi (ta sama firma, ale to nic do rzeczy nie ma, przecież) dwóch kierowników podległych bezpośrednio szefowi firmy. Zwyczajowo było spotkanie połączone z rozmową, wspomnienia, plany na nową rzeczywistość itd. itp. Prezesa nie ma w tym dniu w firmie – wyjazd służbowy, normalka. Sekretarka (może to już asystentka) umawia obu dżentelmenów na spotkanie, kiedy nastąpi powrót. Telefon – prezes zaprasza na spotkanie. Jak dobry obyczaj każe jadą wygalantowani. Trzeba czekać – prezes jest zajęty. Pani lekko się rumieni, ale… Po dłuższej chwili zaprasza do gabinetu. Posiadacz tegoż na stojąco zaczyna opowieść o swojej delegacji do Ameryki, wręcza po kartce papieru z nadrukiem. Z podziękowaniem (oczywiście) za pracę i zaczyna odbierać kolejny telefon. Panowie wychodzą. (Mój przyjaciel określał taką sytuację w następujący sposób „ani do widzenia ani pocałuj mnie w d…”). Wracając do gabinetu; jak mówi jeden z opuszczających” odeszliśmy a smród gnoju został z tym panem”.
Na koniec zagadka. Co może zawierać 62% tłuszczów roślinnych, 1 % tłuszczu mlecznego, E-471, sól (0,1%), aromat i beta-karoten? Nie, nie, to nie to. Odpowiedź (przećwiczyłem na sobie). Bo kupiłem. I jest to… „osełka śniadaniowa”. A ja głupi myślałem, ba nauczony byłem, że osełka to masło przecież. Ser był w gomułkach a masło… Trudno trzeba czytać składy. Ale jak się zapomni okularów. A OSEŁKA dużymi literami…
AZH